Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część Szósta - Arcania ze Snu

Ukrzyżujecie mnie za ten rozdział hehe~


Jak mogło do tego dojść, pytali siebie obaj nastolatkowie. Wyszli stąd. Uciekali. Można by powiedzieć że byli o włos od upragnionej wolności! A jak skończyli? Nijak, wrócili do punktu wyjścia. I ponownie muszą wisieć na tych przeklętych "X". Choć jak na razie nie zapowiadało się na szczególnie srogie kary, puki co to dostali kilkakrotnie po mordzie, to zdawali sobie sprawę że ten stan nie będzie trwał wiecznie. 

- Bkau-go? - Todoroki słabym głosem próbował podnieść głowę by z nim pogadać

- Hm? - Tylko tyle obecnie był w stanie wydusić z siebie blondyn 

- M-Mam dość - Oznajmił Todoroki co zaskoczyło Bakugo - Proszę, niech to się skończy 

Głos miał załamany. Jąkał się, łkał i szlochał. Z początku dziwiło to Bakugo ale zdał sobie sprawę że Todoroki nacierpiał się najbardziej. Stracił palec i był nieźle poturbowany. Mało tego, wrząca woda i poparzenia przypomniały mu o koszmarach z przeszłości. I do tego nie miał swojej mocy. Był bezbronny. To pokazało jego prawdziwą naturę czyli zwykłego przestraszonego chłopca.

A Bakugo? On nie zamierzał tak łatwo dać się złamać a teraz tym bardziej.

- Wszystko będzie dobrze - Zapewnił go pewnie - Obiecuje - Posłał mu lekki uśmiech 

To jednak niezbyt podziałało. Jednak Bakugo postanowił że zrobi wszystko by ten nie stracił nadziei. By był symbolem tego że to wytrzymają. Może i pachniało od tego pychą ale to właśnie był Bakugo. I musiał taki być inaczej dopiero w tedy by przegrał. A w tedy oboje stali by się nikim. 

Drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Bakugo natychmiast opuściły wszystkie siły a wcześniejsze deklaracje zdawały się być bardzo odległą przeszłością pozbawioną już znaczenia. Todoroki natomiast miał wrażenie jakby za chwile miał zemdleć. 

- Widzę panienki się już zbudziły - Przywitał ich "gość" z szyderczym uśmiechem na twarzy - Oj, co to, nie przywitacie się ze mną - Niewzruszenie nie reagowali na jego słowa - Ojoj, co za niekulturalne szczeniaki - Z gardła przybysza wydobył się przesłodzony rechot

Todoroki lekko podniósł wzrok by szybko go spuścić.

- Ty... - Ledwo wyjąkał ledwo kryjąc szloch - Dlaczego to robisz?

Chłopak który wcześniej wydawał się być ich sojusznikiem teraz stał przed nimi w podobnym mundurze co ci którzy ich torturowali. Pasował do niego aż za dobrze. Wszystko dopasowane w najdrobniejszych szczegółach. Bez żadnej skazy. Włosy uczesane i zadbane, niemal błyszczały. I ten inny wyraz twarzy. Jakby był zupełnie inną osobą. Lub po prostu był dobrym aktorem. 

- Ja? - Wskazał teatralnie siebie - O nienienie, pytanie brzmi, dlaczego my to robimy - Poprawił go uśmiechając się w sposób wyjątkowo przesłodzony

- Na jedno wychodzi - Wyszeptał Bakugo wystraczająco głośno nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem 

- Nie zupełnie - Odparł chłopak prostując się i patrząc na nich z góry - My, hyhy, jedynie wykonujemy wydane nam polecenia 

- Czyje? - Spytał Todoroki ale  w tedy Chłopak mocno stuknął nogą o podłogę

- Dosyć! - Warknął po czym szarmancko się do nich uśmiechnął podchodząc na kilka kroków - Zabawmy się - Zaproponował i udawał że się nad czymś zastanawia i ostatecznie wskazał na Bakugo - Której części ciała potrzebujesz najmniej

Bakugo nie mógł nie zacząć się trząść. Widział jak do tej pory Todoroki cierpi z powodu utraty tego małego palca a wiedział że u niego na czymś tak błahym się nie skończy. 

- Proszę - Wyszeptał tak cicho Bakugo że ledwo było to słychać

- Nie znam części "Proszę" - Oznajmił chłopak lekko kręcąc głową nie tracąc Bakugo z polu widzenia 

- Proszę - Powtórzył Bakugo 

Chłopak zaśmiał się lekko nachylając nad uchem Bakugo.

- Nie wiem po kiego grzyba was tutaj jeszcze trzymamy ale chyba wiem o co może chodzić - Wyprostował się - Jesteście sławni! - Oznajmił obojgu - Bardzo sławni! - Jego oczy przykrył mrok a twarz wykrzywiła się z morderczym uśmiechu - Zupełnie jak wasi przyjaciele - Oboje na chwile wstrzymali oddech a chłopak ponownie nachylił się nad Bakugo - Jak myślisz, warto na nich zapolować? - Spytał na tyle głośno by nawet Todoroki go usłyszał 

Natomiast  Bakugo był sparaliżowany. Chciał coś zrobić. Powstrzymać go! Ale nie mógł. Te same rozterki przeżywał Todoroki. Poczucie bezsilności go niszczyło. 

- Tak, wielu próbowało i zawiodło - Przyznał z aktorską pokorą - Ale ja - Wskazał teatralnie siebie z szerokim przyjaznym wyszczerzem - Jestem lepszy - Oznajmił wyciągając przed sobą dłoń machając małym palcem - Może mały palec? - Bakugo przez chwile nie wiedział o czym on mówi ale szybko dotarł do niego ten przerażający sens tych słów - Bardzo jest ci potrzebny? - Wskazał Todorokiego - Jemu chyba nie był skoro tak długo uciekał - Bakugo chciał zaprotestować ale chłopak nie dał mu na to wystarczająco dużo czasu - Chyba nie - Stwierdził z przerażającym słodkim szerokim uśmiechem - Od niego zaczniemy - Oznajmił odchodząc po specjalne narzędzia 

Bokugo jedyne co mógł zrobić to bacznie obserwować chłopaka i mieć nadzieje że to tylko jakieś głupie żarty czy coś w tym guście. Chłopak tym czasem przebierał w narzędziach.

- Zastanawiacie się pewnie - Zaczął wybierając odpowiednie przedmioty -  Dlaczego tu trafiliście - Stwierdził

 Było to trafne. Oboje prawie nad niczym innym nie myśleli. Cały czas w głowach kołatało im się jedno pytanie:  "Dlaczego?".

- Gdzie jesteście? - Kontynuował - Kim jestem ja i dlaczego robię wam takie rzeczy? - Odwrócił się do nich mimo że go nie widzieli - Zgadujcie więc - Oboje lekko odwrócili głowy w jego kierunku - Jeśli traficie powiem, przysięgam na stare i nowe czasy - Oznajmił

 Zabawne bo brzmiało to jak jakaś stara fraza powtarzana przez pokolenia a mimo to nie wydawała im się znana. 

Chłopak wyszedł przed nich bez narzędzi.

- Wygracie jeśli zgadniecie kim jestem i dlaczego was torturuję - Oświadczył im i wskazał na siebie - Ja wygram jeśli będziesz błagać o litość i o to bym ci uciął palec - Oznajmił z uśmiechem pełnym satysfakcji 

Bakugo przez chwile miał gule w gardle. Nie był pewny czy chłopak mówi prawdę. Mogła być to kolejna pupka. Ale w sumie nie miał już nic do stracenia.

- Jeśli wygram, puścisz nas? - Spytał 

Mina chłopakowi lekko zrzedła. Powoli podszedł do Bakugo zbliżając się do twarzy. 

- Liczysz na szczęśliwe zakończenie? - Spytał ze szczyptą ironii którą można było z=też znaleźć na jego twarzy a gdy dostrzegł prawdziwą nadzieję w oczach Bakugo uśmiechnął się z rozbawienia - Widocznie nie uważałeś - Stwierdził a humor znacznie mu się poprawił 

Bakugo natomiast wyglądał jak by zaraz miał się kompletnie rozkleić i co jakiś czas szeptał ciche żałosne błagania w stronę chłopaka typu "proszę". 

- Powiedz to jeszcze raz - Powiedział wyjmując nożyk pokazując go Bakugo - A pożałujesz - Posłuchał się go posłusznie - Zaczynasz - Oświadczył chłopak - Gdzie jesteśmy? - Spytał a Bakugo chwile się zastanawiał 

- W Japonii - Oświadczył choć szybko zdał sobie sprawę jak głupia była to odpowiedź 

- Konkretnie - Zażądał chłopak

Bakugo zaciska usta co pokazywało jego determinacje.

- W....w... Kyoto! - Zagadnął gdyż uznał że pytanie jest podchwytliwe i z pewnością nie są tam gdzie byli przed porwaniem  

Chłopak szyderczo się zaśmiał przewracając z satysfakcji oczami.

- Bardzo źle - Oznajmił po czym natychmiast podszedł do Bakugo łapiąc go za prawą rękę

Zrobił swym nożem podłużne nacięcie na małym palcu Bakugo. Krew szybko zaczęła się z niego sączyć. Katsuki syknął z bólu ale nic ponadto. Jeszcze jednak miał w sobie ducha walki. 

- Mów, gdzie? - Ponowił pytanie 

- Na Hokkaido ! - Warknął 

Chłopak jednak aż lekko się skulił ale minę miał rozbawioną. 

- Czy ja wyglądam na Eskimosa? - Zakpił pogłębiając nacięcie prawie dochodząc do kości co sprawiło tym razem Bakugo olbrzymią dawkę bólu

 - W Tokyo! - Krzyknął z agonią 

Chłopak przestał ciąć. Puścił jego rękę i stanął przed Bakugo z lekko skwaszoną miną. 

- W Tokyo? - Spytał Chłopak retorycznie nad czym się zastanawiając - Skąd wiesz? - Dopytał zaintrygowany - Czytałeś przypisy w Terminalach? - Spytał 

- Nie - Szybko odpowiedział - Zgadłem - Wydukał lekko speszony ale po cichu zachwycony że się udało 

- Bardzo dobrze Katsuki Bakugo - Pochwalił go chłopak lekko wytrzeszczając w jego kierunku oczy - A ja to...?

- Zapewne ktoś z Ligi - Zgadł Bakugo pewny swojej odpowiedzi 

- O nie - Odparł natychmiast - Została już dawno temu rozbita - Wysyczał zaciskając usta ze złości 

Bakugo chwile się zastanawiał. Zezłościł się więc był jakoś powiązany. Miał tam kogoś? Kogoś bliskiego? Rodzina? Przyjaciel. Nie, ten ton... 

- Miałeś tam brata? - Spytał

To pierwsze przyszło mu do głowy i było najbardziej prawdopodobne. W końcu od początku kogoś mu przypominał. Wiec możliwe że ktoś podobny brał udział w akcjach Ligi i mógł być to brat chłopaka. 

Ten jakby zdekonspirowany złagodniał lekko co Bakugo uznał szybko za dobą monetę. 

- Twój brat był członkiem Ligi! - Dodał twardziej 

Chłopak się odwrócił jakby przyznawał się tym do klęski. Ruszył do krzesła które stało na przeciwko Bakugo i Todorokiego tuż pod ścianą gdzie spoczął. 

- Obiecałeś powiedzieć! - Zauważył Todoroki który wszystkiemu się do tej pory przysłuchiwał 

- Zgadłeś! - Przyznał chłopak 

- Ligą przewodził Tomura który ma na naszą dwójkę od dawna chrabke - Kontynuował coraz bardziej pewny swego - Dlatego nas torturujesz! 

Chłopak cicho prychnął kręcąc oczami.

- Tak  Przyznał a oczy jakby zaczęły mu się świecić a twarz wyrażała tak samo ból jak i złość - Wygrałeś - Oznajmił mu z wyrzutem 

Bakugo natychmiast odetchnął z ulgą i zaczął się rozluźniać. Todoroki natomiast niedowierzał ale w końcu na usta wkradł mu się niewielki uśmiech. 

Chłopak skulił się lekko i zaczął bawić się nożem. Jakiś czas go tak obserwował bawiąc się jego ostrym końcem. 

Nagle jednak wstał a krzesło głośno zaskrzypiało przy odsuwaniu się do tyłu.

 - Rzecz jasna zapomniałeś zapytać o jedno - Oznajmił podchodząc do Bakugo całkiem odmieniony jakby poprzedni smutek nie miał miejsca - Nie spytałeś czy jestem kłamcą! - Powiedział mu z szerokim perfidnym uśmiechem

Todorokiego coś ukłuło w klatce piersiowej a Bakugo zaczęła ogarniać panika.

Nie minęła nawet sekunda od słów Chłopaka a ten ponownie zrobił kilka nacięć na palcu co jednak niespecjalnie sprawiło już Bakugo bólu ale ten po chwili złapał za skórę i zaczął ją dosłownie wyrywać! Bakugo czuł jak nerwy panicznie dają mu znać co się dzieje a ból przy tym był wprost nie do opisania. Skurwiel dosłownie go oskórowywał!

- Obawiam się że tak - Odpowiedział z pełną perfidią kontynułując skórowanko przy okazji czasami przygniatając mięso co potęgowało ból - Wszystko co powiedziałem to kłamstwo - Mowił dalej w ogóle nie reagując na agonalne krzyki Bakugo

Todoroki nieustannie patrzył się na tą scenę a jego twarz z każdą sekundą stawała się coraz bardziej otępiała a oczy traciły wszelki kolor. Zaczął się proces odstawanie ad zmysłów. 

- Torturuje cię wyłącznie z jednego powodu - Kontynuował chłopak - Jednego - Zapewnił z uśmiechem obserwując wijącego się i krzyczącego z bólu Katsukiego - Lubię to robić - Powiedział z pełną satysfakcją i przyjemnością jednocześnie odrywając skórę i trochę mięsa z palca Bakugo choć kość dalej pozostawała zakryta 

Bakugo zaczął tam mocno się szamotać że metalowy  "X" do którego był przywiązany i który był przytwierdzony do podłogi zaczął się poruszać a jego krzyki zaczęły być coraz bardziej donioślejsze. 

- Proszę! Utnij mi palec! - Błagał Bakugo ale ten zamiast tego zaczął mi tam jeszcze grzebać 

W końcu kończył. Puścił palec i odszedł od niego stając na kilka kroków przed nim z cały usatysfakcjonowany.

- Wygrałem - Powiedział z przesłodzonym perfidnym uśmiechem z zadwoleniem obserwując wycięczonego i zmaltretowanego Bakugo 


***


Pomieszczenie było przepełnione mrokiem. Miało kształt prostokąta. Jeden koniec prowadził do metalowych wrót które były jedynym wyjściem z pomieszczenia. Po drugiej stronie znajdował się olbrzymi ekran zajmujący prawie całą ścianę. Dzielił się na kilkanaście klatek każda po około 30 cali. Przedstawiały one z każdej perspektywy sceny torturowania dwóch nowych więźniów. Zebrani w pomieszczeniu przy olbrzymim szklanym prostokątnym stole dla 22 osób nie wiedzieli co było w nich takiego wyjątkowego. Głowili się dlaczego ich przywódca poświęca im aż tyle uwagi. 

Jednak nie było to teraz ich priorytetem. Podczas gdy przywódca siedział na swoim olbrzymim skurzanym czarnym fotelu odwrócony do ekranu plecami do nich, oni zajmowali się sprawami które były poświęcone temu spotkaniu. 

- Trzeba przekonać Uczniów Pamięci i Fundacje do podpisania traktatu - Oświadczył Generał Nobuta Yamatako, druga najważniejsza osoba w pomieszczeniu, będący już w starszym wieku, wskazując szanownych przedstawicieli obecnych przy tym stole 

- A pani Prezydent NRJ? - Spytał Nutsi Huan, wysoki przedstawiciel Qin który był nieznacznie młodszy od Yamataki - Czy jest już martwa? - Dopytywał wyraźnie wzburzony - Nie podpiszę traktatu puki jej głowa nie wyląduje na moim biurku!

- Dotrzymujemy słowa Dyrektorze - Zapewnił go Yamatako

- Otrzymaliście od nas siłę roboczą - Zauważył jeden z ludzi Huana - To daje wam największą siłę w tym kraju 

Przywódca tego zgromadzenia jednak nie zwracał uwagi na słowa wypowiedziane na tym spotkaniu. Nad wyraz pochłonęło go obserwowanie momentu usuwania Blondynowi części palca na co krzywo się uśmiechnął. Czuł na ten widok satysfakcję. Ogromną satysfakcję! Jak i ból. Olbrzymi ból.

- Jak już mówiłem, szacuje - Kontynuował Yamataki - Że jeśli nas poprzecie przyłączy się do nas znaczna liczba Organizacji z Kontynentu

- Uważam to za dobrą monetę - Stwierdził natychmiast Przedstawiciel Qin

- Siły Fundacji - Zaczął wysoki przedstawiciel Fundacji Akihito  Orimoto ale przerwał mu nagły kaszel - Są do waszej dyspozycji

- Uczniowie Pamięci podpiszą układ - Oznajmił ich przedstawiciel, Ankiro Nokamura, z wyraźną dumą 

- Doskonale - Podsumował wszystko Yamataki - Mamy poparcie przyjaciół z Klanów - Wskazał na przedstawiciela Sokuro Orikomurego i jego towarzysza - Z ich i waszymi siłami stworzymy najsilniejszą armię na Archipelagu Wysp Japońskich - Zapewnił zgromadzonych - Słudzy Metalu zostaną zmiażdżeni a NRJ przystanie na wszelkie nasze żądania 

Po tych słowach sale wypełnił złowrogi donośny chichot. Wszyscy spojrzeli na jego źródło a po ich ciałach przebiegały co chwila ciarki. Na przywódcę tej organizacji. Ten kto był najbliżej mógł teraz zobaczyć jak jego zielone bujne włosy kołyszą się z powodu ekscytacji w jakie został wprawiony wódz. A jego uzębienie potwierdzało tylko że już niedługo zdarzy się wiele godnych uwagi sytuacji. 


Kilka Godzin Później

Todorokiego obudził dziwny szmer jednak nie otworzył oczu. Był zbyt wykończony ostatnimi wydarzeniami. Jednak gdy poczuł że ucisk na jego rękach zelżał nieco rozbudził się. Obraz miał zamazany ale widział jak dwie osoby uwalniają go z więzów. Gdy te zostały już całkiem rozwiązane o mało nie upadł ale został w porę złapany. 

Zaczął się szamotać. Obawiał się kolejnych tortur ze strony swojego i Bakugo oprawcy. Jednak szybko ktoś zaczął go uspokajać. Po głosie poznał że to kobieta. Zamrugał kilka razy i ponownie spojrzał na przybyszów. Były to dwie kobiety. Blondynka i Brunetka. W jego wieku. Uśmiechały się. To było miłe uczucie. Już dawno nikt się do niego tak nie uśmiechał, nie licząc Katsukiego. 

Mimo to instynktownie się kulił. Bez mocy czuł się bezbronny. To tak jakby był nagi. Krępowało go to i upokarzało. 

Położyły go na niewielkim łóżku. Zobaczył jak jedna z dziewczyn nalewa coś do kubka a druga tymczasem głaskała go uspokajająco po włosach. Podały mu pocie ale ten odsunął od niego twarz mimo że paliło go pragnienie to jednak nie mógł być pewien czy aby nie nalały tam jakiego tajemniczego specyfiku

Wzrokiem napotkał Bakugo który jednak spokojnie drzemał co wyglądało dosyć słodko. 

Dziewczyny jednak nalegały by się napił i w końcu im uległ. Okazało się e to Wino, po smaku poznał że czerwone. Złapał kubek wyrywając go dziewczynie i zaczął łapczywie pić napój. 

- Powoli - Poprosiła blondynka odbierając mu powoli kubek 

Todoroki łapiąc powietrze, bo o mało się nie zachłysnął, rozejrzał się po pomieszczeniu. Brunetka miała w ręku miskę z jakaś pomarańczową mazią i zaczynała go nią smarować podczas gdy druga uspokajająco się do niego uśmiechała. 

- Miri wie co robi - Zapewniła go Blondynka gdy dostrzegła w jego oczach niepokój - Nie opieraj się

Todoroki zdezorientowany rozglądał się we wszystkie strony chcąc się upewnić na wszystkie sposoby że dalej jest w więzieniu. Pomieszczenie i Bakugo na to wskazywały. Ale dziewczyny, które zaczynały w intymny sposób dotykać jego klatki piersiowej, kompletnie zbijały go z tropu. 

- Uczyła się na mniszkę ale... - Dodała ale nie dokończyła blondynka z wymownym uśmieszkiem i oboje się zaśmiały - Pragnienia wzięły gorę

- Robią to samo ale kłamią - Stwierdziła Brunetka 

Obie mieczy czasie schodziły delikatnie dłońmi co raz to bardziej w dół. 

Coś było tu ewidentnie nie tak. To wszystko wydawało się wyglądać zbyt pięknie. 

- Gdzie on jest? - Spytał nagle Shoto 

- Kto mój drogi? - Spytała blondynka

- Jesteś tu tylko ty, ja i Mulo - Zapewniła go brunetka głaszcząc go po policzku

A tym czasem ręka blondynki powoli nurkowała w spodnich Todorokiego. Ręka blondynki nagle szybko znalazła się na członku Shoto na co ten szybko odepchnął ją od siebie.

- Proszę - Wycedził z wyrzutem

Po pierwsze głupio mu było by to robić przy Bakugo ale przede wszystkim bał się powrotu tu tego psychozy. 

- Musimy obejrzeć - Oświadczyła Blondynka 

- O, daj spokój, pozwól nam - Mówiła uwodzicielsko Brunetka - Wszyscy o nim mówią - Powiedziała seksownie oblizując usta 

- Przysłał was? - Spytał oddychając ciężko co zdradzało niepokój i nieufność co do dziewczyn 

- Kto? - Spytała niewinnie brunetka

- Same się przysłałyśmy - Powiedziała Blondynka zmysłowo powoli poruszając swym ciałem co nieco uspokoiło Shoto - Słyszałyśmy plotki - Uśmiechnęła się zadziornie wkładając rękę pod spodnie Todorokiego dotykając zmysłowo jego członka 

- Proszę - Powiedział z bólem zamykając oczy 

Blondynka jednak nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi. Spojrzała tylko na krocze Todorokiego i spojrzała na Brunetkę wyraźnie zadowolona. 

- Jest - Oznajmiła na co ta sapnęła z ekscytacji

Todoroki czuł jak penis mu się powiększa coraz bardziej. Zmysły powoli zaczynały mu się skupiać wyłącznie na tych potrzebach. Był nastolatkiem, było to naturalne. 

- Oł - Zawiedziona blondynka spojrzała na Shoto - Jesteśmy brzydkie? - Spytała smutna i spojrzała na brunetkę - Tak myśli

- Wiele wycierpiał - Stwierdziła Brunetka gładząc lewy policzek Todorokiego - Spójrz na tę biedną twarz - Todoroki wpatrywał się w nią jak w obrazek - 

- Pomórzcie - Poprosił ze szczerą nadzieją - Jeśli on wróci... - Mówił wpatrując się w niemal anielską twarz dziewczyny 

- Musimy coś zrobić - Stwierdziła Blondynka masując jego pierś

- Jak możemy mu pomóc? - Spytała się retorycznie brunetka z lekkim uśmiechem 

Todoroki myślał że zaraz oszaleje. Mówił im coś ale te zdawały się mieć to gdzieś i do tego przez nie miał ochotę włożyć im w to miejsce kilka krotnie! 

- Mam pomysł - Oznajmiła blondynka z triumfalnym uśmiechem

Wstała po czym podeszła do brunetki. Todoroki bacznie je obserwował wypatrując najmniejszego ruchu. Blondynka podała rękę brunetce. Ta lekko złapała jej doń i wstała. Blodnynka zaczęła powoli pozbawiać brunetka odzienia. W tym momencie oczy Shoto wytrzeszczyły się. Blondynka specjalnie powoli zdejmowała ubranie brunetki podczas gdy brunetka zmysłowo poruszała ciałem i posyłała, coraz bardziej czerwonemu Shoto, uwodzicielskie spojrzenia. Gdy ostatecznie brunetka stanęła przed Shoto całkiem naga ten przestał myśleć nad niczym innym niż nad jej łonem.

- Oo - Westchnęła blondynka - Jest nieśmiała - Powiedziała łapiąc od tyłu brunetkę za ramiona która naprawdę udawała nieśmiałą ale wymowny wyraz twarzy ją zdradzał - Ja wszystkie, religijne, dziewczęta - dodała masując jej prawe ramię 

- Może nie rozumie - Brunetka rozsiadła się naga nad kroczem Todorokiego wymownie trzymając palce na jego piersi

Brunetka powoli opadała aż w końcu usiadła na coraz twardszym członku Todorokiego.  Zaczęła się po nim poruszać w tył i w przód co bardzo go podniecało. Do tego blondynka pieściła go po głowie co go uspokajało i pozwalało skoncentrować na brunetce. 

Brunetka za zadowoleniem jęknęła.

- Uf, coś poczułam - Stwierdziła poddając się przyjemności 

Jej ruchy stawały się coraz to bardziej intensywne. A dźwięki jakie przy tym wydawała były obezwładniające. 

- Lordzie - Jęknęła brunetka

Teraz jakby spojrzeć na ta scenę z perspektywy widowni to dziewczyny wydawały się takie małe i słabe a Todoroki tak potężny i umięśniony. 

- Taki wspaniały? - Spytała blondynka a brunetka przytaknęła z ekstazy nawet na nią nie patrząc 

Shoto instynktowni złapał brunetkę za uda ściskając je i lekko masując co bardziej podnieciło ich oboje. Oboje pochłonęli się w tym tańcu namiętności. 

- Dlaczego tylko ty masz się bawić? - Spytała blondynka zdejmując swoje ubrania 

Todoroki spojrzał w jej stronę by ujrzeć w połowie odkryte ciało i piękne okrągłe piersi blondynki. W tym momencie stracił kontakt z rzeczywistością. Widząc jak Shoto patrzy na blondynkę brunetka złapała go za bródkę mocnym uściskiem zmuszając go do spojrzenia w jej oczy. 

- Co? - Spytała nachylając się nad nim - Wolisz ją - Widział tylko jej oczy i czuł jak w zmysłowy sposób porusza się swoją cipką po jego penisie 

Niespodziewanie złączyła ich usta w pocałunku. Nie był intensywny ale głęboki i zmysłowy. Zatopił się w nim mimo że był krótki. Dziewczyna przerwała pieszczoty tam na dole i skupiła się na powolnym oblizywaniu twarzy Todorokiego.

- Starczy dla dwóch - Oznajmiła blondynka klękając przy prawym boku Todorokiego 

Jednak brunetka wyraziła wyraźnie że się z tym nie zgadzała gwałtownie intensyfikując pieszczoty penisa Todorokiego swoją pochwą.

- Ja pierwsza - Oznajmia łapczywie 

Doznania zaczęły być coraz bardziej intensywne. Mimo że nawet nie skończyli gry wstępnej. Todoroki czuł przyjemność jak nigdy wcześniej. Zapomniał na chwile gdzie jest i ci może mu grozić.

 Ku jego zgubie.

Nagle ktoś jakby zadmił w trąbkę. Dziewczyny momentalnie wstały i odsunęły się od Todorokiego. Ten spojrzał w źródło dźwięku skąd wyłonił się uśmiechnięty od ucha do ucha ich oprawca. 

- Przepraszam - Oznajmił podchodząc do nich z rozpostartymi dłońmi - Znów nie w porę - Zachichotał i w ręku naprawdę trzymał trąbkę 

Todoroki skulił się i zakrył twarz dłońmi bojąc się tego co może nastąpić. 

- Zrobiłem się zazdrosny - Stwierdził chłopak odkładając trąbkę na bok i podchodząc do dziewczyn - To jak - Wskazał palcem na jego kroczę kręcąc palcem w koło - Pokarzesz nam tego kutasa o którym wszyscy mówią? - Spytał a Shoto pokręcił przecząco głową 

Shoto gwałtownie wstał mając zamiar uderzyć chłopaka w jakieś czułe miejsce. Już celował w tułów ale chłopak był szybszy i znokałtował Todorokiego mocnym ciosem w szyje powalając go na ziemię. Huk upadającego Shoto przy okazji rozbudził Bakugo. 

- Wszyscy słyszeli plotki że kochasz dziewczęta - Oznajmił z perfidią chłopak obejmując swoimi ramionami obie nagie dziewczęta - Pewnie sadziłeś że z wzajemnością - Stwierdzil zgrozą w głosie 

Todoroki nie wiedział co zrobić. Uciekać? Bronić się? Walczyć? Ale gdy chłopak zbliżył się do niego na kilka kroków wyjmując swój nóż Todoroki czując niebezpieczeństwo zaczął próbować uciec lecz ból mu w tym skutecznie przeszkadzał więc mógł się jedynie czołgać. 

- Twój sławny kutas musi być ci drogi - Zastanowił się - Czy to najbardziej cenna część twojego ciała? - Spytał się wskazując je nożem 

Chłopak widząc żałosne zawodzenie Shoto zagwizdał i do pomieszczenia weszło swoje Strażników. Shoto zawodził coraz głośniej i głośniej. 

- Nie! Litości! Proszę! - Jęczał - Proszę! Litości! Litości!

- To jest litość! - Oświadczył chłopak - Nie zabiję cię - Todoroki spojrzał na niego z resztką nadziei - Dokonam... Drobnych poprawek 

Dał znak swoim ludziom. Ci podeszli i obezwładnili Todorokiego. Ten próbował się wyrwać ale na nic były jego próby. Strażnicy byli od niego znacznie silniejsi. 

- Nie! NIE! NIE! PROSZE! NIE! - Krzyczał tak głośno jak umiał

Bakugo już całkiem się rozbudził i tępym wzrokiem zarejestrował tą scenę. 

Chłopak uklęknął koło płaczącego i wyrywającego się Shoto zdejmując mu spodnie. Bakugo nie musiał być geniuszem by zgadnąć co zamierzają mu zrobić gdy dostrzegł ostrze. Natychmiast ponownie stracił przytomność i ostatnie co słyszał to nie do opisania krzyk pełen bólu i jedno słowo: PROSZE!


***


W piękny słoneczny dzień młody Katsuki kroczył dumnie przed siebie nie bacząc na otoczenie. W jego rękach tryskały płomienie. Jeszcze niewielkie ale w przyszłości miały się stać znacznie silniejsze. Śmiał się wniebogłosy jak na typowe dziecko zachwycone tym że posiada swoje upragnione Quirik. Praktycznie nie zwracał uwagi na biegnącą za nim drobniejszą postać o zielonych kryształowych oczach i bujnych rozczochranych zielonych włosach.  

- Kacchan! Kacchan! - Wołał za nim chłopczyk - Poczekaj! Kacchan! Zaczekaj!

Ten jednak praktycznie nie słuchał co zielonowłosy do niego woła. Był zbyt zaabsorbowany swoimi nowymi umiejętnościami! Myślał jedynie o tym jak w przyszłości je rozwinie i jakie potężne się staną! 

- Kacchan! Kacchan! - Wołał chłopczyk dalej ale dalej Katsuki biegł przed siebie - Kacchan! Kacchan! Czekaj! Proszę! - Wolał zrozpaczony chłopiec

Bakugo biegł dalej i dalej i nie zwrócił uwagi że światło zaczyna znikać powoli w mroku. Tym bardziej nie zwrócił uwagi że głos chłopczyka za nim biegnącego zaczyna się robić coraz mniej słyszalny. 

Biegł dalej i dalej przed siebie w coraz to bardziej gęstą ciemność. I gdyby nie wpadł na olbrzymi głaz biegł by dalej. Przewrócił się. 

- Ite, kso - Jęknął - Wysadzę cię! - Krzyknął do kamienia gwałtownie wstając

Jednak właśnie zdał sobie sprawę że wszystko w około zniknęło i jest w tej ciemności tylko on i kamień. Przełknął ślinę i ruszył powoli w drogę powrotną. Teraz przypomniał sobie że przecież nie był sam i biegł za nim Deku jak nazywał Zielonowłosego. 

- Deku! - Krzyknął ale odpowiedziało mu tylko echo - Deku! Gdzie jesteś!? - I nic, jedynie echo - Deku!? - Chłopak zaczynał się niepokoić gdyż ciemność zdawała się nie mieć końca - Deku! - Do oczu chłopca napłynęły łzy - To nie jest śmieszne, WYŁAŹ GŁUPI DEKU!

Jednak nic mu nie odpowiedziało. Skulił twarz ze strachu. Nie wiedział gdzie iść i jak wydostać się z tej ciemności. Był sam. Całkiem sam. 

- Ka-cchan - Usłyszał nagle

- Deku!? - Odżył gwałtownie - Gdzie jesteś!? Pokarz się! 

Rozglądał się we wszystkie strony ale nikogo nie widział.

- Tik.... tok - Stanął gwałtowni a po czole słynęła mu stróżka potu - Tik....Tok - Ktoś powtórzył i zdał sobie sprawę że jest to coś tuż za nim - Tik....Tok - Czuł na sobie mroczny cień ale mimo strachu jaki on w nim wywołał zmusił się do powolnego odwrócenia i spojrzenia na to coś i dostrzegł klęczącą wyprostowaną postać ze spuszczoną bezwładnie głową jak i wiszącymi bezwładnie ramionami 

Bakugo przełknął ślinę i powoli zaczął podchodzić do owej postaci. Wyglądała na starszą od niego. Tak na około 15 lat. Nie ruszał się a jedynie powtarzał swoje ciche i powolne "Tik...Tok, Tik...Tok". I tak w kółko i w kółko. W Bakugo wzbierała panika ale czuł że mu si spojrzeć w twarz tej osoby. Nie chciał ale musiał

W końcu był na tyle blisko by złapać postać za ramię i obrócić ją do siebie. Niepewnie ale powoli skierował rękę na ramię chłopaka który nagle przestał powtarzać swoje "Tik...Tok".  Mimo przyśpieszającego oddechu w końcu złapał za ramię chłopaka co wprawiło go w ulgę. Leczy gdy nagle głowa chłopaka nagle się podniosła o mało nie dostał zawału. Chciał się odsunąć ale lewa dłoń chłopaka złapała go za rękę którą trzymał ramię 15 latka. 

- Tik-Tok Tik-Tok Tik-Tok - Powtarzał znacznie szybciej

Gdy skończył naskoczył na przerażonego Bakugo tak że położył go na łopatki. Leżał plecami do ziemi a z bólu zamknął oczy. Gdy je otworzył z przerażeniem odkrył że patrzy się na... Deku. Znacznie starszego i mroczniejszego z poharataną twarzą a w niektórych miejscach nawet zdeformowaną. Miał podkrążone oczy. Włosy jak i oczy straciły swój blask. W oczach królowała pustka i gniew. Wyglądało to jakby przeżył jakiś kataklizm. Przyciskał Bakugo do ziemi tak mocno że nie mógł się podnieść. Próbował użyć swojego Quirik ale już ku jemu kompletnemu załamaniu nie działało! 

- Zguuub mniiiie - Powiedział Deku przeciągle i mrocznie jakby nie mówił on tylko osoba wyszczuta z uczuć - Zraaań Mnnie - Kontynuował nachylając się jeszcze bardziej nad Bakugo - Złaaam mniiie - Niemal stykali się nosami a Katsuki niekontrolowanie się trząsł - I wreszcie - Krwiożerczo się uśmiechnął - Doprowadź mnie do śmierci - Oznajmił po czym odsunął się od Bakugo - Jestem - Zęby zaczęły mu się wydłużać i ostrzyć - Winny

W tedy nagle oczy zaświeciły mu się w kolorze żarzącego ognia i rzucił się na Bakugo jak dzikie zwierzę chcące mu odgryść  twarz. 


***


Chłopak uwielbiający tortury siedział sobie przy niewielkim stole który przynieśli tu na jego rozkaz jego ludzie. Właśnie zaczynał spożywać skromny posiłek. Wziął łyżkę i naprał na nią trochę musztardy by rozsmarować ją na długim grubym położnym owalnym kawałku lekko przypieczonego mięsa. Gdy już skończył go smarować wziął nóż i widelec i zaczął go kroić od końca by odkrojony kawałek wziąć kulturalnie do ust i zaczął go żuć. 

- Nie kłamały - Stwierdził do wiszącego nieopodal Todorokiego - Miałeś dużego kutasa - Pokiwał głową z uznaniem a Todoroki zadrżał na samą myśl o tamtym zdarzeniu 

Wpatrywał się ze złością szokiem i zawiścią w swojego oprawce i posiłek który spożywał. Chłopak spojrzał na niego i widząc jego wzrok przeniósł wzrok na posiłek będąc cały czas odwróconym w stronę Shoto. Całkiem spojrzał na posiłek po czym ze zmarszczonymi brwiami i lekkim niesmakiem spojrzał na Todorokiego. Ten nieustannie ciskał nienawistne gromy w stronę Chłopaka.  

- Co? - Spytał chłopak patrząc to raz na posiłek a to raz na Shoto az w końcu z niesmakiem zrozumiał o co chodzi - Nie - Pokręcił głową a Todorokiemu słabo się zrobiło 

Teraz bardziej rozbawiony chłopak lekko podniósł talerz by Shoto mógł obaczyć jego posiłek.

- Kiełbaska - Powiedział i o mało nie prychnął z rozbawienia odkładając talerz na miejsce - Bierzesz mnie za dzikusa? - Spytał  a Shoto spuścił twarz całkiem już pokonany 

Chłopak wróci do posiłku co jakiś czas spglądając na Shoto. Nagle zerwał przełykając kolejny kęs kiełbaski. 

- Wiele się mówi o uciętych kończynach - Zaczął kręcąc widelcem jakby wykładał teraz jakiś przedmiot w szkole - Kuśka może cię jeszcze zaswędzieć - Shoto te słowa bolały coraz to bardziej i bardziej - Zastanawiam się - Powiedział łapiąc kiełbasę za koniec i podnosząc ję do góry tak by Shoto mógł ją zobaczyć w całej okazałości - Czy Eunuchy czują ucięte kutasy? - Spytał odwracając się do Shoto który trzęsąc się spojrzał w stronę chłopaka - Pomyśl o gołej dziewczynie - Zaproponował chłopak - Może coś ci tam drgnie - Stwierdził uśmiechając się perfidnie krzywi podtrząsając kiełbaską 

Todorokiemu jednak nie było do śmiechu. Był załamany. Upokorzony. Wewnętrznie zniszczony. Chłopakowi mina spoważniała i wziął ugryzł kiełbaskę po czym zaczął przeżuwać kawałeczek. 

- Wybacz - Powiedział odkładając ją na talerz - To niestosowny rzart - twierdził przełykając przeżuty kawałek kiełbasy - Matka uczyła mnie współczuc kaleką - Wyznał a Shoto zbierało się na szloch - Ojciec zaś celować i w łeb! - Oznajmił z entuzjazmem 

- Zabij mnie - Wyszeptał Shoto prawie niesłyszalnie 

- Co? - Spytał chłopak odwracając się do zmaltretowanego 

- Zabij mnie - Powiedział głośniej 

Chłopak pokręcił głową i przyłożył prawą rękę koło ucha nastawiając je w strone Shoto. 

- Głośniej - Poprosił 

- ZABIJ MNIE! - Krzyknął roniąc przy tym łzy 

- Po co mam to robić? - Stwierdził z obojętnością biorąc do ręki noż - Jesteś nam potrzebny - Wskazał go nożem 

Shoto nie miał pojęcia już co powinien zrobić by te męki się w końcu skończyły. Chłopak tym czasem odłożył nóż i widelec po czym złapał za ścierkę by wytrzeć nią sobie ręce i twarz.  Gdy to już uczynił odłożył ścierkę i podszedł do Shoto którego ciało aż rwało się do ucieczki. Chłoapk złapał Shoto mocno  za włosy zmuszając by spojrzał na niego. 

- Nie wyglądasz jak Todoroki Shoto - Stwierdził oglądając go - Tak może się nazywać Bohater a ty nie jesteś Bohaterem, prawda? - Todoroki musiał ściskać usta by nie powiedzieć czegoś czego by później żałował - Jesteś Mięsem - Stwierdził chłopak wyraźnie podkreślając ostatnie słowo - Cuchnącym mięsem - Dodał z zajadłością - Niczym kundel - Powiedział po czym niezwykle pobudzony i pełen entuzjazmu odsunął się od Shoto puszczając go - Kundel! Doskonałe imię! - Wyprostował się uśmiechając od ucha do ucha - Jak się nazywasz? - Spytał 

- Todoroki...Shoto - Oznajmił pewnie

Za to dostał od chłopaka z całej siły pięścią w twarz. 

- Jak się nazywasz? - Ponowił pytanie 

- To...dorr...oki..... Shoo...to - Oświadczył z dumą 

Za do dostał ponowny cios tylko że tym razem w brodę. 

- Błagam - Jęknął Shoto co rośwścieczyło Chłopaka

- Jak się nazywasz!? - Krzyknął szarpiąc Shoto za głowę

- Ku...Kundel - Powiedział ze łzami co zadowoliło chłopaka - Nazywam się...Kundel - Wyłkał 

Chłopak z zachwycony puścił Shoto, teraz Kundla, i odszedł od niego kierując się do stołu pozostawiając go jeszcze bardziej zniszczonego choć wydawało się jeszcze niedawno że bardziej już się go zniszczyć nie da. 


***


W sali gdzie wcześniej odbywało się spotkanie siedział już tylko sam przywódca tej organizacji. Nie był już tak podekscytowany. Wedłóg niego wybryki Chłopaki poszły już za daleko. Stanowczo przesadził. Musiał odsunąć go od tej sprawy przynajmniej na jakiś czas. Z tym postanowieniem przełączył ekran za pomocą specjalnego panela kontrolnego który miał przy fotelu. Ekran ukazywał teraz człowieka w lekarskim kitlu któremu twarz zasłaniała papierowa torba śniadaniowa. Miał też nałożone grube gogle na oczach. Nosił też żółte rękawiczki, jasno szare Jeansy, czerwono białe trampki a pod kitlem nosił niebieską koszulkę z obrazkiem wybuchającego na pół samolotu.

- Doktorze Flug - Zwrócił na siebie uwagę Doktora gdyż ten był zaabsorbowany jakimiś notatkami

- A! Sir! - Krzyknął podekscytowany odkładając notatki na bok - Czy mogę szyć? - Spytał 

- Myślę że naszedł czas byś to ty się zajął naszymi Bohaterami - Oznajmił zachwycony Przywódca

- Oczywiście! - Zasalutował - Nie zawiodę - Zapewnił

- Nie wątpię - Oznajmił i wyłączył ekran całkowicie 


***


Bakugo powoli otworzył oczy co było złym pomysłem. Nie dość że miał jakiś chory koszmar i go głowa napierdzielała to jeszcze to. Oślepiało go jakieś mocne światło. "Co też on znowu wymyślił?", pomyślał Katsuki. Powoli otwierał oczy i nie mógł uwierzyć gdzie się znajduję. Aż przetarł oczy. Nagle dotarło do niego że nie jest związany. Mało tego. Nie wisi ale leży na hamaku! Wstał gwałtownie i zaczął się rozglądać! Był na plaży a w około niej rosły palmy! 

Coś mu nie pasowało. Zaczął się szczypać by upewnić się że to nie jest sen. Ale nie był. Ale jeszcze większym szokiem dla niego było to że jego palec był cały i nie było śladów świadczących o tym że był on podcinany!

- Czy... - Spojrzał  na czystą krystaliczną wodę przed sobą - To niebo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro