Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Od ostatniej mojej wizyty u cioci minęło 5 miesięcy. Przez ten czas w moim życiu dużo się zmieniło. Po powrocie z wakacji u cioci pogodziłam się z Mateuszem. Myślałam że byłam z nim szczęśliwa przez 4 miesiące ale się myliłam. Zdradził mnie. Ale najgorsze jest to że zdradził mnie z przyszywaną kuzynką. Prawie miesiąc okłamywał że mnie kocha chodź tak na prawdę spotykał się z nią i czuł coś do niej. Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Ciągle myślałam jak szybko się w niej zakochał, kiedy to wszystko się wydarzyło. Czy na moich oczach czy nie. Nie mogłam pogodzić się z myślą że mnie zdradzał. Ale co mogę zrobić po fakcie? Raczej chyba tylko płakać w poduszkę przy piosence od której cały mój związek się zaczął.

*

"Nigdy nie dyma się na fakturę Pod paznokciami naskórek, ale jej nie przytulę, miała się nie zakochać, a nie podnosi mi temperaturę"

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wyciągłam z uszu słuchawki na których cicho słuchałam piosenki i przetarłam twarz chusteczką leżącą obok na łóżku.

- Proszę! - Krzyknęłam do osoby po drugiej stronie. Po chwili do mojego pokoju weszła mama.

- Co robisz? - Zapytała łagodnie.

-Słucham muzyki. - Nagle wzrok rodzicielki powędrował na słuchawki przypięte do mojego telefonu oraz na papierową chusteczkę leżącą obok urządzenia.

- Znowu przez niego płakałaś? - Wcale nie musiała pytać bo znając ją i tak to wiedziała. Nic jej nie odpowiedziałam a ona kontynuowała. - Nie płacz przez takiego buraka. Nie marnuj na niego zdrowia. - Moje ciało było ciągle w jednej pozycji a wzrok utkwiony w smartfonie. - Dzwoniła Iga i zaprasza cię na weekend. - Na tą wiadomość podniosłam głowę a wzrok powędrował na twarz matki.

- Mogę jechać?

- No pewnie może w końcu zapomnisz o buraku.- Na mojej twarzy mieniło się szczęście z obrzydzeniem ale starałam pokazać się tylko to pierwsze. - Jak chesz jechać to napisz do niej.

- Dobrze. - Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.

- Dobrze to ja już idę. Przyjdź za raz na kolację. Przez niego prawie nic nie jesz. - Myślałam że nie zauważyła. - I nie płacz przez takiego buraka.

Mama chwycilła za klamkę i otworzyła drzwi po chwili znikając za drewnianą powłoką.

*

"To stres, seks i podwójne życie, a nie ukryty wielbiciel, chwila, mój stan się nasila Idź załóż konto, ja się wyświetlę jako Jack Nicholson, a licznik nawija"


Biegałam po domu jak poparzona. Szykowałam się na imprezę z koleżankami i spotkanie z chłopakiem który skrycie mi się podoba. Na razie pierwsza impreza w mojej wiosce od 8 lat. Chyba wszyscy długo czekali na dożynki gminne. Gwiazdą wieczoru ma być zespół Play Boys a następnie impreza do białego rana. A wracając do sedna biegałam w tą i w tamtą robiąc makijaż, prostując i układając włosy oraz szykując odpowiedni strój. W pewnym momencie drzwi od domu się otworzyły a przez nie weszła moja siostra z chłopakiem.

- Gdzie stanęliście? - Zawołała moja mama do siostry jak tylko przekroczyli próg mieszkania.

- Pod garażem.

Nie wsuchiwałam się w ich rozmowę ponieważ byłam zajęta makijażem który właśnie robiłam. Drzwi od mojego pokoju były otwarte dlatego wszystko obserwowałam w tafli lustra.

- Siema szwagier. - Krzyknęłam jak tylko zobaczyłam Mikołaja w lustrze gdy był blisko mojego pokoju.

- Siema. - Przywitał się i zamieniliśmy kilka słów.

Gdy skończyliśmy krótka rozmowę Mikołaj udał się do kuchni w ktorej była moja siostra. Po skończeniu makijażu który wyszedł wspaniale zabrałam się za prostowanie moich dość długich i gęstych włosów. Gdy i to już było gotowe wzięłam się za szykowanie stroju na imprezę. Zajrzałam do szafy do której można by było tylko nasrać i węża puścić. W końcu po dłuższym czasie znalazłam krótki top na ramiona wiązany na piersiach i czarne jeansy z wysokim stanem. Mimo że teraz było dość ciepło byłam świadoma że na imprezie w środku nocy będzie chłodniej. Gotowa stanęłam przed szafą z dużym lustrem i przyjżałam się sobie. Patrząc na stopy zobaczyłam że nic na nich nie ma. Szybko pobiegłam do szafy po stopki i wciągnęłam je na stopy. Do tego stroju miałam zamiar założyć jeszcze czarne nike. W końcu uznałam że jestem już gotowa. Po tym stwierdzeniu udałam się do reszty do kuchni. Siedziałam tak dłuższy czas aż dostałam wiadomość na messengerze.

Julita

Jesteś w domu?

Dostałam wiadomość od mojej znajomej. Szybko wzięłam się za odpisywanie.

Ja

Tak a co?

Julita

Dawaj wyjdź na dwór nudzi mi się na tej mszy na boisku.

Ja

Dobra to chodź na ławkę na przeciwko mojego bloku.

Julita

Spoczko 😊 Za raz będę

Pożegnałam się z towarzystwem i poszłam na przedpokój założyć wcześniej wspomniane obuwie a następnie wyszłam z domu udając się na wcześniej ustalone miejsce. Na ławce siedziała szatynka w białej sukience i czarnych balerinach na stopach, przez ramię miała przewieszoną małą szarą torebeczkę a na jej piersi przyczepiony był mały słonecznik znak dożynkowego korowodu.

- Hej Martuś.- Szatynka przytuliła mnie na przywitanie.

- Hej Julitka.- Również się przywitałam odwzajemniając przytulasa.- A ty co wieniec niosłaś?- Zapytałam nawiązując do kwiata na piersi dziewczyny.

- No jasne że tak.

- To czemu nie jesteś na mszy?

- Wiesz jak lubię chodzić do kościoła.- Co do tego miałyśmy takie same zdanie.

- No tak.

- Teraz muszę czekać aż się skończy i pójdę dopiero na wybór wieńca.

- No tak.

Siedziałyśmy na ławce i gadałyśmy.

- Widzisz tą plamę pod tym bukietem?- Zapytałam wskazując na bukiet na parkingu z kostki brukowej pod oknem mojego pokoju.

- Tak a co to za plama?

- To jest tłuszcz z grochówki z kuchni polowej.

- Co?!- Na jej twarzy malował się szok i niedowierzanie.

- No serio.

Było widać że szatynka była w szoku. Rozmawiałyśmy dalej siedząc na ławce. Po 10 minutach zabrałam Julitę na spacer po wiosce. Nagle podczas spaceru dostałam wiadomość od Mateusza.

Mateusz

Co robisz?

Po przeczytaniu wiadomości od chłopaka uśmiech wleciał mi na twarz co nie przeszło uwadze towarzyszki. Natychmiast odpisałam chłopakowi.

Ja

A jestem z koleżanką na spacerze a ty?

Koleżanka bacznie mnie obserwowała bo potczas pisania wiadomości czułam na sobie jej pełne zdziwienia spojrzenie.

- Co ty taka nagle szczęśliwa?

- A tak o.- Odpowiedziałam wymijająco.

- A tak serio? Czy to zasługa jakiegoś ciacha?- Na te słowa moje policzki przyróżowiały.- Trafiłam!- Powiedziała z tryumfem w głosie.- Opowiadaj. Kto to jest? Imię i nazwisko. Jak wygląda? Co robi?

- Nie tak szybko. Po kolei.

Odpowiedziałam na pytania nurtujące szatynkę. W między czasie pisałam z Mateuszem i umówiłyśmy się z nim na spotkanie w naszej miejscówce czyli na przystanku na krzyżówce. Z Julitą dotarłyśmy na umówione miejsce przed chłopakiem. Weszłyśmy do starego przystanku z cegieł pomalowanego na zielono z blachą na dachu. W środku usiadłyśmy sobie na jednej z dwóch ławeczek pomalowanych na brązowo. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy oglądając napisy i rysunki zrobione przez tutejszą młodzież oraz czekając na chłopaka. W końcu blądyn zjawił się na miejscu. Pierwsza przywitałam się z Mateuszem i przedstawiłam mu moją towarzyszkę. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w przystanku który dawał przyjemny cień.

- Muszę już iść.- Powiedziała Julita.

- No spoczko.- Powiedziałam do dziewczyny.- Później jeszcze się spotkamy?

- Myślę że tak.

- Spoczko.

- Odprowadzicie mnie na plac dożynkowy?

- Jasne że tak.- Odpowiedziałam za siebie i chłopaka.

Wszyscy wyszliśmy z przystanku i kierowaliśmy się z stronę boiska na którym odbywały się tegoroczne dożynki gminne. Około 20 metrów od boiska pożegnaliśmy się z Julitą a ja z chłopakiem z powrotem skierowaliśmy się z stronę przystanku. W międzyczasie dostałam wiadomość od Julity.

Julita

Fajny chłopak! Życzę powodzonka 😊😍

Ja

Nie dziękuję 😜🙃

Gdy znaleźliśmy się na miejscu na naszej ławce siedziała para z dzieckiem. Poszliśmy zająć wolna ławkę i poczekaliśmy aż para sobie pójdzie. Gdy w końcu zostaliśmy sami przeszliśmy na naszą ławkę. Dość długo siedziałam z chłopakiem i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Takie nasze spotkania jak to trwały już prawie dwa miesiące a ja z dnia na dzień coraz bardziej zakochiwałam się w nim nie wiedząc co on czuje do mnie i bojąc się o to zapytać. Podczas naszej długiej rozmowy przyszła do mnie wiadomość którą prawie od razu odczytałam.

Alka 😈

Jesteś w domu?

Ja

Nie a co?

Alka 😈

Bo my już na dozynkach 😊

Ja

Spoczko to poczekajcie na mnie na boisku za 10 min będę

Odłozylam telefon do kieszeni moich czarnych dżinsów i powiedziałam do chłopaka.

- Muszę już iść.

- Czemu?- Było słychać w jego głosie lekkie zawiedzenie.

- Moje koleżanki przyjechały i już wypytują kiedy się z nimi spotkam.

- Spoczko.- Nastała chwila ciszy.- To co widzimy się później?

- Jasne.

- To do później.

- Do później.

Na pożegnanie przytuliliśmy się tak jak robimy to od naszego pierwszego spotkania. Na skrzyżowaniu poszliśmy w przeciwnych kierunkach. Gdy byłam już w okolicach boiska wyciagłam z kieszeni smartphona i wybrałam numer do przyjaciółki. Po kilku sygnałach w końcu usłyszałam jej głos po drugiej stronie.

- Hej Martuś co tam?

- Hej Ala a jestem obok boiska na drodze a wy gdzie?

- A my na boisku.- W słuchawce usłyszałam jej wesoły lecz krótki śmiech.- To gdzie się widzimy?- Zapytała po chwili.

- Chodźcie w stronę bloków poczekam na was przed boiskiem.

- Spoczko to my już idziemy.

- Spoczko. Do zobaczonka.

- Do zobaczyska.

Rozłączyłam się i poszłam w umówione miejsce. Gdy stałam tam już chwilkę zobaczyłam jak dziewczyny szły w moim kierunku z uśmiechami wymalowanymi na twarzach. Gdy z trawiastego boiska zeszły już na drogę z kostki dwie dziewczyny podbiegły do mnie. Pierwsza brunetka krótko ścięta dość wysoka z krągłościami.

- Hej Kochana!- Rzuciła się na mnie Ala zamykając mnie w szczelnym uścisku.

- Hej Aluś!- Odwzajemniłam uścisk z dziewczyną.

Kolejna była ciemna blądynka z długimi po pas włosami. Niższa od Ali ale również miała trochę ciałka i krztałty.

- Hej Martuś!- Również zamknęła mnie w uścisku.

- Hej Rituś!- Również odwzajemniłam przytulasa dziewczyny.

Po przywitaniu się z siostrami Walczak udałyśmy się pod mój blok rozmawiając co pijemy na dzisiejszej imprezie. Z racji tego że nie miałyśmy jeszcze 18 lat trunek miała nam kupić moja siostra. Po dotarciu zobaczyłyśmy że na schodach siedzi o wilku mowa z chłopakiem i koleżanką. Wszystkie przywitałyśmy się z nimi i obgadaliśmy co kupujemy. Poszłam po pieniądze do domu a następnie ja siostra i Alka udałyśmy się do sklepiku wioskowego. Na miejscu Diana kupiła alkohol a ja z brunetką popite. Z napojami udałyśmy się do mojej klatki schodowej gdzie siostra przekazała nam trunek. Z gotową torebką wypełnioną piciem obmyślałyśmy plan gdzie spokojnie się napić żeby nikt nie widział. Podczas rozmowy usłyszałam dźwięk wiadomości na messengerze.

Mateusz

Co robisz?

Ja

Myślę z koleżankami gdzie tu spokojnie wypić a ty?

Mateusz

Może w lesie?

O takim rozwiązaniu w ogóle nie pomyślałam ale też dobrze nie znałam lasu aby iść gdzieś żeby spokojnie gdzieś przycupnąć, wypić i pogadać.

Ja

Gdzie dokładnie?

Mateusz

Zaprowadzić was?

Ja

A z chęcią 😊

Mateusz

Spoks a gdzie teraz jesteś?

Ja

U mnie na klatce

Mateusz

To spotkajmy się za sklepem na polnej w stronę lasu. Będę za 10 minut.

Ja

Oki 😍 poczekamy

Po tej Wiadomości nie dostałam już żadnej odpowiedzi. Jeszcze przez chwilę pogadałyśmy z towarzystwem następnie się z nimi porzegnałyśmy i poszłyśmy w wcześniej umówione miejsce z chłopakiem. Gdy w końcu przyszedł przywitałam się z nim a następnie przedstawiłam diablice. Jako pierwsza przywitała się brunetka a następnie blądynka. Po przywitaniu rozmawialiśmy i szłyśmy za chłopakiem. Brunet zaprowadził nas do miejsca w którym nigdy nie byłam mimo że mieszkam tu od urodzenia. Może powodem nie znania dobrze okolicy było to że w niej prawie nigdy nie przebywałam. Było to miejsce w środku lasu w którym usiadłyśmy na ziemi i wyciagłyśmy trunek. Jak okazało się na miejscu nie miałyśmy żądnych kieliszków ani kubeczków. Zostało jedno rozwiązanie. Z gwinta. Pierwszy łyk zrobiła Ala następnie ja a na końcu Rita. Przy następnej kolejce zapytałam chłopaka siedzącego od nas kawałek dalej.

- Chcesz łyka?

- Nie dzięki.- Odpowiedział troszkę oschle co nie było do niego podobne.

- No dawaj pij.- Ponaglała Ala.

- Dobra jeden łyk.

Podszedł do nas i chwycił w dłonie butelkę wódki przechylając i upijając większy łyk. Oddał mi butelkę i odszedł na miejsce w którym siedział wcześniej. Szokowało mnie jego zachowanie ale alkohol spowodował że nie zwracałam na to uwagi. Po wypiciu 4 kolejek pod rząd chłopak wstał ze swojego miejsca i podszedł do nas mówiąc.

- Idę do domu. Pa dziewczyny.

- Pa!- Odkrzykneły jednocześnie diablice.

- Pa.- Również pożegnałam się z chłopakiem i dalej z dziewczynami siedzialysmy na ziemi do póki Ala się nie odezwała.

- Pamietasz drogę powrotną do domu?

- Yyy... Nie bardzo.

- To dawaj idziemy za nim bo się zgubimy.

Powoli robiło się już ciemno a my szybko ruszyłyśmy za chłopakiem rozmawiając między sobą. Za Mateuszem doszliśmy do miejsca w którym się spotkaliśmy. Od tamtej pory nie szłyśmy już za nim tylko poszłyśmy do sklepu po pepsi. Na miejscu spotkałyśmy znajomą.

- Hej Pola.- Odezwała się Ala.

- Hej dziewczyny.

Przywitała się z nami i wróciła do robienia zakupów. Po zakupach Rita wyszła z Polą ze sklepu a ja z Alą kupiłyśmy napój. Po wyjściu ze sklepiku podeszłyśmy do dziewczyn. Porozmawiałyśmy z małą i razem z nią udaliśmy się na drogę prowadzącą do kaplicy na niewielkim wzgórzu w lasku. Gdy byłyśmy na miejscu Alka wyciągła paczkę fajek i razem z Ritą wzięły po szludze które zapaliły. Po spaleniu Alka wyciągła wóde i znowu zaczęłyśmy pić.

- Pola pijesz?

- Wiesz co ja już dziś za dużo wypiłam.

- Nie wierzę Ci.- Po między mną a nią zaczynała się kłótnia a siostry tylko stały i przyglądały się sytuacji.

- No serio Ci mówię.

Wyciągłam rękę z trunkiem w stronę dziewczyny i powiedziałam.

- Pij nie pierdol.

Zrezygnowana szatynka wzięła butelkę i upiła dwa większe łyki alkoholu. Po wypiciu jeszcze jednej kolejki i rozmowie spakowałyśmy wszystko i udałyśmy się do mnie do domu skorzystać z toalety kto musiał a ja poszłam po narzutkę bo zrobiło się trochę chłodno.

Po około pół godzinie odstawiłyśmy małą na parking koło boiska bo przyjechała po nią mama. Pożegnałyśmy się z Polą i poszłyśmy na boisko gdzie odbywała się już impra. Przy namiotach przed głównym parkietem spotkałyśmy Emila. Chłopak widząc nas podszedł przywitał się i przytulił każdą z osobna.

- Mogę?- Wskazałam na piwo które chłopak trzymał w ręce.

- Pij. - Wzięłam plastikowy kufel i przechyliłam go w stronę ust wlewając całą jego zawartość do mojego gardła. Po wypiciu chłopak zabrał nas na parkiet. Pierwszy kawałek zatańczyłam z nim kolejny Ala a jeszcze następny Rita. W końcu orkiestra zrobiła przerwę a my z chłopakiem poszliśmy pod namiot usiąść. Tam dziewczyny poprosiły chłopaka aby kupił im szlugi na co on się zgodził. Szybko opuściliśmy namiot i boisko udając się do sklepu. Chłopak kupił fajki a następnie rozdzieliliśmy się na dwie grupki Ja i Alka i Emil i Rita. Ja z Alą udałyśmy się do mnie do domu skorzystać i wziąść dla dziewczyn cieplejsze ubrania które sobie wcześniej przywiozły a Rita i Emil poszli do domu chłopaka.

Pierwsza do toalety poszłam ja a później Ala. W czasie w którym dziewczyny nie było obok mnie usiadłam na pufie w holu i rozmawiałam z mamą siedzącą w salonie w fotelu. Zdziwiło mnie że nie pytała czy coś piłam. Wydawało mi się że bardzo widać po mnie działanie alkoholu. Dziewczyna wyszła z toalety, wzięłyśmy ramoneski i wyszłyśmy z mieszkania. Na klatce już czekali na nas Rita i Emil. Po wyjściu z klatki udaliśmy się do sklepu w którym kupiliśmy szlugi a następnie skierowaliśmy się w stronę boiska.

- Może zapalimy? - Zapytała Alka.

- Tylko gdzie?- Dodała Rita.

- Chodźmy na krzyżówkę na przystanek.- Zaproponował chłopak na co się zgodziłyśmy. Po drodze Emil zaczął rozmowę.

- Jak tam twój chłopak Martuś?

- On nie jest moim chłopakiem.

- Jak to?!- Jego zachowanie robiło się dziwne z chwili na chwilę.

- A czemu sądzisz że jest moim chłopakiem?- W tym momencie poczułam jak cały alkohol wyparował.

- No bo...- Chłopak nie wiedział co ma powiedzieć.

- No bo co?!- Widziałam jak dziewczyny patrzą się na nas i bacznie obserwują.

- No. No bo powiedziałem mu że się w nim kochasz.

W tej chwili miałam tysiąc myśli na minutę. Jednocześnie chciałam udusić chłopaka gołymi rękoma ale chciałam też się rozpłakać i schować pod ziemię. W mojej głowie krążyła jeszcze jedna myśl którą wypowiedziałam głośno.

- Czy Ty se jaja robisz?!

- Nie. Serio mu powiedziałem że go kochasz.

- Emil nogów w dupie ni masz!!!- Darłam się tak głośno że obawiam się że gdyby nie głodna muzyka z boiska to cała wioska by mnie usłyszała. Biegłam za chłopakiem chcąc zasadzić mu kopa w grubą dupe a siostry Walczak szły za nami i śmiały się w niebo głosy. Gdy emocje chodź trochę ze mnie opadły zadałam Emilowi pytanie.

- Kiedy mu to powiedziałeś?

- Dziś.

- A dokładniej?!

- Może z dwie godziny temu za raz po występie gwiazdy wieczoru spotkałem go i wtedy mu powiedziałem.

Nagle mnie olśniło. Już wiem czemu w lesie się tak zachowywał. W tym momencie wszystko stało się jasne. Jego niechęć do jakiej kolwiek interakcji ze mną. I to czemu tak szybko od nas poszedł.

Dziewczyny i Emil rozmawiali między sobą a ja rozmyślałam o chłopaku. Rozmyślałam o tym co będzie dalej co mam zrobić. Gdy byliśmy już w przystanku zajęliśmy pierwszą i za razem najlepszą ławkę. Ja i Emil siedzieliśmy na drewnie Ala usiadła na konstrukcji przystanku A Rita na kawałku asfaltu. Przystanek znajdował się w lekkim dole dla tego wszyscy siedzieliśmy na równej wysokości. Ala wyciągła z kieszeni jeszcze nie otwieraną paczkę którą otworzyła z foli ochronnej i wyciągła z niej jednego papierosa. W jej ślady udała się Rita oraz Emil. Ku zdziwieniu wszystkich również sięgnęłam do paczki którą brunetka trzymała w dłoni.

- Ty palisz?- Zapytał Emil.- Od kiedy?- Dopytywał.

- Muszę dać upust swoim emocją. Niech lecą z dymem.

Chłopak się już nie odezwał a Ala wyciągła z kieszeni ognia i odpaliła papierosa którego miała w ustach. Następnie zrobiła to Rita ja i Emil.

Gdy zaciagnęłam się tytoniem poczułam się wolna A gdy wypuszczałam z ust dym który tworzył szarą małą chmurkę wypełnioną emocjami byłam jakby inna. Szczęśliwsza? Bardziej odprężona? Nie wiem ale wiem że było mi dobrze. Delektowanie się smakiem papierosa przerwał mi Emil.

- Gniewasz się na mnie?- Zapytał skruszony.

- A jak myślisz?

- Chyba bardzo.

- Masz rację bardzo ale ja bym pewnie nie miała odwagi nawet jak bym wypiła dwie flaszki i spaliła całą paczkę fajek.

Co jakiś czas przejeżdżały samochody jak nigdy w tym miejscu. Chodź przez ułamek sekundy mogłam spojrzeć na twarz towarzysza. Było na niej wypisane jak na dłoni jego smutek i żal.

- Nie powinienem decydować w tych sprawach za Ciebie. Wybaczysz mi?

Udałam że myślę nad tym co powiedział ale znamy się tak długo że gniewanie się na niego nie miało by sensu.

- No pewnie że Ci wybaczam.- Powiedziałam z uśmiechem.

Chłopak wstał z ławki i nie patrząc na nic wziął podniósł mnie i trzymając mnie na rekach tulił i kręcił się w kółko.

- Puść!- Krzyknęłam ze śmiechem w głosie.

Dziewczyny puściły na głośniku rap z telefonu. Śpiewały i śmiały się z nas. W końcu chłopak mnie puścił i znowu zajęliśmy swoje miejsca. W obieg znowu poszła butelka z wódką oraz szlugi. Podczas spędzania miło czasu z przyjaciółmi napisałam do Mateusza. Chciałam się z nim spotkać ale on sypał wymowkami. Już dziś dałam sobie z tym spokój i wróciłam do dalszego spędzania czasu z ludźmi których mam obok.


Dziękuję za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia. To ostatni rozdział w tym szalonym roku. Z okazji rozpoczynającego się nowego roku chcę wam życzyć zdrowia i z każdym dniem lepszego jutra 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro