Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Scenki

Hejo!

Fantastic_Niffler wybrała, bym napisała coś o Remusie i Glenn, a zatem zapraszam!

~

Marzec 1979 roku

- Jak zwykle pięknie ci wyszedł obraz.

Glenn odwróciła się w stronę drzwi swojego pokoju, gdzie zobaczyła opierającego się o futrynę Remusa. Uśmiechnęła się na jego widok - jak zwykle serce zabiło jej mocniej.

- Dziękuję. Chociaż zarazem przyszedłeś trochę nie w porę, umazałam się farbą...

Remus wszedł do pokoju i stanął obok niej. Z gramofonu leciała muzyka The Beatles, gdyż najwyraźniej ich płyty postanowiła posłuchać.

- Mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że mogę cię zobaczyć - rzekł Lupin.

- Moglibyśmy się widzieć częściej, gdybyśmy razem zamieszkali - powiedziała Glenn.

Oboje nadal mieszkali ze swoimi rodzicami, w przeciwieństwie do przyjaciół z ich paczki. W zasadzie to James i Lily mieli już ślub, a Maya i Syriusz dziecko. Dorcas i Marlena postanowiły razem wynająć sobie mieszkanie. Peter też miał już swoje własne, małe lokum.

Jedynie Remus i bliźniaczki mieszkali ze swoimi rodzicami.

Glenn namawiała go, by zamieszkali razem, ale on na razie nie chciał o tym słyszeć. Głównie ze względu na to, że nie chciał jej narażać. Poza tym musieliby zamieszkać z dala od miasta, a nie było ich stać na coś dużego.

Remus westchnął ciężko.

- Wiesz jaka jest sytuacja. Nie chciałbym by ci się coś stało...

- Czy ty nie możesz pojąć, że ja wiem, na co się pisałam? - zapytała Glenn. - Kocham cię i chcę być przy tobie.

Stała naprzeciwko niego, ale musiała spojrzeć w górę, by na niego spojrzeć. On westchnął, wiedząc, że ona nie da za wygraną.

Naprawdę chciał być przy niej. Z drugiej strony jednak bał się, że może zrobić jej krzywdę.

- Ja ciebie też kocham - odparł Remus, po czym ją przytulił, nie bacząc na to, że część farby, którą się umazała, znajdzie się na jego swetrze. To nie miało znaczenia.

- W końcu znajdziemy jakieś rozwiązanie, zobaczysz - rzekła Glenn. Naprawdę chciała móc z nim zamieszkać. Chciała móc z nim spędzać czas, dzielić się obowiązkami domowymi, czy wspólnie odpoczywać.

Nie zależało jej na jakichś wielkich pałacach. Wystarczyłby im mały, uroczy domek z ogródkiem. Byli czarodziejami, więc nawet transport do pracy czy gdziekolwiek nie był dla nich problemem.

Po chwili oboje uznali, że pójdą obejrzeć sobie jakiś film w telewizji i miło spędzą czas. Nie mieli go dla siebie tak wiele przez ciągłe obowiązki dla Zakonu Feniksa.

Gdy jednak znajdowali czas, lubili spędzić go po prostu ze sobą, robiąc coś zwyczajnego, jak obejrzenie filmu czy słuchanie muzyki.

~

A zatem to była taka krótka scenka z czasów wczesnej dorosłości, świeżo po szkole.

A teraz może przenieśmy się trochę w przyszłość...

~

21.12.1993 roku

- Tęskniłam za tobą.

Był późny wieczór, dzieci już poszły spać w swoim pokoju, a Remus i Glenn usiedli na rozkładanej kanapie i przytulili się do siebie. Brakowało im tego, takich wspólnych wieczorów spędzanych pijąc herbatę i czytając książkę, oglądając coś czy po prostu rozmawiając.

Przez ostatnie pół roku Remus uczył w Hogwarcie. Glenn cieszyła się, że spełnia swoje marzenia, chociaż zarazem czuła się samotnie, gdy mąż i dzieci byli w szkole. Teraz jednak wrócili na święta do domu, a ona zamierzała jak najlepiej wykorzystać ten czas z rodziną.

- Ja za tobą też. I to bardzo - powiedział Lupin, całując ją w policzek. - Jak sobie radziłaś?

- Jakoś musiałam. Prowadziłam dalej firmę, widywałam się z Ruby czy Mayą... A poza tym byłam kilka razy wzywana na bezsensowne przesłuchanie - rzekła Glenn, wzdychając ciężko.

Gdy tylko Syriusz uciekł z Azkabanu kilka miesięcy temu, zaczęto od razu przepytywać o niego wszystkich, którzy byli z nim kiedyś blisko. Dlatego właśnie nieraz byli wzywani na przesłuchania, szczególnie Maya. Jednak Remus, Glenn czy Ruby również ich trochę mieli, niezależnie od tego, gdzie i co robili.

- Znając twoje zdanie, to pewnie i tak byś nic nie powiedziała, nawet jakbyś wiedziała - stwierdził Remus.

- Oczywiście, że nic bym nie powiedziała. Syriusz jest moim przyjacielem i wierzę w niego - rzekła z uporem Glenn.

Remus tak naprawdę sam nie wiedział co o tym sądzić. Niby wierzył Mayi, bo ją lubił, a poza tym chciał wierzyć w niewinność przyjaciela, ale miewał też wątpliwości. W końcu jeden z jego przyjaciół zdradził i to go bolało. Najchętniej odrzuciłby możliwość, że którykolwiek to zrobił, ale to było niemożliwe.

Glenn natomiast wierzyła Mayi, co w sumie nie było dziwne. Obie kobiety naprawdę mocno się polubiły i zaprzyjaźniły jeszcze nawet za nim on się tak zaprzyjaźnił z Mayą. Owszem, kolegowali się już w czasach szkolnych, ale tak naprawdę dopiero przez ostatnią dekadę stała się dla niego najlepszą przyjaciółką.

- A ty? Powiedziałbyś coś, gdybyś wiedział? - zapytała Glenn, a on westchnął i pomyślał przez chwilę.

- Nie powiedziałem o animagii, więc nie. Mimo wszystko jednak nie byłbym chyba w stanie zrobić czegoś przeciwko niemu.

Mówił prawdę, nie był w stanie go znienawidzić, nawet jeśli sam nie wiedział czasami, co sądzić o tym wszystkim.

Poza tym przed oczami stawał mu wtedy Jason, uważający swojego tatę za bohatera dzięki opowieściom mamy. Jak mógłby mu zrobić coś takiego?

Naomi też potrzebowała taty, nawet jeśli miała już piętnaście lat i udawała, że świetnie sobie radzi. Czasami miał wrażenie, że jego traktuje jak zastępstwo ojca, zwierzając mu się z różnych rzeczy i radząc się. On czuł się źle, bo wiedział, że to Syriusz powinien móc być przy swoich dzieciach.

- Mam nadzieję. Maya ma plan i zamierza wygrać - rzekła Glenn, przytulając się mocniej do Remusa. - No dobra, a zmieniając temat... Jak tam w Hogwarcie? Żadne uczennice cię nie podrywały?

Remus prychnął i przewrócił oczami.

- Bardzo śmieszne. Noszę obrączkę, a poza tym w tej szkole są nasze dzieci... Zresztą naprawdę nie sądzę, bym był atrakcyjny... Stary i brzydki...

- Gadasz głupoty. Jesteś ciągle przystojny i cudowny - stwierdziła Glenn, całując go. - Nie doceniasz się.

- A może po prostu nie potrzebuję zwracać uwagi na nikogo innego, skoro mam ciebie? - powiedział Remus. - Nikt nie ma z tobą szans.

Glenn uśmiechnęła się z rozczuleniem. Kochała Remusa, a przez te wszystkie lata miłość między nimi cały czas. Jasne, zdarzały im się kłótnie, ale wyjaśniali sobie, gdy coś było nie tak.

- To brzmi lepiej.

Remus pokręcił głową, uśmiechając się z rozbawieniem. Kochał ją i naprawdę nie wiedział, co by bez niej zrobił.

Była przy nim, gdy wszystkich zabrakło.

~

Hejo!

Mam nadzieję, że Wam się spodobały scenki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro