Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Macie szlaban

- Może nam teraz ktoś na spokojnie wyjaśnić, co się stało?

Siedzieliśmy w piątkę na kanapie. Oskar stał pod ścianą, a pełni złości ojcowie stali tuż przed nami z założonymi rękami.

- To może ja powiem - odezwałam się.

Trzy pary oczu skierowały się na mnie. Westchnęłam głośno i zaczęłam.

- Najpierw oglądaliśmy telewizję i piliśmy piwo. Ale naprawdę, tylko po jednej puszce. Filip nic nie pił, więc mógł odwieźć Oskara - wypowiedziałam to imię z ogromnym obrzydzeniem - do domu. Jak film się skończył, postanowiliśmy zagrać w butelkę. Na początku prawda i wyzwanie, ale po pewnym czasie postanowiliśmy grać na całowanie. Błagam tato, nie rób takiej miny - spojrzałam błagalnie na ojca. - Doskonale wiem, że wy też w to graliście. No i po pewnym czasie Oskar - przewróciłam oczami - wykręcił mnie. Należy zaznaczyć, że on rzekomo był we mnie zakochany. I to od dawna. Ale ja nigdy go nie chciałam i nigdy nie będę chciała. W życiu na niego nie patrzyłam w ten sposób. No, ale skoro gramy, to postanowiłam odhaczyć to szybko. Gdy Oskar już miał mnie pocałować, Michał odepchnął go i to on zaczął mnie całować. Wtedy Oskar wybuchnął, rzucił się na Michała i go wyzywał. Michał się tylko bronił. Gdy Filipowi udało się ich odciągnąć, zawiózł Oskara do domu, a ja opatrywałam Michała. No, a resztę już wiecie.

- Oskar, to prawda?

- To ja miałem ją całować, nie on!

- Oskar, czy to prawda?

Chłopak automatycznie zrobił się potulny pod wpływem spojrzenia ojca.

- Tak tato, to ja zacząłem.

- Porozmawiamy sobie w domu.

Nastąpiła chwila ciszy. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Tylko Michał popatrzył na mnie z uśmiechem i niemym dziękuję.

- Czyli jak rozumiem - zaczął starszy Stoch - pobiliście się o Polę?

Chłopaki pokiwali głowami.

- Jesteście razem?

- Tato błagam - jęknęłam.

- Jesteście, czy nie?

- Jesteśmy - Michał odezwał się za mnie.

- Czy wy tam, nad tym jeziorem?

- Nie!

Wykrzyknęliśmy równocześnie. Wojtek znowu prawie się zaśmiał, a ja zmroziłam go wzrokiem. Ojciec zdecydowanie nie musiał znać niektórych szczegółów. I byłam pewna, że o tym co zdarzyło się nad jeziorem, nigdy się nie dowie. Przynajmniej nie ode mnie. Jedyną osobą, której mogłabym o tym powiedzieć, poza Wojtkiem, jest mama. Ale teraz na pewno tego nie zrobię, bo nie chcę żeby coś się stało małemu. Może kiedyś jej o tym opowiem, może.

- Dobra Pola, masz zakaz widywania się z Michałem do powrotu z obozu.

- Co?! Czemu?!

- Jakaś kara musi być.

- Ale ja nic nie zrobiłam!

- Nieważne - tym razem odezwał się Stoch. - Michał zrobił i też dostanie karę na widywanie się z tobą. Dopóki nie wrócisz z obozu.

- Tato nie możesz. Jestem dorosły.

- Tak? Dopóki mieszkasz pod moim dachem, mogę.

- To w takim razie się wyprowadzam. I zabieram Polę ze sobą.

- To ci odłączę kartę.

- Kurwa.

- Wyrażaj się!

W moich oczach stanęły łzy. Oni nie mogli nam tego zrobić. Nie mogli rozdzielić nas na prawie miesiąc i to jeszcze w wakacje.

- Tato gdyby ciebie i mamę chcieli rozdzielić, pozwoliłbyś na to?

- Koniec dyskusji. Macie szlaban na widywanie się i tyle. A teraz wracamy do domu.

- My też.

Ojciec wstał i razem z wujkiem udał się do wyjścia. Posłusznie wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w ich stronę. To samo zrobili Wojtek i Michał. Wyszliśmy z mieszkania całą piątką i zeszliśmy na parking. Stochowie poszli do swoich aut, a my do naszego. Gdy już miałam wsiadać, Michał podbiegł i mocno mnie przytulił.

- Damy radę - szepnął na ucho i wrócił do samochodu.

Wsiadłam do środka i westchnęłam. Tak, teraz wiedziałam, że czeka nas ciężka próba.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
4/4
Hejka kochani! Dawno obiecany maraton wreszcie jest. Najpierw brakło weny i czasu, później święta. Ale w końcu się udało. Cóż tu wiele mówić, zostawiam was z własnymi przemyśleniami.

Wpadajcie do innych książek i do jestem_nikim_ (ma teraz drugie konto, wszystko macie w jej opisie).

Komentujcie i gwiazdkujcie, choćby dla mojej głupiej satysfakcji.

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro