Rozdział Drugi
Jest już sobota dzień weekendu leżę teraz w łóżku i próbuje znów zasnąć ale nie mogę słyszę jakieś hałasy z sypialni rodziców , więc wstałam cicho i poszłam do sypialni rodziców kiedy podeszłam do okna widziałam Zack'a który uderzał kijem o mój płot.
Uśmiechnęłam się a on do mnie pomachał , krzyczał coś ale ja nie słyszałam. Patrzę na zegarek a już dochodziła 6:20 ludzie przecież on obudzi cały dom więc szybko podbiegłam do swojego pokoju szybko się ubrałam i wyszłam z domu jakby nie zauważona. Poszłam do Zack'a i popatrzyłam na niego.
-Hej Zack co ty robisz?- zapytałam
-Hej Lucy ja przyszedłem do ciebie w jednej sprawie
- Jakiej o co chodzi ?
-Nie wiem jak ci to powiedzieć ale chodzi o Kate Blomson ta co zacznie chodzić do naszej szkoły i klasy i ona jest moją siostrą cioteczną i mówiła mi że się wobec niej chamsko zachowujesz
-Zack po to przyszedłeś , okej będę dla niej miła ale nie wiem czy mi się to uda
-Napewno ci się uda -powiedział poczym uśmiechnął się i odszedł.
Kiedy wracałam do domu mówiłam sobie po cichu ,,co ja jestem matka Teresa że muszę załatwiać sprawy że muszę być miła spokojna i cicha jeszcze czego''.
Kiedy weszłam do domu mama była już ubrana a tata pakował swoje dokumenty -No Lucynko (tak zawsze tata na mnie mowił) gdzie to się było o tak wczesnej porze?
-Ummm....Biegałam -podrapałam się po głowie
- A kim był ten młody człowiek- zapytała mama - Czy on też z tobą biegał?
-To był Zack mój kolega z klasy
-Ale ty nie masz znajomych -Powiedział Kris mój brat kiedy schodził ze schodów
- Zamknij się - powiedzialam - mam a Zack jest jednym z nich
-Dobrze Lucynko my już się zbieramy do pracy-tata podszedł do mnie i pocałował w czoło , a potem zniknął z mamą za drzwiami.
-To jak siostrzyczko zrobisz mi śniadanko-powiedział Kris szczerząc się szeroko ubrany w zielone jeansy i biały T-shirt.
-Sam se zrób , przecież jesteś dużym chłopcem-powiedziałam i podzeszłam do lodówki i wzięłam sok pomarańczowy.
-Wredna jesteś-podszedł do mnie i kiedy wziął szklankę wody wylał na mnie
-Popieprzyło cię - zdziwiona chciałam walnąć go z liścia ale się powstrzymałam
-Terz cię kocham siostrzyczko-powiedział Kris z sarkazmem
-Pieprz się -popchnęłam go a ten się wywrócił na kanapę.
Idę teraz do swojego pokoju ale kiedy weszłam zobaczyłam małą karteczkę na parapecie wzięłam ją a na niej było napisane to: PRZYJDŹ DO PARKU O GODZINIE 20:00 MUSZE CI COŚ WYZNAĆ TWOJA NOWA ZNAJ. zdziwiłam się ale okej zmieniłam bluzkę i siedziałam przed laptopem. Dochodziła już 20:00 więc wyszłam z pokoju i kiedy schodziłam ze schodów zobaczyłam jak Kris jest zdenerwowany i słyszałam trochę jak gadał o jakiś wilkołakach ale nie chciałam go pytać o co chodzi więc szybko i cicho wyszłam z domu.
************************************
PARK
Siedzę na ławce i czekam na tą nową znaj , o wkońcu się pojawiła ale że co że KATE ta głupia brunetka o zielonych oczach , o mój Boże.
-Hej Lucy wielkie dzięki że przyszłaś.-powiedziala Kate
-Dobra do rzeczy o co chodzi
-Chodzi o to że jestem wilkołakiem a dokładnie Alfą i chce się z tobą przyjaźnić , to jak chcesz się zemną przyjaźnić?-zapytała mnie Kate
-Nie wiem co mam powiedzieć ale okej zgadzam się .-Ta podeszła do mnie i przytuliła mnie tak mocno że aż nie mogłam oddychać.
-Dobra ja muszę lecieć wiesz brat i wogóle- uśmiechnęłam się
-Okej to leć -klepnęła mnie w ramię.
O mój boże ta nowa jest wilkołakiem i dotego Alfą japierdziele. Dochodziłam do swojego domu i kiedy weszłam rodziców nie było zdziwiło mnie to ale kiedy usłyszałam że rodzice są w delegacji i nie wiedzą kiedy wrócą dobiło mnie. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i sama nawet nie wiem kiedy zatonęłam w śnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro