Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Też cię kocham

- Matko, ile może trwać poród?

Podniosłam głowę i spojrzałam na siedzącego obok mnie Michała. Czatowaliśmy pod salą już trzecią godzinę.

- My z Wojtkiem rodziliśmy się 12 godzin.

- Ja pierdzielę. Nie wiem czy dałbym radę być przy porodzie, jakby mi się dziecko rodziło.

Zaśmiałam się cicho, pokręciłam głową i oparłam się o ścianę. Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny, kiedy z sali wyszła ciocia. Zerwaliśmy się z krzeseł i podbiegliśmy do niej.

- Próbowali opóźnić poród, ale się nie udało. Zrobili jej cesarskie cięcie. Z maluchem wszystko w porządku. Jest wcześniakiem, więc włożyli go do inkubatora, ale lekarz był zdziwiony, że tak dobrze sobie radzi i jest dość duży. Z mamą też wszystko dobrze. Jak chcecie, to możecie iść go zobaczyć zza szyby.

Nie czekając zbyt długo ruszyłam w stronę drzwi, z których przed chwilą wyszła ciocia. Michał poszedł tuż za mną. Pielęgniarka skierowała nas w odpowiednie miejsce. Nie mogliśmy narazie wejść do środka, ale mogliśmy sobie popatrzeć zza szyby. Stasiu leżał w inkubatorze i patrzył w naszą stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, a on przeciągnął się uroczo.

- Ale on jest malutki.

Spojrzałam na Michała. Ewidentnie był zauroczony chłopcem. Z oczu popłynęły mi dwie samotne łzy.

- Cześć braciszku - przyłożyłam rękę do szyby.

- Pola, ale przecież on jest taki maleńki. Jak on sobie poradzi?

- Potrzymają go w tym trochę aż osiągnie odpowiednią wagę. Będzie miał w środku dobre warunki, żeby podrosnąć. Poza tym, Wolni nigdy się nie poddają.

Uśmiechnęłam się do malucha. Mogłabym wpatrywać się w niego godzinami, ale pielęgniarka wygoniła nas na korytarz. Zrobiłam tylko szybko zdjęcie. Cioci na korytarzu nie było. Pewnie poszła po jakąś kawę. Usiadłam na krzesełku i chwyciłam za telefon. Wysłałam zdjęcie najpierw do Wojtka, a później do taty. Następnie wybrałam numer ojca.

- Halo?

- Tato, wysłałam ci zdjęcie.

- Jeju on jest taki maleńki. Wszystko w porządku?

- Tak, ze Staśkiem dobrze. Potrzymają go w inkubatorze aż przybierze na wadze, ale generalnie dobrze sobie radzi. Lekarz mówi, że jest małym wojownikiem.

- Po tatusiu. A z mamą jak?

- Nie widziałam jej jeszcze, ale ciocia mówi, że jest dobrze. Pewnie jest obolała, bo w końcu robili jej cesarskie cięcie.

- To jak pójdziesz do mamy, to zadzwoń mi jak tam u niej.

- Ok.

- Pola i bądź przy mamie teraz. Wspieraj ją fizycznie i psychicznie. Dopóki ja nie wrócę zaopiekuj się nią.

- Wiem tato.

- I powiedz swojemu szanownemu bratu, że jak wytrzeźwieje to ma do mnie zadzwonić. Muszę z nim poważnie porozmawiać. Boję się, że może jakiś numer z tą Moniką wykręcić.

- Tato błagam, daj spokój. Wojtek nie jest idiotą.

- Jasne, jasne. W każdym razie powiedz mu, że ma zadzwonić. Mamie powiedz, że ją kocham. Wycałuj ją mocno ode mnie i powiedz, że jest bardzo dzielna. Zadzwonię do niej, ale trochę później, żeby odpoczęła. Stasiowi też powiedz, że tatuś bardzo go kocha i nie może się doczekać aż go zobaczy.

- Dobrze tato, idź spać.

- Kocham cię, pa.

- Też cię kocham.

Rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą. Mały przyprawił nas o wiele nerwów. Ale koniec końców jest już z nami i wszystko idzie w dobrym kierunku. I z tego obecnie cieszyłam się najbardziej.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka kochani! Znowu nudy, nudy i jeszcze raz nudy. I znowu powiem, że już niedługo zacznie się robić ciekawiej.

Wpadajcie do innych książek.

Komentujcie i gwiazdkujcie, choćby dla mojej głupiej satysfakcji.

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro