sen 4
Byłam z koleżanką (nazwijmy ją Zuza) w barze z kebabem. To był bar. Wystrój był modernistyczny, przeważała biel, lecz gdzieniegdzie były również poprowadzone zielone lub pomarańczowe ledy. cały budynek stał na samym środku parkingu i miał kształt czegoś ala ogromnej, białej rury. Co dziwne, po obu końcach owej rury, nie było drzwi. Ani nawet ścian, czy okien. Pusto. Wracając. Zamówiłyśmy po kebabie, a że było dużo ludzi, to czekałyśmy chyba ze 3 godziny. Po takim czasie oczekiwania, postanowiłyśmy wyjść, wziąć czyjeś auto, objechać cały budynek dookoła, po czym wejść z powrotem drugą stroną, co też zaraz zrobiłyśmy. Po kolejnych 30 minutach czekania, powiedziałam Zuzce, że muszę naładować telefon, a ta tylko podała mi coś co wyglądało jak taki klasyczny przedłużacz, tylko kabel był od ładowarki. podłączyłam to coś do telefonu i zaczęłam szukać, jak wrócić do domu tramwajem. Oczywiście rozkładów jazdy szukałam na wikipedii, bo gdzie by indziej (czaicie ten sarkazm?). W tym momencie moja towarzyszka szturchnęła mnie w ramię, a gdy podniosłam wzrok znad telefonu, zobaczyłam laskę około 20 lat, blondynkę w białym fartuchu, jedzącą sobie spokojnie kebsa. I wtedy Zuzka powiedziała coś, przez co mało się ni popłakałam. Powiedziała, że za długo siedziałam w telefonie, więc pani kasjerka zjadła mojego kebaba. W tym momencie się obudziłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro