Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Obudziłem się na czymś miękkim.
- Ej, budzi się. Wow, a jak wygląda dziwnie - ktoś powiedział.
Otworzyłem oczy. Sebastian i Rose patrzyli na mnie z ciekawością. Zamrugałem parę razy by odgonić mroczki przed oczami. Byłem w zniszczonym domu. Wciągnąłem powietrze ze świstem.
- Gdzie jesteśmy? - spytałem i zrozumiałem że mam strasznie suche gardło.
- Nie wiemy, ale na sto procent była tu mama - powiedziała Rose. Rozejrzałem się. Pokój jak pokój, ale zauważyłem otwartą szafę, a obok szafy było czarne pudło. Potem spojrzałem na dzieci.
- Tutaj kiedyś mieszkała wasza mama - mruknąłem. Potem się rozpłakały i rzuciły się na moją szyje. Długo tą dwójkę uspakajałem, ale czego się nie zrobi dla ciszy? Usłyszałem ciche uderzenie skrzydeł, a oboje się uspokoili. Nie powiem, to było dziwne. Przypomniałem sobie o Ninie.
- Ej, co jest z Niną. Tą wiedźmą? - spytałem.
- Nie poradziła sobie z nami - na twarz Sebastiana wstąpił psychiczny uśmiech. Tak samo z Rose. Zaśmiałem się i wytargałem obu włosy na głowie. Kochane dzieciaki. Nagle, tak z dupy, chociaż on zawsze pojawia się z dupy, pojawił się Slender. Dzieci nastroszyły sierść, a ja wypiąłem Łysemu Czopkowi język.
- Czego? Najpierw nas wyganiasz, a po czterech latach powracasz? Nie ten adres, jeśli szukasz wybaczenia - powiedziałem na jednym wdechu.
Slender kiwnął swoim czopkiem i schował ręce do kieszeni swojego garniturka.
- Wiem, ale wysłuchaj - zaczął. Niechętnie kiwnąłem głową - Więc: sytuacja jest bardzo poważna.
- Eh, dokładniej - skarciłem Łysego Czopka.
- Zbliża się trzecia wojna światowa - powiedział krótko.
- Serio? - spytałem, chociaż to brzmiało jak "Seliu?".
- Tak, serio. Do tego z broniami jakie teraz ludzkość posiada, to są dwie opcje. Albo będą walczyć kamieniami, albo chcą samozagłady.
- Hm... - zamyśliłem się - Czyli mówisz, że mamy się schować "pod kamieniem" i przeczekać koniec świata?
- Coś w tym stylu.
- Eh, wiesz czyja to wina?
- Jakiegoś dziwnego faceta pod imieniem "Discord".
- Śmierdzi kucykami pony.
- Też tak myślę.
- To ty myślisz? - spytałem kończąc naszą rozmowę. Slender zniknął, a ja zamyśliłem się. Jakąś kryjówkę, powiada?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro