Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Seher:

Było mi przykro, że przez jeden błąd kilka snów zostałam sama. Fakt jest tez Yaman i jest ta suka która idzie w moja stronę. Nagle Ibrahim się zatrzymał i wyszedł z samochodu.

- Nie kurwa nie zniosę tego.. - mówi podchodząc do mnie i łącząc nasze usta w pocałunku.

Odsuwam go od siebie od razu.

- Co robisz?! - podnoszę głos.

- Nic chciałem się pożegnać jak należy a teraz znikam z twojego życia.. - mówi i wchodzi pospiesznie do samochodu i odjeżdża.

Stałam w centralnym szoku na środku podjazdu. Nagle za mną wyrósł jak by z ziemi Yaman.

- Kochanie? Wróciłaś ? Jak udała się ucieczka ode mnie? - pyta stojąc z założonymi rękami na piersiach.

- Dobrze - mówię mijając go i pospiesznie wchodząc do domu.

Udałam się od razu na górę by się rozpakować. Ale moje myśli nie dały mi spokoju. Nie będę umiała normalnie zrobić obiadu będzie mi źle. Właśnie wtedy przyszedł czas na znalezienie kucharki. Moja noga nie przekroczy progu kuchni. Nigdy. Od razu otworzyłam laptopa i napisałam ogłoszenie rozsyłając gdzie się da. Rozpakowałam walizkę i zeszłam na dół. Gdy stanęłam w salonie i usiadłam na sofie. Zabrzmiał dzwonek. Pokojówka szybko i zgrabnie poszła otworzyć drzwi. Stanął w nich Ibrahim. Jak to przecież miał pojechać ? Wyjechać? Zostawić mnie! Zniknąć! Mówiłam sama do siebie w myślach.

- Ibo? - zapytałam mówiąc bardziej do siebie niż do niego.

- Przepraszam ale nie zdołam cię zostawić nie umiem nie nogę... - mówi podchodząc do mnie bliżej.

- Ma jeszcze mnie swojego męża - nagle za mną głos się odezwał.

Patrzyli sobie wrogo w oczy stałam pomiędzy nimi patrząc raz na jednego raz na drugiego.

- Em.. - odezwałam się.

- Gnoju zniszczysz jej i sobie życie otrząśnij się wreszcie! - Ibrahim wysyczał przez żeby.

- Coś powiedział ? Co ciebie to interesuje! To moja rodzina! Nie twój biznes! - Yaman pociągnął mnie za swoją stronę.

Dalej stałam w ciszy.

- Właśnie, że mój! Niszczysz jej życie nie widzisz tego! - Ibrahim pociągnął mnie w swoją stronę.

Dalej stałam w ciszy.

- To moja żona moja rodzina i moja sprawa! - krzyczy Yaman ciągnąc mnie w swoją stronę.

- DOŚĆ! - odezwałam się stając pośrodku nich - Nie jestem waszą marionetką! Mam uczucia jestem tutaj HALO!! Przeciągacie mnie jak workiem ziemniaków! Mam swoje zdanie!

- Ale.. - powiedzieli oboje karcąc się spojrzeniami.

- Albo dojdziecie do porozumienia j skończycie tę śmieszna grę w która gracie albo ja się wynoszę! SAMA z synem! - mówię i wychodzę z domu trzaskając drzwiami.

Co ja jestem? Marionetka! Każdy będzie decydował za mnie tylko nie ja? Co to ma być!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro