Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Ibrahim:

Wiem, że źle robię nie mogę patrzeć na jej smutek. Nie mogę patrzeć na jej łzy tak bardzo mi jej szkoda.

Po śniadaniu zabrałem małego na barana i poszliśmy na podwórko. Seher w tym czasie spokojnie się spakuje.

Yaman:

Wróciliśmy do domu z firmy gdy wszedłem zobaczyłem jak mój syn w salonie bawi się z Ibrahimem.

- Synu już wstałeś ? - pytam gdy mnie zobaczył zaraz przybiegł i przytulił się.

- Tata! - krzyczy na cały dom.

Ikbal poszła na górę ja podszedłem do ibrahima i przywitałem się.

- Moja żona w kuchni? - pytam.

- Nie na gorze w sypialni - odpowiedział i wrócił do zabawy z moim synem.

Wbiegłem na górę po schodach wpadłem do gabinetu a następnie do sypialni. Zastałem tam Seher pakując rzeczy do walizki.

- Seher co jest ? - mówię podchodząc do niej.

- Nie widać pakuje się..

- Jedziecie gdzieś ?

- Tak wyjeżdżam na kilka dni Yaman ja muszę odpocząć.. nie chce by nasza rodzina się rozpadła - mówi odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła płakać.

- Kochanie przecież się nie rozpadnie - mówię podchodząc do niej.

- Jesteś ślepy.. nic nie widzisz.. nic! - mówi i mija mnie.

Łapie ją za rękę i ciągnę w swoją stronę wpada prosto w moje ramiona.

- Kocham tylko ciebie rozumiesz ? - mówię patrząc jej w oczy.

- Ja cię kocham najbardziej na świecie ale ten świat powoli się rozpada..

- Seher.. - zniżam się z nadzieją...

- Yaman.. nie.. musimy się rozłączyć byś zrozumiał wszystko.. - mówi odsuwając się ode mnie.

Chwyciła walizkę i wyszła z sypialni. Stałem w miejscu dość długa chwile. Nagle do pokoju wpadła Ikbal.

- Yaman co się dzieje ?

- Seher się wyprowadza.

- Dlaczego ?

- Przez ciebie.

- Jak to ? Co ja zrobiłam?

- Widziała nas w ogrodzie.. widziała w gabinecie.. ona mi tego nie wybaczy.

- Wybaczy chwila zapomnienia przepraszałam cie już za to kilka razy.

- Wiem mam nadzieje, że więcej się to nie powtórzy - mówię mijając ją.

Wychodzę z gabinetu i schodzę na dół.

- Seher... - krzyczę by się zatrzymała lecz tego nie zrobiła.

Podbiegłem szybko i złapałem ją za rękę. Wyrwała ją i spojrzała na mnie.

- Czego jeszcze chcesz ! - krzyczy na mnie.

- Seher co z tobą chce byś została - mówię do niej.

- Ja nie chce patrzeć na was oboje.. boli mnie to rozumiesz ?

- Przepraszam..

- Teraz mnie przepraszasz?!

- Ciągle cię przepraszam! - krzyczę na nią.

Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
Wsiadła do auta Ibrahima i oboje razem z naszym synem odjechali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro