Jestem przegrywem... [85]
Dzisiaj mama kazała mi zebrać jajka. I wszystko było by ok gdyby nie jeden wkurwiający kogut, który wskoczył mi na plecy niczym stary pijany...
Wtedy tak się obsrałam mentalnie, że wybiegłam z kurnika do stodoły i zaczęłam ryczeć ze śmiechu. W ogóle nie zamknęłam furtki i wszystkie kurki uciekły a mama darła się na mnie XD
Jeszcze małe wspomnienie co robiłam w nocy... *lenny face*. Stwierdziłam, że zrobie sobie maraton z SAO i siedziałam do 5 rano w pokoju "w którym jest internet!".
O 4:30:
-Dobra, chuj. Śpie tutaj na tym twardym, chujowym łóżku. - powiedziała do okna, bo jak poprzednio stwierdziła:" jest zajebista pogoda". *dryń* tymczasem w pokoju obok jej brat (właśnie przechodził nissan Liz-kun po żarcie) wstawał do pracy i musiała się zachować dostatecznie cicho... Położyła się plackiem na łóżku i momentalnie usnęła.
Przebudziła się o 7:30, bo jej spierdolony telefon stwierdził, ŻE ZADZWONI BUDZIK! Poturlała się po niezwykle niewygodnym posłaniu i przymknęła oczy.
Otworzyła je w swoim pokoju na swoim łóżku.
-Kurwa, kiedy ja tu się stoczyłam...? - odblokowała telefon i ujrzała 10:17. - Nieważne, odsypiam dalej... - i wtedy, do naszej Śpiącej Królewny, wbił stary pijany i kazał nakarmić kurki...
Reszte już znacie i powiem wam, że obejrzałam 1 sezon w 1 dzień.
Pozdro z wanny :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro