Sen proroczy [41]
(Malwa999 jesteś w śnie i kroisz... Hehehe)
Przysnęło mi się dziś po południu. Nie dość, że jak mi się śni coś innego niż Eryk, z którym się całujemy, to jak coś mi się innego śni to jest w chuj pojebaneee detebaneeee
Byliśmy na klasowej wycieczce z Bejcą i Smoczycą. Spaliśmy w domku "pod chmurką". Były tylko ściany, ale bez dachu. Rozmawiamy z Bejcą ile klas uczy. Takie WTF mam bo to oczywiste. Smoczyca woła na żarło. Tak naprawdę to sobie mamy sami zrobić, ale OK. Idziemy do domku i próbujemy spierdolić. Nakryła nas. Kazała nie wychodzić na drogę. Nikt nie słucha. Uciekamy daleko daleko, ale nas dogania i zamyka w tym pseudo domku. Ja i tak uciekam. Skubana widziała i za wszaż usadziła na krześle. Patrze, a Owsik kroi boczek. (muj musk nie ogarnia orto. specjalnie bo jest śmieszniej)
Zaczyna lać deszcz. Tak masno lać.
- O NIE! MÓJ BOCZEK! - Owsik drze ryja na całą wieś.
- Daj to!- kradne jej deskę z boczkiem i wkładam do lodówki. Nie ogarnia o co chodzi.
A potem obudziłam się ze słowami: "Kurwa co się tam odjaniepawla?"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro