Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Książka 6.

Tytuł roboczy: A. Skąd. Ja. Mam. To. Wiedzieć

Marc bardzo cieszył się, że za niedługo spotka się ze swoim przyjacielem. Nie mógł doczekać się tego spotkania.
Od dłuższego czasu chciał powiedzieć mu coś ważnego, a za niedługo mógł to zrobić.

Przygotowywał się na to bardzo długo. Wreszcie zostało tylko parę minut, zanim się z nim spotka. W głowie układał plan tego, co mu powie.

Usłyszał pukanie do drzwi. Poszedł otworzyć, a w progu stał jego przyjaciel. Mężczyźni przywitali się, po czym młodszy z nich, Marc, zaprosił drugiego do środka. Obaj usiedli przy stole.

Marc Johnson był człowiekiem, który całkowicie wdał się w swoją matkę, jego brat bliźniak również. Tak jak ona mieli blond włosy i niebieskie oczy, tylko że straszy z nich - Martin - nie miał takich delikatnych rysów twarzy, poza tym był wyższy od młodszego. Natomiast przyjaciel Marca, Gabriel, miał kasztanowe włosy i oliwkowe oczy. Co ich łączyło w wyglądzie, to to, że mieli jasną karnację.

- Więc... o czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytał blondyn, patrząc na oczy starszego.

- Słuchaj, Marc, chciałem zaprosić cię na mój ślub - odpowiedział.

Niebieskooki otwarł szerzej oczy ze zdziwienia. Ślub? Kiedy? Gdzie? Z kim?

- Ty... ty tak na serio? - Chciał się dowiedzieć, czy to w ogóle była prawda. - Z kim? Kiedy? Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?

- Marc, uspokój się - powiedział niezmąconym tonem kasztanowowłosy. Upił łyk herbaty, którą wcześniej przygotował blondyn. - Za pół roku. Nie mówiłem ci, żebyś teraz miał niespodziankę.

- Gabriel, nie chcę niespodzianek - powiedział z wyrzutem niebieskooki - chcę wiedzieć wcześniej.

- Nie przesadzaj, to przecież nic złego.

- Gabriel... - Jest, i to bardzo. Bo ja cię kocham... - Tego zdania bał się wypowiedzieć.

Tak naprawdę już od czasów liceum był zakochany w swoim rok starszym przyjacielu. Jednak nigdy nie zdobył się na odwagę, by wyznać mu swoje uczucia. Bał się jego reakcji.

- Ale... jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, to zawsze możesz na mnie liczyć - powiedział Johnson po dłuższej chwili. - Zawsze - podkreślił.

- Wiesz, chyba jest coś, co mógłbyś dla mnie zrobić. - [Nazwisko xD] wstał od stołu, by zbliżyć się do przyjaciela, po czym objął go od tyłu. - Wiem, że wciąż jesteś prawiczkiem...

- I co w związku z tym? - Marc poczuł nagłą falę gorąca. Zwłaszcza, że ręce oliwkowookiego zbliżały się do bardziej intymnych części jego ciała.

- Nie musisz się wstydzić, Marc - szepnął mu do ucha, gdy jego dłoń spoczęła na kroczu blondyna. - Po prostu będziesz uprawiał ze mną seks, kiedy będę tego potrzebował. - Przygryzł jego małżowinę uszną.

- Ga... Gabriel... ja... - gubił się w słowach. - Ja nie mo...

- Powiedziałeś, że zawsze mi pomożesz - przerwał mu, by przypomnieć niebieskookiemu jego własne słowa. - Zawsze.

- Gabriel...

- Widać, że tego chcesz. Już jesteś twardy.

Zaczął zastanawiać się, co miał zrobić w tej sytuacji. Z jednej strony nie chciał zgadzać się na propozycję przyjaciela, jednak z drugiej... oferta intymnego zbliżenia się z nim była taka kusząca.

Po chwili uległ jego namowom. Obaj podeszli do łóżka, następnie zaczęli się rozbierać.

***

Oprócz pierwszego warunku, to jest zgadzania się na seks, kiedy Gabriel by tego chciał, nie mógł z nikim chodzić ani robić tego z innymi. Dla kasztanowowłosego oznaczałoby to wtedy, że jego przyjaciel nie jest czysty. Po trzecie nie mógł nikomu powiedzieć o tej umowie. Niby proste, a jednak wciąż o tym powtarzał niebieskookiemu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro