Rozdział 28
Obudziłem się na czymś miękkim.
- Ej, budzi się. Wow, a jak wygląda dziwnie - ktoś powiedział.
Otworzyłem oczy. Sebastian i Rose patrzyli na mnie z ciekawością. Zamrugałem parę razy by odgonić mroczki przed oczami. Byłem w zniszczonym domu. Wciągnąłem powietrze ze świstem.
- Gdzie jesteśmy? - spytałem i zrozumiałem że mam strasznie suche gardło.
- Nie wiemy, ale na sto procent była tu mama - powiedziała Rose. Rozejrzałem się. Pokój jak pokój, ale zauważyłem otwartą szafę, a obok szafy było czarne pudło. Potem spojrzałem na dzieci.
- Tutaj kiedyś mieszkała wasza mama - mruknąłem. Potem się rozpłakały i rzuciły się na moją szyje. Długo tą dwójkę uspakajałem, ale czego się nie zrobi dla ciszy? Usłyszałem ciche uderzenie skrzydeł, a oboje się uspokoili. Nie powiem, to było dziwne. Przypomniałem sobie o Ninie.
- Ej, co jest z Niną. Tą wiedźmą? - spytałem.
- Nie poradziła sobie z nami - na twarz Sebastiana wstąpił psychiczny uśmiech. Tak samo z Rose. Zaśmiałem się i wytargałem obu włosy na głowie. Kochane dzieciaki. Nagle, tak z dupy, chociaż on zawsze pojawia się z dupy, pojawił się Slender. Dzieci nastroszyły sierść, a ja wypiąłem Łysemu Czopkowi język.
- Czego? Najpierw nas wyganiasz, a po czterech latach powracasz? Nie ten adres, jeśli szukasz wybaczenia - powiedziałem na jednym wdechu.
Slender kiwnął swoim czopkiem i schował ręce do kieszeni swojego garniturka.
- Wiem, ale wysłuchaj - zaczął. Niechętnie kiwnąłem głową - Więc: sytuacja jest bardzo poważna.
- Eh, dokładniej - skarciłem Łysego Czopka.
- Zbliża się trzecia wojna światowa - powiedział krótko.
- Serio? - spytałem, chociaż to brzmiało jak "Seliu?".
- Tak, serio. Do tego z broniami jakie teraz ludzkość posiada, to są dwie opcje. Albo będą walczyć kamieniami, albo chcą samozagłady.
- Hm... - zamyśliłem się - Czyli mówisz, że mamy się schować "pod kamieniem" i przeczekać koniec świata?
- Coś w tym stylu.
- Eh, wiesz czyja to wina?
- Jakiegoś dziwnego faceta pod imieniem "Discord".
- Śmierdzi kucykami pony.
- Też tak myślę.
- To ty myślisz? - spytałem kończąc naszą rozmowę. Slender zniknął, a ja zamyśliłem się. Jakąś kryjówkę, powiada?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro