Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Syriusz

No hejka!

A zatem, jeśli czytaliście już 55 i 56 rozdział Changed z bitwą w Departamencie Tajemnic, wiecie już, co stało się z Syriuszem. Postanowiłam trochę napisać powodów mojej decyzji. Jeśli nie czytaliście i nie chcecie spoilerów, to lepiej nie czytajcie tej notki.

A zatem.

Raz...

Dwa...

Trzy!

Skoro nadal tu jesteście, to myślę, że chcecie wiedzieć. A więc tak, w drugiej części Deception, czyli Changed, jest rozdział z Departamentu Tajemnic i ci co czytają już wiedzą, że przeżył.

I był torturowany Cruciatusem.

Zaraz więc wytłumaczę, co mną kierowało. Nie chciałam jednak rozpisywać się nad tym w książce o Fredzie, bo w końcu jest o Fredzie, a nie o Syriuszu. Zresztą nie lubię też robienia takich notek w rozdziałach. Więc jak robię, to naprawdę krótkie.

Czy Fred przeżyje to się też w końcu dowiecie, chociaż już zdążyło pojawić się mnóstwo teorii i przypuszczeń.

Ale dzisiaj nie o nim.

Powiem tak, przyświecał mi przy tym wszystkim cytat "Gdy wszyscy mówią, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto udowadnia, że się da".

Szczere mówiąc, mam wrażenie, że w każdej książce Syriusz ginie. No w każdej, bo jest to dosyć kluczowa scena, bo Potter przez to stracił kogoś bliskiego i no robi rozróbę w gabinecie Dumbledore'a.

Cóż, dlatego też postanowiłam, że Syriusz przeżyje, ale zostanie ranny - po to, by Potter też się zdenerwował i zrobił awanturę, a zarazem żeby Black przeżył. Harry też to mocno przeżyje, świadomość, że prawie stracił Syriusza i ten został poważnie ranny, też wywrze ślad na jego psychice.

No bo jakby popatrzcie na Harry'ego, jak się zachowuje, gdy Artur zostaje ranny.

On też był dla niego trochę jak ojciec, nawet był wcześniej od Syriusza (nie licząc tego czasu, którego Harry nie pamięta), bo znał go od dawna i bardzo lubił.

Ale no mocno przeżywał fakt, że został ranny. I na dodatek myślał przez kilka dni, że to jego wina.

Dlatego też w momencie, gdy Syriusz również trafi do Szpitala, będzie przeżywał to jeszcze bardziej. Bo dojdzie do tego poczucie winy, że gdyby nie uparł się na pójście do Departamentu Tajemnic, nie byłby torturowany. A i tak ocalał tylko cudem dzięki temu, że Maya tam była.

Więc to również bardzo mocno wpłynie na jego psychikę. Fakt, że niemalże stracił kogoś tak bliskiego, ba, naraził wszystkich Blacków, czyli swoją rodzinę oraz przyjaciół - to mocno go poruszy. Tak samo to, że Naomi i Jason byli torturowani.

Poza tym są oni w szpitalu. Dodatkowo więc Harry będzie myślał też o tym, że gdyby Bella torturowała go dłużej, to skończyłby jak Longbottomowie. Niby żywy, ale no jednak jakby nie.

Od lat myślałam o tym i dopracowałam to.

Brakowało mi opowiadania, gdzie Syriusz by przeżył, a zarazem fabuła nie odbiegałaby zbytnio od kanonu.

I liczyłam się też z tym, że wiąże się to z różnymi drobnymi zmianami w fabule. Jednak zarazem i tak już coś się zmieniło w momencie, gdy uniewinniłam Syriusza na koniec Więźnia Azkabanu.

I już mnie jakoś zaczęło irytować, że w każdym ff, które czytam wszystko jest tak samo jeśli o niego chodzi, czyli najpierw ta scena w trzeciej części we Wrzeszczącej Chacie kończąc na scenie w Departamencie. No już miałam dosyć tego, że po raz setny czytam to samo.

I chociaż staram się trzymać kanonu, to jednocześnie robię też różne zmiany. I staram się kombinować, by to wszystko się dobrze trzymało.

Szczerze mówiąc, musiałabym więcej zmieniać, gdybym go uśmierciła, bo w sumie od początku zakładałam, że przeżyje.

LeaveTheCity21 wiedziała o tym, że przeżyje i konsultowałam z nią różne rzeczy dotyczące fabuły, gdy nie byłam pewna czegoś. Mam już rozplanowane sporo rzeczy na to, co ma się dziać później, chociaż akurat z perspektywy Sophie może nie będzie to aż takie widoczne.

Przynajmniej nie wszystko, hehe

Wiem, że jedni uważają, że powinien umrzeć, inni, że przeżyć. I no rozumiem to.

Jednakże no mam nadzieję, że mimo wszystko nadal będziecie ze mną.

Długo zastanawiałam się, w jaki dokładnie sposób Syriusz ma przeżyć. Miałam różne scenariusze, jak choćby Maya znienacka rzucająca Expelliarmus na Bellę czy cokolwiek.

Jednak potem pomyślałam też, że kogoś można by zabić zamiast niego. Wahałam się trochę pod tym względem, że nie chciałabym czegoś takiego, że "wszyscy po stronie Zakonu przeżywają a śmierciożercy giną". No ale tak przecież nie jest. Już podczas pierwszej wojny zginęło wiele osób i efekty tego widać później.

I no akurat śmierć Fletchera nie jest przypadkowa, też się przyda do czegoś.

Nie chcę jednak spoilerować wszystkiego, w swoim czasie się dowiecie.

Jakby no mogłam ogólnie poczekać z tym do końca książki, lecz chciałam już teraz podzielić się tym z Wami. Na koniec książki może co najwyżej dodam kilka słów, gdy już nie będzie to spoilerem.

I tak to wszystko będzie bardziej rozwinięte w książce o Blackach, jednak chciałam Wam napisać kilka moich przemyśleń.

I jakby ktoś miał wątpliwości, co do tego, jak bardzo kanonicznie będzie. Wystarczy zajrzeć do Babeczki z malinami, tam wszystko dzieje się po Zakonie Feniksa i nie widać zmian w kanonie jakoś bardzo.

Co prawda Babeczka nie jest aż tak związana z samym Harrym, a z  Blackami to w ogóle nie jest, ale jednak. Zaczęłam ją w Księciu Półkrwi, więc o wydarzeniach z Departamentu nie mówię jakoś dokładnie.

Także spokojnie, nie zamierzam robić jakiegoś AU czy coś. Odbiegam od niektórych rzeczy kanonicznych, ale bez przesady.

AU - alternatywne uniwersum, takie, gdzie kanon właściwie zazwyczaj nie istnieje w ogóle.

A ja działam z kanonem, tylko trochę go zmieniam, uzasadniając to.

Chciałam się tym z Wami podzielić, bo w końcu to dosyć duża zmiana i niektórzy mogą mieć obawy i wątpliwości.

I do tego Maya spełniła swoją obietnicę - nie pozwoliła, aby coś rozłączyło ponownie ją i Syriusza.

I bardzo się z tego cieszę! Lubię go❤

I no szkoda mi było też Mayi, Naomi, Jasona, Harry'ego... Byłoby im mega ciężko. Zresztą i tak nie będzie im jakoś super łatwo, ale będą w tym wszystkim razem.

Także możemy świętować uratowanie go!

Czekałam na to od dawnaaa. 

Nie mogłam się doczekać, aż przeżyje.

I jakiś tak teraz jak przeczytałam wiadomo który rozdział w Departamencie, to nie płakałam, bo cały czas miałam w głowie swoją scenę.

Ja naprawdę nie wyobrażałam sobie, że mogłabym go zabić. No nie, po prostu nie.

Cieszę się, że wreszcie mogłam się tym z wami podzielić❤

Ta notka wyszła na ponad 1000 słów, hah

Także dziękuję za uwagę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro