Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Ibrahim:

Mam jeszcze coś do powiedzenia temu gnojowi wiec nie odjadę od razu. Gdy podjechaliśmy pod ich dom wyszliśmy wszyscy z auta. Wyciągnąłem z bagażnika torbę Seher i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Seher otworzyła drzwi kluczami i weszliśmy do wnętrza domu. Panowała cisza Seher i Yusuf podreptali na górę. Ja zaś poszedłem szukać Yaman'a. Mam mu kilka słów do powiedzenia. Znalazłem go w gabinecie na dole. Siedział sam za biurkiem.

- Czego chcesz ? - zapytał - moja rodzina wróciła ? - wstał do razu.

- Wrócili - mówię a on od razu ruszył do drzwi.

- Czekaj mam ci coś do powiedzenia - mówię i zatrzymuje go.

- Co ? - pyta odwracając się do mnie.

- Widziałem was mam nawet dowód ale nie pokaże ci go w sumie - mówię patrząc na niego z góry.

- O czym ty pieprzysz? - denerwuje się.

- O tym, że pieprzysz swoją byłą laskę a co gorsza jeszcze w kuchni w ukochanym miejscu twojej żony śmieciu! - syczę przez zęby.

- Jak śmiesz ! - mówi łapiąc mnie za gardło.

- Puszczaj powiem ci jeszcze jedno - mówię odsuwając go od siebie - Powiem ci jeszcze tak wiesz co ? Będę stał oprę się o ścianę wsadzę ręce do kieszeni i będę czekał.

- Na co ? - zapytał.

- Na to aż rozpierdolisz sobie życie i stracisz swoją rodzine. Ale spokojnie ja się nimi zaopiekuje za pewnie lepiej niż ty.. - mówię i wychodzę zostawiać go za drzwiami.

Wszedłem na górę i wpadłem do pokoju Yusuf'a. Zostałem ich tam oboje siedzieli na łóżku.

- To czas się pożegnać.. - mówię.

- Wujek wyjeżdża ? - pyta mały patrząc na mnie potem na Seher.

- Tak skarbie wujek wyjeżdża.. - powiedziała bardziej do siebie niż do syna.

Czułem, że ona nie chce bym pojechał ale czekałem na jakiś odzew. Na próżno.

- Wujek nie wyjeżdżaj! - krzyczy tułając nogami.

- Muszę wrócić do pracy wiesz? - mówię do niego kucając przy nim i przy Seher.

- Tak wujek wraca a ty nie przywitałeś się z tatą leć do niego! - mówi klaskają w dłonie.

Po czym mały wyszedł z pokoju a ja i Seher zostaliśmy sami.

- Szkoda, że wyjeżdzasz ale skoro musisz..

- Praca..

Zapadła cisza mało komfortowa oboje patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Po chwili ruszyłem się do wyjścia. Co mi pozostało. W pewnym monecie przy drzwiach auta Seher zatrzymała mnie.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Zostań proszę.. - mówi przytulając się do mnie.

- I to było to co na chciałem usłyszeć - mówię wtulając się w nią. Ale niestety dałem znać, że jednak wracam..

- Proszę cię.. zostań nie zdołam być tu sama..

Patrzyliśmy na siebie dość długo gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie a ja wszedłem do samochodu. Doszedłem do wniosku, że nie dam rady jej tak zostawić..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro