Macie szlaban
- Może nam teraz ktoś na spokojnie wyjaśnić, co się stało?
Siedzieliśmy w piątkę na kanapie. Oskar stał pod ścianą, a pełni złości ojcowie stali tuż przed nami z założonymi rękami.
- To może ja powiem - odezwałam się.
Trzy pary oczu skierowały się na mnie. Westchnęłam głośno i zaczęłam.
- Najpierw oglądaliśmy telewizję i piliśmy piwo. Ale naprawdę, tylko po jednej puszce. Filip nic nie pił, więc mógł odwieźć Oskara - wypowiedziałam to imię z ogromnym obrzydzeniem - do domu. Jak film się skończył, postanowiliśmy zagrać w butelkę. Na początku prawda i wyzwanie, ale po pewnym czasie postanowiliśmy grać na całowanie. Błagam tato, nie rób takiej miny - spojrzałam błagalnie na ojca. - Doskonale wiem, że wy też w to graliście. No i po pewnym czasie Oskar - przewróciłam oczami - wykręcił mnie. Należy zaznaczyć, że on rzekomo był we mnie zakochany. I to od dawna. Ale ja nigdy go nie chciałam i nigdy nie będę chciała. W życiu na niego nie patrzyłam w ten sposób. No, ale skoro gramy, to postanowiłam odhaczyć to szybko. Gdy Oskar już miał mnie pocałować, Michał odepchnął go i to on zaczął mnie całować. Wtedy Oskar wybuchnął, rzucił się na Michała i go wyzywał. Michał się tylko bronił. Gdy Filipowi udało się ich odciągnąć, zawiózł Oskara do domu, a ja opatrywałam Michała. No, a resztę już wiecie.
- Oskar, to prawda?
- To ja miałem ją całować, nie on!
- Oskar, czy to prawda?
Chłopak automatycznie zrobił się potulny pod wpływem spojrzenia ojca.
- Tak tato, to ja zacząłem.
- Porozmawiamy sobie w domu.
Nastąpiła chwila ciszy. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Tylko Michał popatrzył na mnie z uśmiechem i niemym dziękuję.
- Czyli jak rozumiem - zaczął starszy Stoch - pobiliście się o Polę?
Chłopaki pokiwali głowami.
- Jesteście razem?
- Tato błagam - jęknęłam.
- Jesteście, czy nie?
- Jesteśmy - Michał odezwał się za mnie.
- Czy wy tam, nad tym jeziorem?
- Nie!
Wykrzyknęliśmy równocześnie. Wojtek znowu prawie się zaśmiał, a ja zmroziłam go wzrokiem. Ojciec zdecydowanie nie musiał znać niektórych szczegółów. I byłam pewna, że o tym co zdarzyło się nad jeziorem, nigdy się nie dowie. Przynajmniej nie ode mnie. Jedyną osobą, której mogłabym o tym powiedzieć, poza Wojtkiem, jest mama. Ale teraz na pewno tego nie zrobię, bo nie chcę żeby coś się stało małemu. Może kiedyś jej o tym opowiem, może.
- Dobra Pola, masz zakaz widywania się z Michałem do powrotu z obozu.
- Co?! Czemu?!
- Jakaś kara musi być.
- Ale ja nic nie zrobiłam!
- Nieważne - tym razem odezwał się Stoch. - Michał zrobił i też dostanie karę na widywanie się z tobą. Dopóki nie wrócisz z obozu.
- Tato nie możesz. Jestem dorosły.
- Tak? Dopóki mieszkasz pod moim dachem, mogę.
- To w takim razie się wyprowadzam. I zabieram Polę ze sobą.
- To ci odłączę kartę.
- Kurwa.
- Wyrażaj się!
W moich oczach stanęły łzy. Oni nie mogli nam tego zrobić. Nie mogli rozdzielić nas na prawie miesiąc i to jeszcze w wakacje.
- Tato gdyby ciebie i mamę chcieli rozdzielić, pozwoliłbyś na to?
- Koniec dyskusji. Macie szlaban na widywanie się i tyle. A teraz wracamy do domu.
- My też.
Ojciec wstał i razem z wujkiem udał się do wyjścia. Posłusznie wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w ich stronę. To samo zrobili Wojtek i Michał. Wyszliśmy z mieszkania całą piątką i zeszliśmy na parking. Stochowie poszli do swoich aut, a my do naszego. Gdy już miałam wsiadać, Michał podbiegł i mocno mnie przytulił.
- Damy radę - szepnął na ucho i wrócił do samochodu.
Wsiadłam do środka i westchnęłam. Tak, teraz wiedziałam, że czeka nas ciężka próba.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
4/4
Hejka kochani! Dawno obiecany maraton wreszcie jest. Najpierw brakło weny i czasu, później święta. Ale w końcu się udało. Cóż tu wiele mówić, zostawiam was z własnymi przemyśleniami.
Wpadajcie do innych książek i do jestem_nikim_ (ma teraz drugie konto, wszystko macie w jej opisie).
Komentujcie i gwiazdkujcie, choćby dla mojej głupiej satysfakcji.
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro