Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Chodziłam po starym szpitalu. Wszystko było w krwi. W niektórych miejscach było napisane moje imię.
"Sara, Sara" - słyszałam wołanie w mojej głowie. Na ścianie pojawił się kolejny napis. Cieknąca krew ułożyła dwa słowa.
"To ja" - dostałam dreszczy. Coś zaczęło biec w moją stronę. To był człowiek, a raczej jego kości. Już miał mnie w garści, kiedy... Zniknął. Chciałam uciec, schować się i mieć nadzieję, że już nic mnie nie złapie. Nagle usłyszałam szepty.
"Zapamiętaj mnie. To ja. Sara! To ja!"

Obudziłam się z krzykiem. Wzięłam parę głębokich wdechów.
- Spokojnie, Sara. To był tylko koszmar - uspakajałam siebie w myślach. Spojrzałam na zegarek. Byłam strasznie spóźniona. Czemu nie słyszałam budzika!? Szybko wstałam i ubrałam się w czerwone trampki, jasne Jeansy i szarą, zwiewną bluzkę. Byłam umówiona z moją przyjaciółką. Mieszka w tym mieście aż pięć lat. Obiecała mi, że oprowadzi mnie po okolicy. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę. Wybiegłam z domu, a po drodze zjadłam kanapkę. Nie lubię się spóźniać.

Pomachałam czerwonowłosej dziewczynie. Miała czarne, krótkie spodenki i czerwoną bluzkę z napisem "It's me". Przypomniałam sobie o moim śnie. Postanowiłam go zignorować. Odmachała mi.
- Cześć Sara! - krzyknęła uradowana.
- Cześć Rosie! - odkrzyknęłam równie uradowana.
- Czemu się spóźniłaś? To do ciebie nie podobne - spytała się.
- Zaspałam. W ogóle nie usłyszałam budzika - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No... Dobrze - powiedziała, jakby mi nie wierzyła - No to idziemy? - znowu powrócił jej uśmiech na twarz. Ona po prostu tak ma. Zachichotałam i poszłam zwiedzać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro