5
Obudziłam się w pokoju. Pokoju, gdzie za pierwszym razem się obudziłam. Koło mnie na krześle siedział on. A raczej spał trzymając mnie za rękę. Co się właściwie stało?
Chciałam wstać i pójść do łazienki, ponieważ strasznie chciało mi się siku. Ale podczas wstawania musiałam wyciągnąć swoją rękę z jego no i niestety to go obudziło.
-obudziłaś się- powiedział z wielką radością
I nagle znalazłam się w jego objęciach. Pamiętam jak byłam w kujących krzakach. I teraz powinnam mieć pełno ran. Powinno mnie wszytko boleć, a jest zupełnie odwrotnie. Czuję się jak nowo narodzona.
-tak się o ciebie bałem, co ci w ogóle przyszło do głowy, aby uciekać?- zapytał już trochę mniej radośnie
-a tobie co przyszło do głowy, aby mnie porywać- powiedziałam wyrywając się z jego objęć i siadając na drugim końcu łóżka
-jesteś moją mate, to chyba oczywiste, że musimy być razem- powiedział hamując emocje
-jesteś jakimś wariatem! Nic z tego nie rozumiem!- krzyknęłam
Widziałam jak zaciska pięści i zamyka oczy. Po chwili je otworzył i popatrzył na mnie.
-niedługo ci to wytłumaczę, ale proszę musisz jeszcze poczekać, nie jesteś gotowa- powiedział
-na co mam czekać i na co mam być gotowa?- zapytałam
-proszę nie naciskaj na mnie, daj mi jeszcze czas- powiedział i zaczął podchodzić do mnie
Wstałam z łóżka i zaczęłam się cofać do tyłu. On to zauważył.
-nie uciekaj ode mnie!- krzyknął i w ułamku sekundy znalazł się przy mnie
Oparł mnie o ścinę i ułożył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zaczął mnie tam całować. Na początku zaczęłam go odpychać, ale był zbyt silny i za każdym razem, gdy to robiłam on całował mnie coraz bardziej i mocniej. I kiedy natrafił na mój czuły punkt nogi się pode mną ugięły. Nie odpychałam go, nie potrafiłam. On to zauważył i całował mnie w tym jednym miejscu. Moje ręce powędrowały na jego kark. Nie panowałam nad swoim ciałem.
-p-przestań- powiedziałam zachrypniętym głosem
-co mam przestać?- zapytał między pocałunkami
-m-mnie c-całować- powiedziałam jąkając się -p-proszę
Na szczęście chłopak spełnił moją prośbę, ale się ode mnie nie odsunął. Patrzył się mi głęboko w oczy. Nagle się uśmiechnął i powiedział.
-już niedługo pełnia, a wtedy będziesz cała moja
I mnie pocałował. Pocałunek był krótki, ale pełen uczuć.
-choć musisz coś zjeść, a potem oprowadzę ciebie po naszym domu- powiedział odrywając się ode mnie i ciągnąc mnie w stronę drzwi. Nie sprzeciwiałam się mu.
Po pierwsze byłam bardzo głodna, a po drugie może jak poznam cały dom lepiej będzie mi uciec. Ale, gdy tak o tym myślę teraz nie potrafię od niego odejść. Jejku Sara nie możesz tak myśleć. To wariat, które ciebie porwał. Teraz jest miły, ale co będzie potem? On może mnie zgwałcić, a potem zabić. Nie mogę mu ufać i nie mogę mu wierzyć w żadne słowo. Muszę udawać, że jestem grzeczna i przy pierwszej lepszej okazji po protu stąd uciec.
Tak taki jest mój plan.
Na pewno nic dla niego nie znaczę, jestem tylko zabawką, którą się pobawi i wyrzuci, a zajmie się swoją narzeczoną. Taka jest prawda. I z takimi myślami poszłam coś zjeść.
............................
I jak się wam podoba?
Postanowiłam napisać jeszcze jedne rozdział dla was :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Niedługo pojawi się następny, ale kiedy tego nie wiem. Jak już wspominałam, nie mam zawsze czasu. Dzisiaj, akurat dałam radę trochę znaleźć i napisać coś. Więc cieszmy się :) :) :)
Do następnego :) mam nadzieję, że jak najszybciej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro