Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jasne mój Misiu

- Mamo, jeszcze dwa schody.

Pomagałam zejść rodzicielce z góry. Na ramieniu miałam zawieszoną torbę, którą mama na szczęście postanowiła spakować z dość sporym wyprzedzeniem. Drugą ręką podtrzymywałam kobietę, aby choć trochę ułatwić jej chodzenie. Gdy byłyśmy już na dole, zadzwonił dzwonek do drzwi. Położyłam rękę mamy na barierce schodów i popędziłam otworzyć. Do środka wbiegła ciocia Ewa, a za nią stał zdenerwowany Michał.

- Daj mi to - wyrwał mi torbę z ręki.

Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko zobaczyłam chłopaka. Ciocia z mamą już zdążyły dojść do drzwi i wypchnęły biednego Michała, aby przez nie przejść. Całą trójką poszli w stronę samochodu, a ja zgarnęłam kluczyki z szafki i zamknęłam dom. Wpakowałam się na siedzenie obok kierowcy, mama z ciocią do tyłu, a Michał wrzucił torbę do bagażnika i w tempie ekspresowym znalazł się za kierownicą.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Weszliśmy do szpitala, a ciocia już od progu zaczęła krzyczeć w niebogłosy.

- Kobieta rodzi!

Po chwili przy mamie pojawiła się pielęgniarka, a druga zaraz przybiegła z wózkiem. Ciocia wyrwała Michałowi torbę z ręki i popędziła za mamą.

- Pola, zadzwoń do ojca!

Mama krzyknęła i zaraz zniknęły za drzwiami. Oparłam się o ścianę, głośno westchnęłam i przetarłam oczy rękami.

- Ej, co jest?

Michał znalazł się przy mnie w mgnieniu oka. Nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Objął mnie ramionami i mocniej przyciągnął do siebie.

- Co się dzieje?

- Boję się, że coś będzie nie tak. Przecież on jeszcze jest taki maleńki, jak ma sobie poradzić?

- Spokojnie - pocałował mnie w czoło. - Wszystko będzie dobrze. Twój brat na pewno jest bardzo silny i da sobie radę. Poza tym, obecnie dzieci rodzą się czasami jeszcze wcześniej i wszystko z nimi jest ok.

Zaciągnęłam się zapachem Michała i mocno się do niego przytulałam. Czułam się bezpieczna, uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Po chwili ocknęłam się i odsunęłam trochę.

- Muszę zadzwonić do taty - odpowiedziałam na zdziwione spojrzenie Stocha.

Wybrałam numer i czekałam. Ojciec odebrał po czterech sygnałach.

- Co jest, do cholery? Jest środek nocy.

- Tato, mama rodzi.

- No świetnie. Coś jeszcze, czy mogę iść spać? Zaraz. Co kuźwa?!

- Syn ci się rodzi.

- Ale jak?! Przecież jeszcze za wcześnie! Wy mi to zrobiliście, ale myślałem, że chociaż Stasiek poczeka!

- Ja pierdolę, Kuba czego się drzesz?!

Usłyszałam głos dość podirytowanego wujka Kamila, na co razem z Michałem się zaśmiałam. Popatrzyłam na Stocha, podsłuchiwał skubany.

- Kuźwa Kamil, syn mi się rodzi! Pola, jesteś sama z mamą?

- Nie, ja jestem na korytarzu z Michałem. Z mamą jest ciocia Ewa.

- Czemu ciocia Ewa i czemu ty jesteś z Michałem?

- Wojtek poszedł na imprezę, a ktoś nas musiał zawieźć do szpitala. A ciocia zgarnęła się po drodze jak usłyszała, że jestem sama z mamą.

- Ja pierdzielę, teraz nie zasnę. Kochanie, dzwoń i mnie informuj na bieżąco, dobrze?

- Jasne.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Ponownie wtuliłam się w Michała.

- Tak w ogóle, jak do mnie dzwoniłaś, to tak fajnie mnie nazwałaś.

- Misiek?

- Tak, podoba mi się to. Możesz tak do mnie mówić?

- Jasne mój Misiu - cmoknęłam go w policzek.

Ten uśmiechnął się tylko i mocniej mnie do siebie przyciągnął.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka kochani! Mamy niedzielę, mamy rozdział. Cóż, ogólnie trzeba nadać trochę tępa w tej książce, bo narazie nudy. Ale spokojnie, tu będzie jeszcze bardzo ciekawie.

Wpadajcie do innych książek.

Komentujcie i gwiazdkujcie, choćby dla mojej głupiej satysfakcji.

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro