Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To Oskar zaczął

Spaliśmy sobie spokojnie. Nagle usłyszałam jakiś trzask. Gwałtownie otworzyłam oczy i przekręciłam głowę w stronę chłopaka.

- Co jest?

- Nie wiem. Może coś im spadło. Śpij dalej.

Mruknął cicho i mocniej mnie do siebie przyciągnął. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Marne szanse, że jeszcze będę mogła zasnąć. Po paru minutach usłyszeliśmy krzyk, na który obydwoje się wzdrygnęliśmy.

- Michał!

- Cholera.

Stoch zerwał się na równe nogi.

- Chodź szybko.

Wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Pomógł mi się podnieść i zaraz podszedł do drzwi. Wziął głęboki wdech, otworzył je i wyszedł na korytarz. Podążyłam zaraz za nim.

- Tata?

Mocno się zdziwiłam. Swojego ojca się nie spodziewałam. Stali we trójkę z wujkiem Kamilem i z wujkiem Dawidem. Wyglądali jak komornicy, którzy chcą zabrać nam naszą własność.

- Spaliście w jednym łóżku?

Ojciec zapytał, a Wojtek zaśmiał się. Zmroziłam brata wzrokiem i spojrzałam z uśmiechem na tatę.

- Teraz to chyba nieistotne, prawda tatusiu?

- Ja ci dam tatusiu.

Przełknęłam głośno ślinę. Wiedziałam, że niedługo będzie czekać mnie gadka o bezpiecznym seksie, dzieciach i znaczeniu miłości. Ojciec nie wiedział, że mama wyprzedziła go jakieś 5 lat.

- Ktoś nam powie, co tu się stało?

Spojrzeliśmy wszyscy na Stocha, stojącego po środku.

- Może Oskar opowie - syknął Filip, wskazując na brata stojącego pod ścianą.

- Pobił mnie dupek.

- Wyrażaj się!

Michał przełknął głośno ślinę i już chciał zrobić krok do przodu, ale chwyciłam go za rękę. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Spokojnie, ustąp głupszemu - wyszeptałam na tyle cicho, by tylko on mógł mnie usłyszeć.

- Michał?

- Ja się tylko broniłem tato.

- Akurat. Siebie broniłeś, czy swojej pożal się Boże dziewczyny?! Co ona jest twoją krową, żebyś o nią walczyć musiał?!

- Zamknij się i przestań ją obrażać, bo zaraz będziesz zbierał zęby z podłogi - Michał powiedział to spokojnie, ale stanowczo. - I pogódź się z tym, że ona nigdy nie będzie z tobą.

- A z tobą niby może być?! Bo co?! W czym jesteś lepszy ode mnie, co?! Masz więcej kasy, lepiej skaczesz, czy jesteś przystojniejszy?! To ja miałem ją całować, a nie ty! Rozumiesz skurwielu?!

- Oskar - wujek Dawid upomniał głośno syna.

- Ona zawsze wolała ciebie! Jak byliśmy mali, wolała się z tobą bawić! Na mnie nie zwracała uwagi! Ale ty nigdy jej nie kochałeś! Nigdy!

- Skąd ty to niby możesz wiedzieć?!

W tym momencie to ja nie wytrzymałam. Podeszłam do Oskara, wzięłam duży zamach i mocno uderzyłam go w policzek. Zatoczył się delikatnie do tyłu i chwycił za twarz. Spojrzał na mnie spod byka.

- Wiesz w czym przede wszystkim jest lepszy od ciebie?! Potrafi zrozumieć, że przegrał! A tobie, jak widać, pieprzona duma nie pozwala się przyznać, do tego co zrobiłeś!

Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam na miejsce pewnym siebie krokiem. Na twarzach ojców było wymalowane niemałe zdziwienie.

- Michał nic nie zrobił wujku.

- Nie musisz - usłyszałam z boku.

Uśmiechnęłam się tylko do chłopaka i ciągnęłam dalej.

- On się tylko bronił. To Oskar zaczął, Oskar go wyzywał i Oskar rzucił się na niego. Jemu - wskazałam na młodego Kubackiego - nie stało się prawie nic.

Odwróciłam się przodem do Stocha i podniosłam delikatnie jego koszulkę do góry, ukazując ogromnego siniaka.

- I co Oskar, dalej twierdzisz, że to nie ty?

Uśmiechnęłam się cwaniacko. Byłam naprawdę dumna z siebie.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
3/4

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro