Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty

Klara od samego początku wiedziała, że nie ucieknie.

Z każdym jego słowem upewniała się w tym, coraz lepiej go rozumiejąc. Zaczęła natomiast kwestionować inne rzeczy. Tak, jak wspomniała, Kolekcjoner ją omotał i sprawił, że nie wiedziała, co powinna myśleć. Przez ostatni czas trudno było jej odróżnić prawdę od fałszu. Trudniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ponadto w tamtym świecie, który jeszcze do niedawna był jej domem, była pozbawiona części uczuć.

W świecie Pomiędzy zawsze miała wrażenie, że wraca do siebie. Więcej czuła, więcej rozumiała. Była w stanie jaśniej myśleć, zwłaszcza w otoczeniu gwiazd, które bez oceniania patrzyły na nią z góry, wieczne i tak spokojne, że ich widok ją koił.

Po usłyszeniu historii Tristana zamyślona podeszła do okna.

- Dlatego Pamiętający tutaj są – rzekła. – Nie chcesz zapomnieć. Nie potrafisz.

- Owszem – przyznał.

- Ale mimo to co jakiś czas wracasz na łąkę. Już raz podzieliłeś się kilkoma nieoczywistymi wspomnieniami, przy mnie.

Przytaknął.

- Motyle, które tutaj są, one... Pojawiły się tu za pierwszym razem, gdy tylko odkryłem tajemnicę kwiatów. Mieszkają w Pomiędzy niemal tak długo, jak ja.

- Powinieneś pozwolić im odlecieć - szepnęła.

- To jeszcze nie ten moment – Tristan wstał i podszedł nieco bliżej. – Może kiedyś.

- Nie możesz dusić w sobie przeszłości. Nawet, jeśli jest bolesna. Zwłaszcza wtedy.

- To nie takie proste.

- Chciałeś, bym zapomniała o tym, co jest teraz. Sam nie jesteś w stanie zrezygnować z tego, co już odeszło.

Na to nie znalazł odpowiedzi.

Klara skinęła powoli głową.

- Te obrazy – zmieniła temat. – Chciałabym je obejrzeć. Czy mogę?

- Oczywiście.

Tristan z czułością dotknął jednego z wiszących na ścianie portretów. Przedstawiał piękną kobietę o bystrym spojrzeniu i jasnych włosach.

- Czy to wasza matka?

- Tak. Namalował ją, gdy był już starszy i bał się, że zapomni, jak wyglądała. Tam z kolei jest nasza siostra z mężem. A dalej...

Oprowadzał ją tak, opowiadając historie obrazów Edmunda. Każdy wiązał się z jakąś opowieścią i Tristanowi rozbłyskiwały oczy, gdy mógł się nimi dzielić. Nawet jeśli Klara nie rozumiała niektórych nawiązań i nie była związana emocjonalnie z przedstawianymi osobami i miejscami, również udzielił się jej niezwykły nastrój.

- Są wspaniałe.

- Nie mógłbym ich tutaj mieć, będąc zwykłą duszą – wyjaśnił. – Moja rola niesie przykre obowiązki, ale to jeden z przywilejów. Chociaż nie są to oryginały. Można powiedzieć, że raczej ich nie do końca materialne wersje. Trudno to wyjaśnić. Możesz je dotknąć, jeśli chcesz. Są tak samo pomiędzy, jak wszystko inne.

Klara powiodła palcami po malowidłach. Była przekonana, że właśnie robiła coś, na co nie pozwoliłby nikomu innemu.

- Mam również jeden z jego szkicowników. Spójrz, to szkice kwiatów, jakie spotkał na okolicznych łąkach. A te hodowały nasze siostry.

W ten sposób minęła prawie cała noc i powoli zaczęło świtać.

Z lękiem spojrzała na okna wiedząc, co zaraz ją czeka.

- Już niedługo tu wrócisz, Klaro, postaraj się wytrzymać.

Nagle coś wpadło jej do głowy.

- Ty także... Ty... - nie potrafiła znaleźć słów, lecz Tristan rozumiał, co ma na myśli.

- Owszem.

- Dlaczego nigdy cię tam nie widziałam? – pokręciła głową. – Czyżbyś nie chciał, bym cię poznała? A może przeoczyłam cię, pośród innych dusz? Nie, to niemożliwe.

- Kolekcjoner trzyma mnie w innym miejscu – odparł wymijająco.

Nie było już czasu, by o to spytać.

***

Nie mogła doczekać się powrotu do Miasta Pomiędzy.

Dlatego, gdy już tam trafiła, nie mogła powstrzymać radości. Roześmiała się, widząc przez okna Cytadeli znajome uliczki, a później wzniosła oczy ku niebu i obserwowała przez moment gwiazdy, rozkoszując się ich widokiem. Naraz coś zwróciło jej uwagę. Oto Pałac zbliżył się nieco i potrafiła go dostrzec nawet bez lunety.

Tristan właśnie wszedł, od razu odgadując jej myśli.

- Coraz bliżej spotkania.

- Czy zejdą tutaj, do Miasta Pomiędzy?

- Trudno stwierdzić – powiedział po chwili. – Czasem to robią. Poprzednio spytałaś, dlaczego z nimi nie mieszkam. Nie potrafiłem. Gdy Pałac był naprawdę blisko, spędziłem tam pewien czas. Nie pasowałem do nich. Dlatego od tamtej pory to Cytadela jest moim domem.

- Jak tam jest? – spytała. – Ten Pałac wydaje się jak ze snów.

- Jest piękny – przyznał. – W środku... Trzeba tam wejść, by to zobaczyć. Wszystko wydaje się zupełnie inne i nie jest do końca prawdziwe. To coś w rodzaju iluzji, ale to również nie oddaje w pełni jego istoty.

- Chciałabym zatańczyć – powiedziała nieoczekiwanie.

Znajdowali się wówczas w sali z fortepianem – to właśnie tam trafiała od jakiegoś czasu – toteż Tristan usiadł i zagrał kilka nut.

Klara wykonała kilka niepewnych kroków, lecz później zatrzymała się i podeszła do niego.

- Kto nauczył cię grać?

Uśmiechnął się lekko.

- Małgorzata.

- Och. Nie spodziewałam się tego.

- Kiedy tu trafiłem, potrzebowałem czegoś, co zajęłoby mi myśli. Dlatego zaproponowała muzykę.

- Pomogło?

- Tak.

- Zagraj jeszcze.

Gdy z fortepianu popłynęły pierwsze dźwięki, Klara przymknęła oczy. Nie tańczyła, słuchała jedynie.

- Boję się – powiedziała nagle i jej serce przyspieszyło. Może źle zrobiła. Może nie należało tego mówić.

- Dlaczego? – spojrzał na nią. – Czy coś się stało?

- Nie – odparła szybko, ale pokręciła głową i dodała natychmiast, nim zdążyła się rozmyślić: - Tak. Wydaje mi się, że Kolekcjoner szuka jakiegoś sposobu, bym nie mogła tu wracać.

- Nie jest w stanie nic zrobić i to go denerwuje – odparł Tristan. – Nie przejmuj się.

- To nie tak. Ostatnio się zmienił. Mam wrażenie, że dowiedział się czegoś.

Tristan zmarszczył brwi.

- Obowiązują go pewne zasady, ale nie zdziwiłbym się, gdyby naprawdę czegoś próbował.

Może faktycznie tylko to wymyśliłam, przemknęło jej przez myśl. Może po prostu pragnę zrobić coś, co napawa mnie przerażeniem i szukam dla siebie wytłumaczenia.

Spojrzała mu prosto w oczy i przełknęła ślinę.

- Ja...

Czy podszedł jeszcze bliżej, czy tylko jej się zdaje?

- Nie chcę dłużej żyć tak, jakbym była już całkiem martwa – rzekła prędko. Te słowa wydostały jej się z ust, nim zdążyła pomyśleć, ale nie żałowała.

Uniosła rękę i dotknęła jego twarzy. Pod jej palcami był taki prawdziwy. Czasem musiała sobie przypominać, że on naprawdę tam jest.

Wtulił policzek w jej dłoń i stali tak przez moment, jakby zastygli. W końcu Tristan nachylił się lekko i wyszeptał jej do ucha:

- Czy następnej nocy powiedziałabyś to samo?

Klara wzięła głęboki oddech.

- Tak. Każdej następnej nocy. Mam już tego dość. Tego... wszystkiego. Rozumiesz mnie, prawda? To uczucie, jakbyś zaraz miał umrzeć, zniknąć tak całkiem. A jednocześnie czasem chciałabym, aby to była prawda, bo zawieszenie jest czymś najgorszym. Ten stan, gdy nie wiesz, dokąd tak naprawdę przynależysz i czy zostało ci w życiu cokolwiek, co warto przeżyć.

Mówiła szybko i w coraz większych emocjach.

- Kolekcjoner odebrał mi wolność. Zmienił w pozytywkę. Jego... goście próbowali odebrać mi jedyną rzecz, jaka mi jeszcze została i zamienić ją w coś, czego będę nienawidzić. Nie chcę i nie mogę na to pozwolić. Muszę walczyć, muszę.

Spojrzała mu prosto w oczy.

- A wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Odkąd tu trafiłam po raz pierwszy, nie mogę przestać myśleć o świecie Pomiędzy. O – zawahała się – tobie. Ponieważ to ty sprawiłeś, że się nie poddałam. Ty i Małgorzata jesteście największym błogosławieństwem, jakie mnie spotkało, choć zdarza mi się myśleć, że jednocześnie przekleństwem. Ale tak nie może być, prawda? Nie, kiedy jesteś tym, który przynosi mi spokój. Sądziłam, że tam, u Kolekcjonera, panuje cisza. Kiedy stoisz jako część jego kolekcji, to okropne uczucie. Wrażenie, jakbym naprawdę umarła i była tylko zakurzonym wspomnieniem. Lecz myśli w mojej głowie są tak głośne, że nie dają mi odpocząć. Moja głowa krzyczy. Moje serce krzyczy. I nie jestem w stanie ich uspokoić. Bale są jeszcze gorsze, ale to oczywiste. Natomiast gdy trafiam tutaj...

Umilkła, rozglądając się wokół.

- Gdy trafiam tutaj, wszystko się uspokaja – po jej policzkach w pewnym momencie pociekły łzy. Zacisnęła powieki i po chwili poczuła, jak Tristan ostrożnie ociera je palcami.

- Nie płacz – szepnął, a później zrobił coś nieoczekiwanego.

Przytulił ją do siebie.






___________________

Dziękuję Wam, że jesteście! Wasze gwiazdki i komentarze są dla mnie ogromną motywacją <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro