Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

-Dobra, usiądziemy sobie co?-przytaknąłem i zacząłem kierować się w stronę łózka żeby na nim usiąść.- Jak już mówiłem, jesteś moim synem i kocham cię całym sercem, mam nadzieję, że o tym wiesz...nie chce żebyś cierpiał, jesteś wszystkim co mam, moim największym skarbem, nie umiałbym cię skrzywdzić, nie umiałbym patrzeć jak każdego dnia cierpisz i to z mojego powodu...dlatego...dlatego postanowiłem spróbować pokochać cię w ten inny sposób...spróbować zbliżyć się do ciebie z tą dozą namiętności i seksualności...Oczywiście wiąże się to z tym, że będę musiał przestać myśleć o tobie jak o swoim własnym dziecku...to jest dla mnie też bardzo ciężkie, ale chce żebyś był szczęśliwy...Jimin, pozwolisz mi na to? Pozwolisz się pokochać i dotykać własnemu ojcu?



Jimin

C-czy ja się przesłyszałem? Czy to się dzieje naprawdę?...Ale jak? Przecież od kiedy uświadomiłem sobie, że zakochałem się we własnym ojcu, marzyłem tylko o tym żeby odwzajemnił moje uczucia, a tu proszę...To wszystko dzieje się na poważnie...Siedzi u mnie w pokoju, w dodatku na przeciwko mnie i pyta, czy pozwolę mu się kochać, przecież to spełnienie moich marzeń...Nie mogę zaprzepaścić takiej okazji. NIE MOGĘ!!.

-T-ty się jeszcze pytasz?!...-nagle po mojej rozpaczy nie było już śladu.-M-matko...TAK!!!-Rzuciłem się na tatę, przytulając go z całej siły, nie patrząc na to, że siedzimy na brzegu łóżka i w każdej chwili możemy z niego spaść, ale nie interesowało mnie to zbytnio teraz.

-Jimin!...Bo zaraz spadniemy na podłogę, haha...- zaśmiał się, lecz odwzajemnił uścisk przy okazji całując mnie w czoło i sadzając na swoich kolanach...-Moje maleństwo...Powiedz mi kiedy ty zdążyłeś tak dorosnąć, co?- wyszeptał mi do ucha, przegryzając delikatnie jego płatek.

-Ah...- zarumieniłem się na tak nagłą reakcje z mojej strony, na tak drobną pieszczotę.-C-chyba tak j-jakoś nie dawno.- nie wiem dlaczego odpowiedziałem na to pytanie, może dlatego żeby odgonić od siebie to zawstydzenie spowodowane taką bliskością ze strony mojego ojca.

- Słodko się rumienisz wiesz?- zapytał odsuwając się lekko ode mnie i patrząc na mnie z uśmiechem na ustach, co mnie jeszcze bardziej zawstydziło.

-P-przestań, to nie moja winna, że tak...że tak na m-mnie d-działasz.- sam jestem w szoku, że mu to powiedziałem, ba nawet tego nie przemyślałem, ale trudno sam jest sobie winny, taka jest prawda...każde jego słowo wywołuje u mnie szybsze bicie serca jak i obfity rumieniec na twarzy.

-Ale, że jak na ciebie działam?...Powiedz mi bo nie wiem.- droczy się ze mną i wiem, że robi to specjalnie żebym się jeszcze bardziej zawstydził, ale nie ma bata nic nie powiem.- Jimin, no powiedz jak na ciebie działam...albo zastosujmy inną taktykę...Kochanie, a co mam zrobić żeby zobaczyć twoje rumieńce?- mówiąc to jedną ręką zaczął głaskał mnie po zewnętrznej stronie uda, również teraz patrząc na moja twarz.

-N-nic...-powiedziałem to tak cicho, że ja sam ledwo to usłyszałem, już nawet wspomnę o tacie.

-Głośniej Jimin bo nie słyszałem, co powiedziałeś.- teraz jego ręka znajdowała się po wewnętrznej stronie mojego uda, nie dając mi nawet chwili na przemyślenie tego co powinienem powiedzieć, albo jak chociaż ubrać słowa w konkretne zdanie...Mimo to, że wiem, że robi to specjalnie to nie umiem mu teraz powiedzieć, że ma przestać, jak sam tego chcę, w końcu tak długo na to czekałem. Nie mogę pozwolić żebym teraz to wszystko tak po prostu  stracił z powodu mojej wstydliwości.

-C-chciałem powiedzieć, że nie musisz nic konkretnego robić, ponieważ sama twoja obecność jak i nawet najdrobniejsze gesty wywołują u mnie takie reakcje...W-wstydzę się, sam nawet nie wiem dlaczego i czego tak naprawdę, ale wiem jedno, chcę żebyś był blisko mnie, żebyś mnie dotykał kiedy tylko chcesz, bo ja sam też tego wszystkiego pragnę.- kiedy to wszystko mówiłem patrzyłem tacie prosto w oczy, bo wiedziałem, że wtedy te słowa zyskają większe znaczenie, no bynajmniej dla mnie.

-Słońce...Teraz to ja znowu nie wiem co mam powiedzieć...Jeny...Wszystko co powiedziałeś bardzo mnie cieszy, ale nie chcę robić nic bez twojej zgody kochanie, mimo że to wszystko jest dla nas nowe i nie zrozumiałe, no może przynajmniej dla mnie, to chce żebyś mi mówił jak czegoś chcesz, albo jeśli to ja zacznę robić coś co ci się nie spodoba...- powiedział to z taką czułością i powagą w głosie, przez co znowu moje serce przyspieszyło...wszyscy święci, jak ja dzisiaj nie dostane zawału to będzie cud.

-Ty tatusiu nic nigdy nie robiłeś zle, więc niby dlaczego teraz masz robić coś nie tak?...Kocham cię i bardzo, samo to, że mnie nie odrzuciłeś i znienawidziłeś napawa mnie wielkim szczęściem i radością, a w dodatku chcesz odwzajemnić moje uczucia...Co jest spełnieniem wszystkich moich marzeń.- przy ostatnim zdaniu jedna samotna łza szczęścia spłynęła po moim policzku.

-Jimin, kochanie moje najdroższe, zobaczysz wszystko się ułoży rozumiesz, będziemy szczęśliwi. Ja już się o to postaram...A teraz mnie pocałuj, proszę.- nic już więcej nie mówiąc, zbliżyłem swoje usta do tych należących do mojego ukochanego...Nie pomyliłem się, bo teraz to nie jest już mój tata, teraz jest on moim kochankiem, jest mężczyzną którego kocham całym sobą i którego nie dam sobie odebrać za żadne skarby.



Hejka.

I jest oto nowy rozdział...Życzę miłego czytania.

Za błędy przepraszam.

Do zobaczenia.      

      






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro