To Oskar zaczął
Spaliśmy sobie spokojnie. Nagle usłyszałam jakiś trzask. Gwałtownie otworzyłam oczy i przekręciłam głowę w stronę chłopaka.
- Co jest?
- Nie wiem. Może coś im spadło. Śpij dalej.
Mruknął cicho i mocniej mnie do siebie przyciągnął. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Marne szanse, że jeszcze będę mogła zasnąć. Po paru minutach usłyszeliśmy krzyk, na który obydwoje się wzdrygnęliśmy.
- Michał!
- Cholera.
Stoch zerwał się na równe nogi.
- Chodź szybko.
Wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Pomógł mi się podnieść i zaraz podszedł do drzwi. Wziął głęboki wdech, otworzył je i wyszedł na korytarz. Podążyłam zaraz za nim.
- Tata?
Mocno się zdziwiłam. Swojego ojca się nie spodziewałam. Stali we trójkę z wujkiem Kamilem i z wujkiem Dawidem. Wyglądali jak komornicy, którzy chcą zabrać nam naszą własność.
- Spaliście w jednym łóżku?
Ojciec zapytał, a Wojtek zaśmiał się. Zmroziłam brata wzrokiem i spojrzałam z uśmiechem na tatę.
- Teraz to chyba nieistotne, prawda tatusiu?
- Ja ci dam tatusiu.
Przełknęłam głośno ślinę. Wiedziałam, że niedługo będzie czekać mnie gadka o bezpiecznym seksie, dzieciach i znaczeniu miłości. Ojciec nie wiedział, że mama wyprzedziła go jakieś 5 lat.
- Ktoś nam powie, co tu się stało?
Spojrzeliśmy wszyscy na Stocha, stojącego po środku.
- Może Oskar opowie - syknął Filip, wskazując na brata stojącego pod ścianą.
- Pobił mnie dupek.
- Wyrażaj się!
Michał przełknął głośno ślinę i już chciał zrobić krok do przodu, ale chwyciłam go za rękę. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Spokojnie, ustąp głupszemu - wyszeptałam na tyle cicho, by tylko on mógł mnie usłyszeć.
- Michał?
- Ja się tylko broniłem tato.
- Akurat. Siebie broniłeś, czy swojej pożal się Boże dziewczyny?! Co ona jest twoją krową, żebyś o nią walczyć musiał?!
- Zamknij się i przestań ją obrażać, bo zaraz będziesz zbierał zęby z podłogi - Michał powiedział to spokojnie, ale stanowczo. - I pogódź się z tym, że ona nigdy nie będzie z tobą.
- A z tobą niby może być?! Bo co?! W czym jesteś lepszy ode mnie, co?! Masz więcej kasy, lepiej skaczesz, czy jesteś przystojniejszy?! To ja miałem ją całować, a nie ty! Rozumiesz skurwielu?!
- Oskar - wujek Dawid upomniał głośno syna.
- Ona zawsze wolała ciebie! Jak byliśmy mali, wolała się z tobą bawić! Na mnie nie zwracała uwagi! Ale ty nigdy jej nie kochałeś! Nigdy!
- Skąd ty to niby możesz wiedzieć?!
W tym momencie to ja nie wytrzymałam. Podeszłam do Oskara, wzięłam duży zamach i mocno uderzyłam go w policzek. Zatoczył się delikatnie do tyłu i chwycił za twarz. Spojrzał na mnie spod byka.
- Wiesz w czym przede wszystkim jest lepszy od ciebie?! Potrafi zrozumieć, że przegrał! A tobie, jak widać, pieprzona duma nie pozwala się przyznać, do tego co zrobiłeś!
Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam na miejsce pewnym siebie krokiem. Na twarzach ojców było wymalowane niemałe zdziwienie.
- Michał nic nie zrobił wujku.
- Nie musisz - usłyszałam z boku.
Uśmiechnęłam się tylko do chłopaka i ciągnęłam dalej.
- On się tylko bronił. To Oskar zaczął, Oskar go wyzywał i Oskar rzucił się na niego. Jemu - wskazałam na młodego Kubackiego - nie stało się prawie nic.
Odwróciłam się przodem do Stocha i podniosłam delikatnie jego koszulkę do góry, ukazując ogromnego siniaka.
- I co Oskar, dalej twierdzisz, że to nie ty?
Uśmiechnęłam się cwaniacko. Byłam naprawdę dumna z siebie.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
3/4
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro