Rozdział czwarty
Wtorek
Wstaję z łóżka i patrzę że jest już 7:00.
- Czemu ja do cholery wstaje tak wcześnie no tak po mojej wczorajszej kłótni-mowilam sama do siebie.
-Puk puk puk wstawaj księżniczko-powoedzial Kris który stał przy moich drzwiach od pokoju
-Nie jestem twoją księżniczką rozumiesz wypad.-powiedziałam ale ten otworzył drzwi i chciał pocałować w policzek ale ja się odsunęłam , mało widziałam jakieś mocne zadrapanie na jego brzuchu a jego oczy zaświeciły się jak gwiazdy na niebie (wiem że to zabrzmiało tak dziwnie o tych gwiazdach ale taka prawda)-Co ty do cholery robisz Kris ogarnij się ?!?!
-Nie chcesz całusa od braciszka , cooo???
- Nie niechce a zresztą kurwa spóźnię się do szkoły-Odepchnęłam Krisa a ten klepną mnie w tyłek oczywiście pokazałam mu środkowego palca ale ten się zaśmiał i wyszedł z mojego pokoju. Z domu wyszłam o 7:35
Kiedy stałam przed szkołą widziałam Kate jak gada z trenerką. Kiedy szłam do szkoły trenerką mnie zobaczyła i podeszła do mnie.
-Lucy jedziesz na zawody ale jako kibic nauczyciele wiedzą że ty i kilka osób też jedziecie . To jak?- ta popatrzyła na mnie a ja stałam jak wryta i nie wiedziałam o co chodzi.
-Ale że ja ? Ale jak to?
-Tak ty jedna z uczennic się rozchorowała a nie mam nikogo na zastępstwo ,to więc jaka decyzja ?
-Okej zgadzam się-odpowiedziałam
-To się cieszę zaraz będzie autobus.
Myślę że pogodzę się z Kate tak mi bez niej smutno i wogóle. Przyjechał autobus dziewczyny które jechały na zawody w autobusie miały z kim siedzieć a ja nie , mało tego KATE TEŻ NIE.
-No dziewczyny wsiadamy - krzyknęła pani Stella -Kate usiąść z Lucy -pani popatrzyła na mnie a potem na nią , ta usiadła ale z niechęcią i odrazą ale usiadła.
-Ile będziemy jechać ?- zapytała jedna z dziewczyn
-Dwie i pół godziny , dziewczyny zbierajcie siły. Kiedy pani skończyła mówić popatrzyłam na Kate a jej oczy zabłyszczały.
-A ktoś jeszcze wie że ty jesteś sama wiesz.
- Wie a zresztą nie interesuj się.
-Przepraszam-wykrztusiłam
- To ja przepraszam nie powinna tego robić na w-f'e
-A ja nie powinnam ci zabraniać jechać
-Moze -Kate się uśmiechnęła i mnie przytuliła
-To jak przyjaźń ?-zapytałam
-No oczywiście że tak -odpowiedziała
-Dziewczyny jesteśmy na miejscu-zaczęła krzyczeć nasza trenerka-Wychodzimy raz raz.
Kiedy wyszłam z autobusu zobaczyłam ogromną szkołę cała była jasno niebieska.
-Dziewczyny pamiętajcie wierzę w was-powiedziała trenerka kiedy wchodziliśmy na salę gimnastyczną.
-Pamietaj Kate nie ważne które miejsce ważne są chęci i starania-powiedziałam i przytuliłam ją po raz pierwszy.
-Dziękuję-uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk
Minęło jakieś 5 min i przyszedł dyrektor szkoły i przywitał się z nami i z panią Stellą po czym zaprosił na na podwórko gdzie tam miały się rozgrywać zawody. Dziewczyny już poszły się ustawić i ruszyły w Kate kiedy zaczęła biec zobaczyłam jakiś zarost na twarzy zaczęła się bać , mało tego zauważyłam pazury.-Cholera -powiedziałam kiedy chciałam wyjść po cichu i ją zabrać , bałam się że coś jej się stanie , albo że ona coś zrobi. Przecież dopiero się z nią pogodziłam.
-Zaczeło się - Pani Stella powiedziała to z uśmiechem na twarzy i widziałam że ma nóż.
-Ale co sie stało ?- zapytałam
-Nic nic - ta odpowiedziała zdezorientowana.
KOCHNI NOWY ROZDZIAŁ NIE DŁUGO ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWIE 😊😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro