17
Ibrahim:
Mam jeszcze coś do powiedzenia temu gnojowi wiec nie odjadę od razu. Gdy podjechaliśmy pod ich dom wyszliśmy wszyscy z auta. Wyciągnąłem z bagażnika torbę Seher i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Seher otworzyła drzwi kluczami i weszliśmy do wnętrza domu. Panowała cisza Seher i Yusuf podreptali na górę. Ja zaś poszedłem szukać Yaman'a. Mam mu kilka słów do powiedzenia. Znalazłem go w gabinecie na dole. Siedział sam za biurkiem.
- Czego chcesz ? - zapytał - moja rodzina wróciła ? - wstał do razu.
- Wrócili - mówię a on od razu ruszył do drzwi.
- Czekaj mam ci coś do powiedzenia - mówię i zatrzymuje go.
- Co ? - pyta odwracając się do mnie.
- Widziałem was mam nawet dowód ale nie pokaże ci go w sumie - mówię patrząc na niego z góry.
- O czym ty pieprzysz? - denerwuje się.
- O tym, że pieprzysz swoją byłą laskę a co gorsza jeszcze w kuchni w ukochanym miejscu twojej żony śmieciu! - syczę przez zęby.
- Jak śmiesz ! - mówi łapiąc mnie za gardło.
- Puszczaj powiem ci jeszcze jedno - mówię odsuwając go od siebie - Powiem ci jeszcze tak wiesz co ? Będę stał oprę się o ścianę wsadzę ręce do kieszeni i będę czekał.
- Na co ? - zapytał.
- Na to aż rozpierdolisz sobie życie i stracisz swoją rodzine. Ale spokojnie ja się nimi zaopiekuje za pewnie lepiej niż ty.. - mówię i wychodzę zostawiać go za drzwiami.
Wszedłem na górę i wpadłem do pokoju Yusuf'a. Zostałem ich tam oboje siedzieli na łóżku.
- To czas się pożegnać.. - mówię.
- Wujek wyjeżdża ? - pyta mały patrząc na mnie potem na Seher.
- Tak skarbie wujek wyjeżdża.. - powiedziała bardziej do siebie niż do syna.
Czułem, że ona nie chce bym pojechał ale czekałem na jakiś odzew. Na próżno.
- Wujek nie wyjeżdżaj! - krzyczy tułając nogami.
- Muszę wrócić do pracy wiesz? - mówię do niego kucając przy nim i przy Seher.
- Tak wujek wraca a ty nie przywitałeś się z tatą leć do niego! - mówi klaskają w dłonie.
Po czym mały wyszedł z pokoju a ja i Seher zostaliśmy sami.
- Szkoda, że wyjeżdzasz ale skoro musisz..
- Praca..
Zapadła cisza mało komfortowa oboje patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Po chwili ruszyłem się do wyjścia. Co mi pozostało. W pewnym monecie przy drzwiach auta Seher zatrzymała mnie.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Zostań proszę.. - mówi przytulając się do mnie.
- I to było to co na chciałem usłyszeć - mówię wtulając się w nią. Ale niestety dałem znać, że jednak wracam..
- Proszę cię.. zostań nie zdołam być tu sama..
Patrzyliśmy na siebie dość długo gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie a ja wszedłem do samochodu. Doszedłem do wniosku, że nie dam rady jej tak zostawić..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro