11
Yaman:
Nie wiem co się ze mną dzieje. Co jest ze mną nie tak. Pragnę całować i kochać Seher ale chce tego samego od Ikbal. Walczę sam ze sobą. Mam nadzieje, że w ogrodzie nie widziała nas Seher. Nie potrafiłem nad tym zapanować. By ją odtrącił gdy mnie pocałowała. I co najgorsze podobało mi się to..
Seher:
Ibrahim zatrzymał się w porcie.
- Masz swoją łódkę ? - pytam patrząc na niego.
- Jedną.. - mówi i pomaga mi wejść na wielki jacht.
- Jest ogromny jestem pod wrażeniem - mówię śmiejąc się i karcąc go w ramię.
Rozeszliśmy się ja poszłam usiąść i obserwować morze. Ibo wszedł na górę i po chwili ruszyliśmy przed siebie. Weszłam na górę do niego i usiadłam obok.
- Wiesz brakowało mi się w Stambule.. - mówię po chwili zastanowienia.
- Może wrócę za granice za jakiś czas nie zostawię cię teraz aż w twoim małżeństwie się nie unormuje - mówi.
- Dziękuje, że będziesz zemną.
- Jestem dla ciebie jak brat.. - mówi i wraca wzrokiem na morze.
Nagle mój telefon w kieszeni zaczyna dzwonić. Wyciągam urządzenie i patrzę na wyświetlacz. Dzwonił mój mąż na ekranie wyświetliło się nasze wspólne zdjęcie z wesela. Oczy zaszły mi łzami diametralnie.
- Ej nie płacz.. tylko odbierz ten telefon i porozmawiaj z nim.. - mówi patrząc na mnie - No już dzwoni trzeci raz jak by mu nie zależało to by nie dzwonił tyle razy.
- Dobrze - mówię i schodzę do jednej z kabiny i zamykam za sobą drzwi.
Przyciągam słuchawkę po ekranie odbierając już czwarte połączenie.
- Seher kochanie ! Gdzie ty jesteś? - pyta zdenerwowany.
- Yaman ja muszę odpocząć.. wrócę za kilka godzin nie martw się o mnie.. ja muszę wszystko przemyśleć.. muszę zostać sama ze sobą.. nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy.. widziałam was dzisiaj.. - przerwałam zalewając się łzami.
- Wiedz, że cię kocham.. tylko ciebie Seher jesteś dla mnie najważniejsza.. chce byś to wiedziała mimo wszystko - rozłączyłam się.
Usiadłam na łóżko obok płacząc. Nie mogłam powstrzymać łez. Nic nie mogłam zrobić. Po chwili wstałam i chciałam wyjść lecz drzwi się nie otworzyły. Przecież je otworzyłam. Zatrzasnęły się? Przerażona zaczęłam w nie walić.
- Ibo! Ibo! - krzyczałam na całe gardło a moja klaustrofobia nie pomagała.
Po chwili usłyszałam bieg potem szarpnięcie za drzwi.
- Seher? Jesteś tam?
- Tak nie mogę drzwi otworzyć. Błagam cię otwórz je.. - jąkam.
- Odsuń się od drzwi... już ? Uwaga! - krzyczy i po chwili wpadł na mnie otwierając drzwi.
Oboje polecieliśmy na podłogę znaczy ja miałam twarde lądowanie on za to miękkie wpadł prosto na mnie. Patrzyliśmy na siebie dość długą chwilę.
- Wszystko w porządku odzywa się? - odzywa się podnosząc się i pomagając mi.
- Tak - mówię i razem wychodzimy z kabiny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro