Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Yaman:

Nie wiem co się ze mną dzieje. Co jest ze mną nie tak. Pragnę całować i kochać Seher ale chce tego samego od Ikbal. Walczę sam ze sobą. Mam nadzieje, że w ogrodzie nie widziała nas Seher. Nie potrafiłem nad tym zapanować. By ją odtrącił gdy mnie pocałowała. I co najgorsze podobało mi się to..

Seher:

Ibrahim zatrzymał się w porcie.

- Masz swoją łódkę ? - pytam patrząc na niego.

- Jedną.. - mówi i pomaga mi wejść na wielki jacht.

- Jest ogromny jestem pod wrażeniem - mówię śmiejąc się i karcąc go w ramię.

Rozeszliśmy się ja poszłam usiąść i obserwować morze. Ibo wszedł na górę i po chwili ruszyliśmy przed siebie. Weszłam na górę do niego i usiadłam obok.

- Wiesz brakowało mi się w Stambule.. - mówię po chwili zastanowienia.

- Może wrócę za granice za jakiś czas nie zostawię cię teraz aż w twoim małżeństwie się nie unormuje - mówi.

- Dziękuje, że będziesz zemną.

- Jestem dla ciebie jak brat.. - mówi i wraca wzrokiem na morze.

Nagle mój telefon w kieszeni zaczyna dzwonić. Wyciągam urządzenie i patrzę na wyświetlacz. Dzwonił mój mąż na ekranie wyświetliło się nasze wspólne zdjęcie z wesela. Oczy zaszły mi łzami diametralnie.

- Ej nie płacz.. tylko odbierz ten telefon i porozmawiaj z nim.. - mówi patrząc na mnie - No już dzwoni trzeci raz jak by mu nie zależało to by nie dzwonił tyle razy.

- Dobrze - mówię i schodzę do jednej z kabiny i zamykam za sobą drzwi.

Przyciągam słuchawkę po ekranie odbierając już czwarte połączenie.

- Seher kochanie ! Gdzie ty jesteś? - pyta zdenerwowany.

- Yaman ja muszę odpocząć.. wrócę za kilka godzin nie martw się o mnie.. ja muszę wszystko przemyśleć.. muszę zostać sama ze sobą.. nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy.. widziałam was dzisiaj.. - przerwałam zalewając się łzami.

- Wiedz, że cię kocham.. tylko ciebie Seher jesteś dla mnie najważniejsza.. chce byś to wiedziała mimo wszystko - rozłączyłam się.

Usiadłam na łóżko obok płacząc. Nie mogłam powstrzymać łez. Nic nie mogłam zrobić. Po chwili wstałam i chciałam wyjść lecz drzwi się nie otworzyły. Przecież je otworzyłam. Zatrzasnęły się? Przerażona zaczęłam w nie walić.

- Ibo! Ibo! - krzyczałam na całe gardło a moja klaustrofobia nie pomagała.

Po chwili usłyszałam bieg potem szarpnięcie za drzwi.

- Seher? Jesteś tam?

- Tak nie mogę drzwi otworzyć. Błagam cię otwórz je.. - jąkam.

- Odsuń się od drzwi... już ? Uwaga! - krzyczy i po chwili wpadł na mnie otwierając drzwi.

Oboje polecieliśmy na podłogę znaczy ja miałam twarde lądowanie on za to miękkie wpadł prosto na mnie. Patrzyliśmy na siebie dość długą chwilę.

- Wszystko w porządku odzywa się? - odzywa się podnosząc się i pomagając mi.

- Tak - mówię i razem wychodzimy z kabiny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro