y także no
Spadłam w rankingu klasy gdzieś na ostatnie miejsce, coś czuję.
Wspomniałam już o tym, że podzielili nas na grupy na lekcjach języków.
Ta "typiara" którą opisałam dwa rozdziały wcześniej, jest niestety wredną i fałszywą atencjuszką.
Takie są fakty.
A że ja i moje dwie ziomówy doskonale wiemy jaka jest naprawdę, to średnio się z nią zadajemy. A przynajmniej ja.
I cóż, fakty są również takie, że nasza atencyjna lala (nazwijmy ją roboczo X) omotała sobie wokół palca większą część klasy. Bo niby taka miła, zabawna, uczynna, a tak serio to po prostu przyjaźni się z tobą jak jesteś jej potrzebny, albo bo ma gorszy nastrój.
Wredna jest do imentu; jak jej nie lubisz i jej to okazujesz w delikatny sposób, to jedzie po tobie przy całej klasie.
Dajmy na przykład mnie: przyszłam sobie do szkoły w dzwonach (fason spodni dla niewtajemniczonych) i miałam totalnie wywalone na to komu się to podoba a komu nie.
Pod koniec dnia, na przerwie, przy całej klasie panna X podeszła do mnie i spytała czy noszę dzwony bo wyszczuplają sylwetkę. No to ja rezolutnie na to, że nie, noszę dzwony dlatego, że mi się w cholerę podobają.
Po czym wstałam i poszłam wyrzucić folię po kanapce.
Jeden z moich kolegów jak zbliżałam się do ławki, totalnie dla żartów rzucił, że wcale nie wyszczuplają sylwetki i że dziewczyny to są w ogóle dziwne.
Na co panna X uśmiechnęła się do mnie niewinnie i odpowiedziała:
- Tak, te nie wyszczuplają, bo nie mają wysokiego stanu.
Pomińmy już fakt, że dzwony NIGDY nie miały wysokiego stanu i dopiero teraz zaczęły być produkowane w lekko zmienionym fasonie.
I takimi tekstami wali do Ciebie cały dzień; ciągle wbija malutką szpileczkę, która prowadzi do tego, co opisałam już na mojej tablicy. Do tego, że z osoby (z mojego punktu widzenia) szanowanej i raczej lubianej w klasie, spadasz gdzieś na szary koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro