14
Yaman:
Wpadłem do domu szukając wzrokiem Ikbal.
W końcu ją znalazłem w kuchni podszedłem do niej.
- Czego ty chcesz po co wróciłaś ?! Niszczysz moja rodzine! Byłem szczęśliwy bez ciebie! Kiedyś wybrałaś zostawiłaś mnie! Teraz wracasz i mówisz, że wciąż mnie kochasz!
- Yaman ja..
- Przestań powiedz czego chcesz i odejdź!
- Ciebie! Chce ciebie! - krzyczy na cały dom podchodząc do mnie z prędkością światła - Rozumiesz chce cię zpowrotem! Chce byś znów był mój! Tylko mój! Ja... wciąż cię kocham!
- Nie możesz mnie kochać ! Mam żonę ! Dziecko! Niszczysz mój świat który zbudowałem bez ciebie! Zostawiłaś mnie! Odeszłaś bez słowa!
- Musisz coś jeszcze do mnie czuć skoro cię całowałam a ty nie protestowałeś! Pchałeś mi ręce pod bluzkę myślisz, że tego nie widać! Czujesz coś do mnie tylko się powstrzymujemy ciagle! - krzyczy podchodząc bliżej i łącząc nasze usta w pocałunku.
Potem działo się wszystko za szybko nasze ciała były za blisko. Stało się to czego najbardzej się bałem..
Ibrahim:
Siedzieliśmy w aucie jedząc do portu w ciszy. Seher cicho łkała nie patrząc na nas zawiesiła wzrok za oknem. Nie wytrzymałem i złapałem ją za rękę ściskając ją by choć tak dodać jej otuchy. Za nami siedział mały wojownik więc rozmawiać przy nim nie będziemy. Gdy dojechaliśmy mały ze szczęścia ruszył przed nami na jacht. Zatrzymałem Seher odwracając ją do siebie przodem.
- Będzie dobrze słyszysz? Będziesz jeszcze szczęśliwa z tym swoim Yaman'em. Zobaczysz! - ciężko przeszło mi to przez gardło a jeszcze ciężej było przykleić do tego uśmiech.
Było mi ciężko oszukując ją, że nic do niej nie czuje. Tak naprawdę rozrywa mi serce i zapierdolił bym temu pajacowi Yaman'owi w zęby. Poszedłem za myślami i wróciłem do samochodu bez słowa. Kurwa na co ja czekam? Ona cierpi a on co ? Puszcza ją wolno żeby odeszła jakby wcale na niej mu nie zależało. Pędziłem przed siebie by za długo na mnie nie czekali. W końcu wychodzę z samochodu i wpadam do ich domu. Szukam wzrokiem tego gnoja. Nie wiem czemu ale intuicja zaraz poprowadziła mnie właśnie do kuchni. Ale to co tam zostałem zostanie ze mną za zawsze... wróciłem się do samochodu. Pożałowałem, że pan Bóg dał mi wzrok jeszcze bardziej pożałowałem tego, że będę musiał ukryć to przed Seher. Nie chce jej zasmucać jeszcze bardziej. Ale ona się zorientuje nie jest głupia. Dojechałem na miejsce i wszedłem na pokład. Usiadłem za ster i ruszyliśmy przed siebie. Po kilku minutach wiedziałem, że przyjdzie i zapyta:
- Ibrahim coś się stało ?
Spojrzałem na nią patrzyła smutnym wzrokiem. I jak ja mam ci powiedzieć, że właśnie twój mąż pieprzy w kuchni te szmatę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro