🕊
Wznoszę się.
Powoli unoszę ponad taflą wody, wszystkie leki mojej zmarzłej duszy.
Szybuje.
Wytrzepuje obawy i zwiędłe uczucia, spośród piór, mych zniszczonych przez ludzi, skrzydeł.
Lecę.
Staram się obmyć z wszystkich wspomnień, które zatruwają mój, niegdyś piękny umysł.
Zatracam się.
Próbuje zacząć od nowa, zapominając o swoim starym, wyblakłym życiu.
Startuje.
Bo przecież to dopiero początek.
Bel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro