Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień Dziecka

Cześć moje Malinki!

Dzisiaj jest Dzień Dziecka. Z tej okazji postanowiłam przygotować różne scenki z moimi postaciami jako dziećmi! Mam nadzieję, że się spodoba!

Wszystkiego najlepszego Wam wszystkim!

👶

15 lipca 1984

- Mamo, a jak znaleźć pszyjaciół w Hogwalcie?

Pytanie to zadała mała, sześcioletnia blondynka o zielonych oczach, wtulająca się w mamę, razem z którą siedziały na kanapie. Po drugiej stronie mamy siedział trzyletni chłopiec o czarnych wlosach i niebieskich oczach.

Sama kobieta natomiast miała długie, blond włosy i niebieskie oczy. Aktualnie z czułością patrzyła na swoje dzieci i przytulała je, jednocześnie rozmawiając z nimi.

- Są różne możliwości. Czasami można poznać kogoś w pociągu, kiedy jedzie się tam pierwszy raz. Tam często zaczyna się wiele przyjaźni, jak moja i Pandory - powiedziała Caroline, a Sophie uważnie wsłuchiwała się w słowa mamy.

- To zapszyjaźnię się z pierwszą osobą, którą spotkam w pociągu! - postanowiła mała dziewczynka.

- Cóż, mam tylko nadzieję, że ta osoba będzie tego warta. Bo nie każdy może chcieć się od razu zaprzyjaźniać. Jednak czasami prawdziwych przyjaciół można poznać nawet po kilku latach dopiero - powiedziała kobieta, głaszcząc córkę po glówce. Chociaż chciała, żeby jej dzieci miały przyjaciół, to wiedziała, że są też ludzie, z którymi kontakt może nie przynieść nic dobrego.

Wiedziała także dobrze, którzy z jej szkolnych koleżanek i kolegów mają dzieci w wieku jej dzieci, które pójdą do Hogwartu w tym samym roku. I nie zamierzała nikogo osądzać po rodzicach, jednak wiadomo było, że ludzie podli zawsze się trafiają.

- Ja i tak zapszyjaźnię się z pierwszą osobą, którą tam spotkam. I to będzie pszyjaźń na zawsze - stwierdziła Sophie.

- Dlaczego tak bardzo tego chcesz? - zapytała Caroline.

- Po plostu boję się, że nie znajdę pszyjaciół i będę sama - powiedziała mała blondynka.

- Nie musisz mieć ich wielu. Najważniejsze to mieć takich, którym można zaufać - stwierdziła kobieta.

- A ja będę zawsze twoim pszyjacielem. I Luna tesz - odezwał się trzyletni Taylor, przy okazji wspominając o rok młodszą od niego córkę przyjaciółki mamy.

- Widzisz, masz już dwoje przyjaciół. Rodzeństwo też może być dobrymi przyjaciółmi - rzekła Caroline.

Nikt z nich nie wiedział jeszcze, jak wiele w tym prawdy.

👶

Oh te historyjki o moich postaciach z dzieciństwa.

Chociaż pisząc to uświadomiłam sobie pewną rzecz i aż mi się smutno zrobiło. Ale niestety życie bywa przykre.

Otóż uświadomiłam sobie, jak niewiele brakowało, żeby Sophie i Sally znały się od dzieciństwa. Otóż Caroline i Alex, czyli mama Sally były koleżankami w dormitorium, potem razem w Zakonie Feniksa, no i do tego jeszcze różne badania związane z ciążą, na które przychodziły często tego samego dnia. Jako, że obie były przyszłymi matkami w tym samym czasie, to trochę się też wtedy bliżej zaprzyjaźniły i w ogóle 😭

Jako pisarka mocno zżywam się ze swoimi postaciami. I szkoda mi mamy Sally, no ale niestety, życie bywa przykre.

I poniekąd będzie to gdzieś zapewne wspomniane...

No dobrze, to może teraz hc z innymi postaciami. Dam teraz coś o Megan z Babeczki.

👶

20 sierpnia 1985

Spotkania rodzinne, na którym są małe dzieci, zazwyczaj bywają męczące. Dzieci te zazwyczaj szybko się nudzą i zaczynają urządzać własne zabawy.

Tak było też z najmłodszymi, pięcioletnimi dziećmi na tej imprezie. Alice Jones, jej kuzynka Megan Jones i kuzyn Cecil Richards szybko postanowili pójść sobie od towarzystwa dorosłych, by się pobawić. Byli tam także siedmioletni Michael Jones, Andrew Richards i Chyna Richards, oraz dwunastoletnia Hestia Jones, jednak ci spędzali czas w innym pomieszczeniu, a nie z młodszym rodzeństwem i kuzynostwem.

Na początku dzieciaki bawiły się w chowanego, co było dosyć łatwe, gdy jest się małym, a dom duży.

Jednak Cecilowi w końcu znudziła się ta zabawa. Czarnowłosy chłopak o ciemnych oczach zauważył leżącą gdzieś na podłodze salonu małą piłeczkę, należącą zapewne do Andrewa, ich wspólnego kuzyna.

- A może porzucamy tą piłką? - zaproponował chłopiec.

- Nie możesz mu rzucać w salonie, jeszcze coś się potłucze - zaprotestowała Alice, szatynka o zielonych oczach.

- I znowu będzie na nas - stwierdziła Megan o włosach brązowych i niebieskich oczach.

- Ale nie będzie na was i nic się nie stłucze. Pobawmy się! - rzekł chłopiec.

- Dostaniecie coś słodkiego - zaproponował Cecil, uparcie chcąc osiągnąć cel.

- Niech ci będzie, ale ostrożnie - zgodziły się dziewczynki.

I w ten sposób zaczęli rzucać piłeczką do siebie nawzajem. Bawili się dobrze do momentu, gdy piłka trafiła w wazon, który pękł i rozbił się.

- Ja nic nie zrobiłem! - powiedział Richards, po czym wybiegł z salonu.

- Musimy zawołać kogoś dorosłego - uznała Alice, po czym wyszła z pokoju.

Megan natomiast stała przy wazonie i zastanawiała się, co zrobić, żeby nikt nie był zły na nich, że grali w piłkę w salonie. Bardzo chciała, żeby ten wazon nie pękł.

Nagle rozbite resztki wazonu zaczęły się podnosić i składać, po czym wazon stał, jakby nic mu się nie stało.

- To było niechcący, ale... - dobiegł ją głos kuzynki, która przyszła tu ze swoją mamą.

- Jak to się stało, że ten wazon nie jest zniszczony? - zapytała zdziwiona Alice.

- Nie wiem. Chciałam tylko, żeby się naprawił i jest - odparła Megan.

- To magia dziecięca - stwierdziła Kate, mama Alice.

Chwilę potem do salonu przyszło jeszcze kilkoro dorosłych, a wszyscy zaczęli gratulować Megan.

👶

Ktoś rozpoznał scenę o której Megan wspominała w Babeczce?

To teraz następna scenka.

👶

1 września 1989

Mała dziewczynka o brązowych włosach i niebieskich oczach szukała wolnego przedziału. Przed chwilą miała spotkanie z jakąś niemiłą brunetką i liczyła, że uda jej się tym razem znaleźć kogoś miłego. Zastanawiała się też, gdzie podziała się inna dziewczynka, którą przestrzegła przed wchodzeniem do przedziału brunetki.

W końcu znalazła przedział, gdzie siedziała blondynka o szarych oczach.

- Cześć, można tu wejść? - zapytała.

- Jasne, wchodź! Jestem Naomi Chase - rzekła blondynka.

- A ja Sally Diggle, miło poznać - odparła szatynka, po czym usiadła obok nowej znajomej.

- To jak myślisz, do jakiego domu w Hogwarcie trafisz? - zapytała Naomi.

- Nie wiem, ale mam nadzieję, że do innego, niż taka dziewczyna, którą widziałam kilka przedziałow temu i chciała, żebym była jej skrzatem domowym czy coś - stwierdziła Diggle. Poznana wcześniej brunetka sprawiła na niej naprawdę negatywne wrażenie.

- Przykro mi, że trafiłaś na taką osobę. Moja mama mówiła, że ludzie bywają podli, dlatego trzeba uważać na niektórych. Zarazem jednak życzyła mi też, żebym znalazła prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze będą przy mnie - powiedziała blondynka.

- Twoja mama musi być naprawdę mądrą osobą - rzekła szatynka.

- Jest naprawdę cudowna. Zarazem jednak bardzo dużo jest smutna i mało się uśmiecha. Wychowuje mnie i mojego brata sama - westchnęła szarooka.

- Ty też nie masz jednego rodzica? - zapytała Sally.

- Niestety, ojciec podobmo jest gdzieś daleko i nie może wrócić, przynajmniej na razie - odparła Chase.

- Przykro mi. Moja mama nie żyje i wychowałam się z samym ojcem - powiedziała Diggle smutno.

- Przykro mi - rzekła Naomi, po czym przytuliła szatynkę.

Nie wiedziały jeszcze, że właśnie to, że wychowały się z tylko jednym rodzicem, miało być jednym z elementów początku ich przyjaźni. Połączyło ich to, szybko znalazły nić porozumienia.

Po chwili drzwi przedziału otworzyły się i do środka zajrzała dwójka chłopaków - szatyn i brunet, obaj o niebieskich oczach.

- Możemy się przysiąść? - zapytał szatyn.

- Cześć Michael! Jasne, siadajcie - powiedziała Naomi.

- Ty pewnie jesteś Andrew, kuzyn Michaela? - spytała Chase, gdy chłopcy usiedli naprzeciwko nich.

- Tak, a ty to zapewne Naomi, córka przyjaciółki jego mamy? - zapytał Andrew, a dziewczyna pokiwała głową.

- My się chyba jeszcze nie znamy? - Michael skierował swoje pytanie do Sally.

- Jestem Sally Diggle, miło poznać - rzekła szatynka, po czym podała mu rękę na powitanie.

- A ja jestem Michael Jones i również miło mi cię poznać - odparł, uśmiechając się do niej i również podając rękę na powitanie.

Jednak nim wszyscy zdążyli się na dobre rozgadać, do przedziału zajrzało jeszcze dwóch kolejnych chłopaków - brunet o brązowych oczach i szatyn o szarych.

- Wszystkie przedziały są już zajęte, można dołączyć? - zapytał szatyn.

Grupka zgodziła się i po chwili szatyn usiadł z drugiej strony Naomi, natomiast brunet koło Michaela i Andrewa.

- Jestem Cedrik Diggory - przedstawił się szarooki.

- A ja Adrian Pucey i w sumie też się dopiero poznaliśmy, gdy szukaliśmy przedziału - powiedział brunet, który przyszedł razem z nim.

Po chwili pozostała czwórka przedstawiła się im i zaczęły się rozmowy. Wszyscy byli podekscytowani Hogwartem, jednak nie wiedzieli jeszcze, jak istotne było to, że się poznali.

👶

Także ten... ciąg dalszy z tego, co było, gdy Sally udała się dalej w poszukiwaniu innego przedziału.

Mam nadzieję, że podobały Wam się takie headcanony, historyjki o moich postaciach.

Życzę Wam miłego dnia! I mam nadzieję, że miło spędzicie ten dzień.

I jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro