Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Nazwę go Navi . Ta, tylko jest parę problemików:


1. Nie mam kojca ,

2. Smyczy i obroży również,

3. Nie mam niczego, czego potrzebuje do jego opieki...

Muszę kogoś poprosić, by poszedł ze mną do zoologicznego hmmm... Tylko kogo? Z Hope nie pójdę, bo razem z Jane poszła na polowanie, Sally śpi , z Jeffem tym bardziej nie, a może z Linkiem? Pomoże mi, bo krucho u mnie z kasą.

-Ejjj Beeeeeeeeeen!!! -Zawołałam go, przeciągając każdą samogłoskę.

-Słuuuuuchaaaaam!? -Wyłonił się z mojego laptopa.

-Pójdziesz ze mną do zoologicznego? Proszę.

-Ok, znajdę w necie co potrzebne i shakuje twoją kartę, by dać Ci trochę kasy.

- To fajnie widzimy się w sklepie.

- To do zobaczenia.

Ubrałam się w miarę normalnie i poszłam na miasto do sklepu.

-No to tak, potrzebujesz: smyczy, obroży, najlepiej z imieniem i nazwiskiem właściciela itd., legowiska, jakiś zabawek, chyba, że zrobisz je sama, kagańca gdybyś chciała iść z nim/nią do miasta, rzeczy do pielęgnacji i ewentualnie kuwety.

-Mhm, kumam... Bez obrazy, ale mógłbyś się przebrać?

- Jasne, tylko wybierz na google jakiś strój.

-Okeyyyy... -Zdziwiona, wybrałam zestaw: niebieskie dżinsy, ciemno-zielona koszulka i niebieskie soczewki. Po czym on wleciał do mojego telefonu, a wyleciał ubrany w to co wybrałam.

-I jak? -Obrócił się na palcach.

-Wow. -Natka otrzaśnij się- To w końcu idziemy ?

-Jasne.

W zoologicznym kupiliśmy to co trzeba i poszliśmy do rezydencji.

-Wybrałaś już imię dla wilczka?

- Tak, Navi.

-Heh, ale zbieg okoliczności... -I tak dalej i tak dalej, aż do rezydencji.

W domu zastaliśmy 3 chyba creepypasty.

-Nelly to ty?! O Mój Boże! To ty! Poznajesz mnie? -Podbiegł do mnie facet z czerwonymi, podobnymi do moich, włosami.

-Eeeee, nie.


-Jestem twoim bratem!

- Cholera...

-Wszystko ok?

-To zajebiście! Nie tylko ja w rodzince jestem totalnie walnięta. Przedstawisz mi swoich koleżków?

-Jasne to jest...

-Hej Lizaczku, jestem Candy Pop - no to drugi Offcio tylko, że wersja klauna. -A ty?

-Odsuń się, Death jestem.

-Ja Puppetter, -podszedł, a raczej podleciał do mnie chłopak o szarej cerze i złotym uśmiechu oraz oczach, które serio świeciły na złoto -miło mi poznać taką piękną Marionetkę. -Dobra mamy chyba trzech Offciów.

-Eeeee... To ja już pójdę... Eee.. Do pokoju, tak! Muszę przygotować miejsce dla wilczka.

Ufff... Weszłam do pokoju, ale tam już nie było tak przestronnie... Hmmm.. O kurwa! PERKUSJA! I TO CZARNO-CZERWONA! Skąd... Ona... Tu... Coooooo!? No ciekawie, nie powiem, zawsze chciałam grać, ale to nie znaczy, że ktoś może sobie tu włazić. Hm, ciekawe czy ktoś jeszcze umie grać na jakichś instrumentach... No dobra trzeba sie wziąść za to miejsce.

-Navi! Chodź tu! -Zawołałam wilczka, który cudem od razu do mnie podbiegł. -Zobacz to twoje nowe miejsce! -Podszedł i się zadomowił. Co by tu porobić? A co tam, ma sie głośniki z bassami. Podchodzę do wieży, wybieram płytę i włączam głośność na maksa. Nawet za bardzo się wkręciłam w piosenkę, bo zaczęłam się drzeć. Po 1 piosence odwróciłam się, a tam... Smile Dog.

-Wrrrr...-Zawarczal Navi, a potem zaczęli, chyba, ze sobą gadać, ale ni uja nie zrozumiałam.

P. W. Navi

Co tu robi ten kundel?! To mój teren.

-Co tu robisz kundlu?! Idź sobie od mojej pani!

-Twoja pani będzie należała do mojego pana! On ją zdobędzie, zobaczysz!

-Zapomnij ona kocha Helena!

-Jeszcze się zdziwisz!

-Won mi stąd spierdalaj! Wow wow!

P. W Sweet

No dobra, chyba się nie dogadają.

- Idz już stąd! Smile! Powiedziałam won!

Boże, co za upierdliwy pies, jak Jeff go wychował?! Wróćmy do śledztwa, którego celem jest znalezienie dawcy perkusji. Pierwszy podejrzany -Jason the Toy Maker.

..
****
Zastanawiam się nad zawieszeniem tej książki....
Pod ostatnim rozdziałem nie było ani jednego komentarza z imieniem....
A co do rozdziału to sama nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro