20 urodziny
Dzisiaj kończę 20 lat. Z tej okazji wzięło mnie na opisanie dnia dwudziestych urodzin Mayi, czyli głównej bohaterki "Jak łatwo zborsuczyć" o Syriuszu. Jest to w sumie spoiler (nawet dla osób będących na bieżąco), chociaż wiadomo, może później się to trochę różnić, lub w ogóle nie być opisane, a tu będzie tylko jako dodatek.
Zapraszam do czytania!
~
26.05.1979 roku
Wojna trwała już od wielu lat. Ciągle były misje dla Zakonu, codziennie martwili się o życie swoje i najbliższych.
Syriusz uznał jednak, że chociaż w ten dzień, w urodziny Mayi, powinni trochę odpocząć od tego wszystkiego. Może i było to trudne, ale chciał, by na przynajmniej kilka godzin zapomnieli o wszystkim.
Maya akurat była w kuchni i karmiła Naomi mlekiem z butelki. Najpierw trzymała dziewczynkę na rękach, po czym usadziła na stołku dla dziecka.
Czasami Maya i Syriusz zazdrościli jej tej nieświadomości wszystkiego i tego, że nie miała zmartwień. Zarazem jednak dodawała im motywacji, by walczyć o lepszy świat - jeśli nie dla nich, to przynajmniej dla niej. Tej kilkumiesięcznej dziewczynki, która była ich promykiem słońca wśród tego wszystkiego.
- Mays, wszystkiego najlepszego! - powiedział Syriusz, wchodząc do pomieszczenia z bukietem słoneczników. Uśmiechnął się na widok żony i córki.
- Jejku, dziękuję Syrek! - odparła Maya, odbierając bukiet i przytulając się do męża.
Miała dwadzieścia lat, ale już widziała i przeżyła zbyt wiele.
Już dawno przestali być tymi nastolatkami, którymi byli w szkole. Wojna ich zmieniła - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mimo wszystko jednak byli młodzi, więc gdzieś tam tliła się w nich nadal odrobina młodzieńczego szaleństwa.
- Mam propozycję - rzekł Syriusz, a Maya spojrzała na niego ze zdziwieniem. Naomi w tym czasie spoglądała uważnie to na mamę, to na tatę.
- Jaką?
- Odpocznijmy. Polecimy gdzieś motocyklem, zróbmy coś szalonego - rzekł Syriusz.
- Nie możemy, nie możemy zostawić Naomi samej, zresztą jest wojna - zaprotestowała kobieta.
- Naomi odstawimy do Potterów. James i Lily ją uwielbiają, traktują jak własną córkę - powiedział Syriusz.
Kobieta westchnęła.
- Nie wiem. Boję się ją zostawiać. Boję się, co może się stać - powiedziała Maya. - Wojna jest straszna. Sam wiesz co się stało z Alex, czy...
- Wiem - rzekł Syriusz, obejmując ją. Chciał ją pocieszyć, chociaż jemu też było ciężko.
- Codziennie boję się, że któreś z moich przyjaciół, czy rodziny zginie. Danny niby jest dopiero na kursach aurorskich, ale i tak już ma zadania, a Sandy jest w ciąży i ma dosyć, że nie może nic zrobić. Kate i Sam aktualnie dzielą czas między pracę, a opieką nad Michaelem. To jest ciężkie, zwłaszcza, że Kate w szpitalu ma mnóstwo pracy. A Sammy...
- Wiem Mays, wiem - przerwał jej Syriusz. - Też się martwię, wiesz o tym. Dlatego uważam, że powinniśmy chociaż trochę odpocząć. Lily i James mają akurat dzisiaj wolne. Podrzucimy im Naomi, potem trochę się przejedziemy. A wieczorem wrócimy do nich, może uda się też zaprosić jeszcze kogoś z naszej paczki. Obejrzymy to mugolskie pudełko, na które Lily namówiła Jamesa - powiedział Syriusz.
- Telewizor? - przypomniała sobie Maya. Lily starała się pokazać swoim przyjaciołom różne mugolskie wynalazki, a ci czasami zaczynali z nich korzystać. Oczywiście po wytłumaczeniu jak się to robi przez Lily oraz Remusa, który wiedział sporo od swojej mamy mugolki.
- Tak, dokładnie - przytaknął Syriusz.
Naomi zaczęła płakać, chcąc zwrócić na siebie uwagę rodziców. Zanim jednak Maya zdążyła wziąć ją na ręce, pierwszy zrobił to Syriusz.
- Już, już maleńka, tatuś i mamusia są przy tobie - powiedział mężczyzna, przytulając córkę. Maya uśmiechnęła się na ten widok - rozczuliło ją to, jak Syriusz zajmował się ich dzieckiem.
- Naomi, chciałabyś dzisiaj spędzić dzień z wujkiem Jamesem i ciocią Lily? - zapytał Syriusz. - Powiedz, że tak.
- Ona ma dopiero kilka miesięcy, nie odpowie ci - wytknęła mu Maya, chociaż sama również często rozmawiała tak z córką.
- Ale się uśmiecha, no zobacz! - rzekł Syriusz z entuzjazmem.
Dziewczynka rzeczywiście wyglądała na zadowoloną, chociaż trudno było powiedzieć, czy rozumiała cokolwiek z pytania taty.
- I tak niezbyt mam ochotę na jazdę motocyklem. Za każdym razem, jak latasz, to się o ciebie boję - powiedziała Maya.
- Jakoś w szkole latałem na miotle i ci to nie przeszkadzało - zauważył Syriusz. - A wręcz przeciwnie...
Widząc jego sugestywną minę, kobieta parsknęła.
- No nie wiem...
- Mays, proszę cię. Przecież nie możemy cały czas tylko siedzieć przy dziecku albo latać na misje. Zróbmy coś innego niż zwykle. James i Lily dobrze się zajmą Naomi - przekonywał ją Syriusz, a ona westchnęła.
- Niech ci będzie - zgodziła się, a Syriusz się wyszczerzył.
- I to mi się podoba.
Maya wiedziała, że Syriusz naprawdę mocno kochał ją i Naomi, oraz troszczył się o nie. Umiał jednak też podsycać w niej bunt i chęć do działania. Stanowili naprawdę zgraną parę, a ich sprzeczli wręcz umilały im dzień.
Potterowie z chęcią zgodzili się zaopiekować Naomi. Tak jak powiedział Syriusz, James i Lily kochali ją jak własną córkę. Rozpieszczali ją, kupując jej mnóstwo zabawek.
James starał się jak najlepiej wywiązywać z roli ojca chrzestnego i wujka, a Lily była cudowną ciocią dla Naomi. I starała się powstrzymać Jamesa od różnych głupich rzeczy, w stylu przykrywania chrześniaczki peleryną niewidką. Albo przewożenia jej na grzbiecie jako jeleń.
- No to Mays, lecimy! - powiedział Syriusz, zachęcając ją do wejścia na motocykl.
- Nie chcę, żeby Naomi została sierotą.
- Nic nam się nie stanie - rzekł Syriusz. - Mays, gdzie twoja szalona iskra?
Kobieta parsknęła.
- Gdzieś tam jest. Ale po prostu staram się być jak najlepszą matką - powiedziała Maya.
- I jesteś. Zazdroszczę naszej córce takich wspaniałych rodziców jak my - powiedział Syriusz.
Maya pokręciła głową z niedowierzaniem. Dopiero, co rok temu obawiał się, czy podoła roli ojca. Ale prawda była taka, że oboje starali się być jak najlepszymi rodzicami, lepszymi niż ich rodzice.
- Mays...
- Niech ci będzie - powiedziała w końcu Maya, widząc, że on nie zrezygnuje z tego pomysłu.
Wsiedli na motocykl j założyli kaski, na które uparła się Maya. Chociaż w przypadku upadku z wysokości raczej wiele by nie dały.
Maya mocno objęła Syriusza w pasie i przytuliła się do niego. Obojgu podobała się ta bliskość między nimi.
Wznieśli się w powietrze i lecieli, podziwiając widoki.
Kobieta trochę się obawiała, ale Syriusz na szczęście nie robił fikołków w powietrzu. Za to postanowił umilić podróż, mówiąc, co mijają.
- A tu mamy bardzo ładne pole...
- A tu jakiś domek!
- Ta krowa wygląda jak mrówka.
Maya parsknęła śmiechem i jeszcze bardziej przytuliła Syriusza w pasie.
- Skup się może na locie, co? I gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka - stwierdził mężczyzna.
W duchu blondynka musiała przyznać, że lubiła to, że Syriusz zawsze potrafił ją zaskoczyć. Nawet pomimo faktu, iż znali się i byli razem już tak długo.
W końcu polecieli nad jakąś rzekę, gdzie zrobili sobie piknik. Trochę potaplali się w wodzie, oraz czuli się dużo lepiej, niż przez ostatnie miesiące.
Maya i Syriusz w końcu wrócili do domu Potterów, spędziwszy naprawdę miło dzień.
- Zobacz Naomi, to twoi rodzice! - powiedział James, wychodząc przed dom z małą dziewczynką na rękach. - Widzicie, ma się dobrze!
- Zapewne dzięki Lily - powiedziała Maya, po czym podeszła do niego, by wziąć dziecko na ręce. - No chodź tutaj Naomi, kochanie.
- Jak możesz wątpić w moje umiejętności ojca chrzestnego? - spytał z oburzeniem James. Syriusz po chwili znalazł się obok i poklepał go po plecach.
- Ucieszysz się, bo ja nie wątpię.
- Nie słuchaj go Jamie, on chce się podlizać żeby zostać ojcem chrzestnym waszego pierwszego dziecka - stwierdziła Maya, na co Syriusz pokazał jej język.
- Cześć wam, chodźcie już!
Lily stanęła na progu domu i zawołała ich, a oni po chwili weszli do środka.
Jak się okazało, w międzyczasie Potterom udało się też zaprosić Remusa, bliźniaczki Cooper, Marlenę i Dorcas.
- Peter niestety musi zostać dłużej w pracy, ale kazał przekazać życzenia urodzinowe - powiedział James, gdy wchodzili do salonu. Syriusz wziął od żony córkę, gdyż każdy z obecnych chciał złożyć życzenia Mayi i ją przytulić.
Był zrobiony wspaniały tort śmietankowy, który podzielili pomiędzy wszystkich. Naomi natomiast usadzili w drewnianym łóżeczku obsadzonym kocami - James uparł się, że jego chrześniaczka musi mieć swoje miejsce, gdy ich odwiedza. A było to dosyć często.
Miała tu też kilka swoich zabawek - od rodziny i ich przyjaciół dostawała ich tak dużo, że często walały się tak, gdzie często przebywali.
Maya czasami martwiła się, czy nie rozpieszczają córki aż za bardzo, ale nie mogła i nie miała serca im tego zabronić. Kochała Naomi i chciała, by ta była jak najbardziej szczęśliwa.
Przy stole panowała naprawdę cudowna atmosfera. Starali się skupiać na wesołych rzeczach i pomijać te smutne. Chcieli odpocząć przez chociaż jeden dzień.
- Macie naprawdę cudowną córkę. Chociaż ciężko ją ubrać w sukienkę, strasznie wtedy grymasi - powiedziała Lily, a Maya i Syriusz spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Ma to po nas, mała buntowniczka - stwierdził Syriusz z dumą.
- I bardzo dobrze. Ale my jesteśmy bardzo postępowymi rodzicami, nie wiem co by musiała zrobić, żebyśmy czuli się zawiedzeni - rzekła Maya.
- Zostać Ślizgonką? - zasugerował James, na co Syriusz prychnął.
- Patrząc na to, jak Maya potrafi być wredna, to tego nie wykluczam - powiedział, za co Maya pokazała mu język. - Ale i tak myślę, że będzie Gryfonką.
- Nie, bo Puchonką. I strzelajcie dalej - powiedziała.
- Być Prefektem? - zasugerował Remus.
- Ty, James, Lily i Glenn byliście i was lubimy - przypomniał Syriusz. - I Kate i Danny.
- Zejść się z jakimś Ślizgonem? - zasugerowała Ruby, na co Syriusz spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Ona ma dopiero kilka miesięcy, a już chcesz ją swatać z kimś? Nie pozwalam tykać mojej małej córeczki - powiedział Syriusz z oburzeniem. Reszta towarzystwa wybuchnęła śmiechem.
- Współczuję jej przyszłym chłopakom - powiedziała Dorcas.
- Zafunduję lody temu jej chłopakowi, któremu uda się zaskarbić względy jej taty - rzekła Lily z rozbawieniem.
- Bo chyba będzie to trudniejsze do zrobienia niż cokolwiek na świecie - dodała Marlena.
- Pewnie każdy z chłopaków dostanie serię prób, a i tak może ich nie przejść - rzekła Glenn.
- Ja też będę musiała go skontrolować. Ale i tak Syriusza najtrudniej będzie mu przekonać - powiedziała Maya.
- Ej! A ja to co? - obruszył się James. - Jestem jej ojcem chrzestnym! Muszę też pilnować, z kim ona będzie się umawiać!
- A ja będę pilnować, żebyście nie zabili tego kogoś bez powodu - rzekła Lily. - Spokojnie, jestem pewna, że Naomi sobie poradzi. Najważniejsze, żeby była szczęśliwa.
- Właśnie, przecież wcale nie musi być z kimś, bycie singielką też jest w porządku - rzekła Marlena.
- Jasne, że ta... - zaczęła mówić Maya i urwała, bo Naomi siedząca w łóżeczku zaczęła płakać. Maya, Syriusz, James i Lily wstali od stołu i chcieli wszyscy wziąć małą na ręce.
Reszta towarzystwo się zaśmiała, widząc to, jak cała czwórka chce wziąć małą na ręce. Chociaż oni też nieraz bawili się z małą Naomi, to jednak poza Mayą i Syriuszem, James i Lily robili to najczęściej.
- Ja ją wezmę, James dzisiaj już wystarczająco dużo brał ją na ręce - powiedziała Lily, po czym wyjęła Naomi z łóżeczka i zaczęła kołysać w ramionach. - Jaka słodka! Uwielbiasz ciocię Lily, prawda? Jestem twoją ulubioną ciocią?
Naomi rzecz jasna nie była w stanie odpowiedzieć inaczej niż gaworzeniem, ale wszyscy się roześmiali.
Maya naprawdę cieszyła się z decyzji, że wzięli Jamesa na ojca chrzestnego Naomi. Tym samym też, gdy Lily wyszła za Jamesa, stała się dla niej tak jakby drugą matką chrzestną. I bardzo opiekuńczą ciocią.
Po posiłku i pogawędkach postanowili obejrzeć jakiś film. Niestety Dorcas i Marlena musiały już iść z powodów rodzinnych.
Maya i Syriusz usiedli na kanapie, umieszczając pomiędzy sobą Naomi. James i Lily usiedli z ich obu stron, chcąc też być jak najbliżej małej. Bliźniaczkom udało się zająć fotele, a Remus usiadł na pufie.
W pewnym momencie filmu Naomi zasnęła, gdy Maya posadziła ją na swoich kolanach. Syriusz przysunął się do nich, po czym jednym ramieniem objął Mayę, a drugie położył tak, by przytrzymać Naomi. Kobieta położyła głowę na jego ramieniu, opierając się wygodnie.
Syriusz bardzo chciał je ochronić przed wszystkim. Starał się być jak najlepszym ojcem, chociaż nigdy nie spodziewał się, że będzie miał dziecko tak wcześnie. Chciał być też najlepszym mężem, oraz zarazem wsparciem dla Mayi.
Pocałował delikatnie Naomi w główkę. Po chwili zobaczył, że Maya zasnęła, więc złożył pocałunek na jej czole.
Miał nadzieję, że przynajmniej ten dzień będzie wspominać z radością.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro