Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Moja mama... Była martwa... Wszędzie była krew...
Zatkałam ręką buzie. Wolę się nie odzywać. Morderca może nadal być w domu. Usłyszałam kroki. Wbiegłam pod stół. Jakbym nie miała lepszych kryjówek!? Do pokoju ktoś wszedł. Ciężkim krokiem postać podszedła do ciała mamy. Umaczała blatą dłoń we krwi i zaczęła malować na ścianie.
"To ja" - te dwa słowa. Tak jak w moim śnie. Nie mogłam powstrzymać cichego pisku. Postać usłyszała. Podeszła do mnie i schyliła. To był chłopak. W moim wieku. Tak samo jak ręce, był strasznie blady, a na jego policzki miały dwie rany, co przypominały uśmiech.
- Hey~o - powiedział, ale wydawało mi się, że zaśpiewał. Ten sam głos jak w moim śnie. Nie, to nie był sen. To postać z mojego koszmaru.
- Chcesz mnie zabić jak rodziców? - spytałam bez emocji - Jeśli tak, to zrób to jak najwolniej - jego mina świadczyła, że zbiłam go z tropu co, swoją drogą, z wyciętym uśmiechem wyglądało komicznie. Przychylił głowę na bok.
- Sara, co ty pierdolisz?! - spytał się. Moje oczy były wielkie jak tależe.
- Skąd znasz moje imię?! - o mało nie wykrzyczałam pierwszego słowa.
- Nie pamiętasz mnie? - spytał smutny. Nagle go olśniło - SLENDER!!! - wykrzyczał, a ja zatkałam uszy. Moje benbenki niedługo by pękły.
Przede mną pojawił się wielki facet. Serio wielki, bo miał trzy metry! Spojrzał (?) na mnie.
- Pamiętasz kogoś z nas? - rozległo się w mojej głowie. Pokręciłam przecząco głową. Z pleców tego wysokiego wyrosły czarne macki. Do pokoju wszedł jakiś chłopak w masce. Miał ciemnoniebieską bluzę i czarne spodnie.
- Jack, czyń swoją powinność - mruknął czarnowłosy. Ten "Slender" znikł, ten z uśmiechem zrobił parę kroków do tyłu i oparł się o ścianę. Nie wiedziałam co robić. Czy uciekać, czy walczyć, czy schować się? Wyjął skalpel. Nagle ten w niebieskiej bluzie mnie zaatakował. Jego kaptur spadł pokazując brązowe włosy wchodzące w rudy odcień. Podciął mi skórę na policzku. O dziwo nie leciała krew. Jak to możliwe!? Przecięcie było głębokie! Czemu nie leci krew!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro