20
Seher:
Od tych wydarzeń i mojej wyprowadzki minął tydzień. Jeden tydzień a on nie odezwał się do mnie słowem. Zero kompletnie codziennie sprawdzam telefon czy faktycznie nic nie napisał. Z nadzieją, że coś nowego będzie. A tu nic. Siedziałam w pokoju hotelowym nagle do pokoju wbiegł mój syn:
- Mamo..
- Tak synku? - odzywam się uśmiechając się słabo.
- Czy ty i tata się rozstaniecie? - pyta patrząc na mnie.
- Skądże znowu.. po prostu tata trochę nabroił i musi zostać sam wiesz ? - kłamałam.
- To dobrze a jak tata naprawi to co zepsuł to wrócimy? Tęsknie za swoim łóżkiem.. - jąka.
- Tak skarbie wrócimy.
Mówię i próbuje powstrzymać łzy. Muszę być twarda dla naszego syna. Muszę być twarda. Powtarzałam ciagle w głowie. Do pokoju wpadł Ibrahim.
- Jak tam ? - zapytał siadając na fotelu.
- Dobrze.
- Wujku! - przerywa mi mały biegnąc do niego i wspinają się do niego na kolana.
- Słucham cię.
- Wiesz co mama powiedziała?
- Co takiego ci ta twoja mama znowu powiedziała - mówi z rozbawieniem.
- Że jak tata zrobi to co zepsuł to wrócimy do domu!
- Takie bajki ci mama opowiada - mówi patrząc na mnie.
- Mamo wujek mi nie wierzy! - krzyczy.
- Wierze ci wierze - mówi i głaszcze go po głowie.
Po czym mały gdzieś poleciał a Ibrahim usiadł obok mnie.
- Jak się czujesz ? - pyta po chwili.
- Dobrze.
- To dobrze bo mam plan co do dzisiejszego dnia.
- Jaki? - zapytałam niemalże od razu.
- Idziemy nad morze trochę relaksu ci się przyda odpoczniesz od tego wszystkiego.
- No dobrze a o której ?
- Możemy i już spakuj to co tam trzeba i co potrzebne i wyruszymy - mówi i wstaje nie dając mi co kolwiek powiedzieć wyszedł.
Po godzinie jesteśmy na miejscu wybraliśmy sobie miejsce na leżakach i po chwili już byliśmy w wodzie. Trochę się pochlapałam i wróciłam na leżak rozłożyłam sobie ręcznik i położyłam się. Zamknęłam oczy i cieszyłam się słońcem. Nie wiem ile tak leżałam aż w końcu poczułam krople deszczu. Rozejrzałam się wokół i nad sobą zobaczyłam Ibrahima. Śmiejącego się ze mnie bo po chwili zerwałam się z leżaka myśląc, że to deszcz. Niefortunnie wpadłam wprost w jego ramiona. Trzymał mnie kurczowo świat jak by zamilkł byłam tylko ja i jego oczy wpatrujące się we mnie. Po chwili jednak wróciliśmy do normalności on mnie postawił i zostawił. Odszedł kawałek wyglądał tak jak by bił się z myślami. Lecz ja nie chciałam mu przeszkadzać. Ale poczułam chęć pogadania z nim o tym co ostatnio się z nim dzieje. Lecz gdy podeszłam i chciałam cokolwiek powiedzieć odszedł i poszedł do bawiącego się na brzegu Yusuf'a. Poczułam się dziwne jak bym została odrzucona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro