Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Małgorzata wraz z innymi duszami obserwowała wschód słońca nad światem Pomiędzy.

Nie zobaczą go już, pomyślała z ogromnym bólem serca i ponownie zalała się płaczem. Nie sądziła nigdy, że coś równie straszliwego może spotkać ją i tych, których kochała.

- Gdyby tak mógł ujrzeć pan to słońce, Tristanie – szepnęła i schyliła się, pomagając wstać jakiejś duszy.

***

Odbudowa Miasta Pomiędzy trwała bardzo, bardzo długo, a jego mieszkańcy mieli już nigdy nie zapomnieć o tej straszliwej tragedii.

Jeśli chodzi o dusze zaklęte przez Kolekcjonera, Małgorzata pracowała razem z Emmą nad stworzeniem ciem. Obawiały się obie, że im się nie uda – ostatecznie nie były Przeprowadzającymi, a tylko innymi, wolnymi duszami. Na całe szczęście pszczoły były zaznajomione z Emmą, jako że tamta towarzyszyła Dianie tak często, jak to było możliwe. Wpuściły ją między siebie i obdarowały miodem, a kobieta cieszyła się, że jest potrzebna.

Nadal nie pamiętała zbyt wiele.

Może i dobrze, zastanawiała się czasem. Tamten mężczyzna... On wydawał jej się tak znajomy! Czuła, że gdyby wróciła jej pamięć, tamta śmierć bardzo by zabolała, tymczasem ona wycofała się nieco w ostatnim czasie i skończywszy pomagać, zaszyła wraz z synem w jednym z odbudowanych domów, w pewnym oddaleniu od reszty.

Po jakimś czasie ćmy były gotowe i niedługo później ocalali Przeprowadzający, którzy przejęli obowiązki poległych i nie mieli zbyt wiele czasu (co wielu pomogło nieco wygłuszyć ponure myśli i żałobę), sprowadzili do Miasta nieco zagubione, choć jednocześnie niebywale szczęśliwe i wdzięczne dusze.

Zbierano się też licznie u Małgorzaty i dzielono wspomnieniami o tych, co odeszli. Ona sama mówiła głównie o tych, którzy stali się jej tak bliscy.

Klara i Tristan.

Ich dobre, dzielne serca i to, jak dzięki nim świat Pomiędzy wciąż istnieje.

I nie tylko to.

Przecież oboje składali się z tysięcy maleńkich rzeczy i jej celem było to, by zachować pamięć o nich.

Pamiętający wzlatywali ku górze i tam spoglądała kobieta, myśląc o nich.

- Nie mogli tak zupełnie zniknąć – powtarzała do stojącego obok psa. – To niemożliwe. Klara była duszą, a Tristan...

Próbowała wynajdywać powody, dla których nadal pozostawał cień nadziei. Bo przecież oni nie mogli zostawić jej samej. Nie mogli tak po prostu przestać istnieć, odejść w jakimkolwiek sensie.

- Coś tam widzę – wymamrotała do swojego kudłatego przyjaciela, podczas jednej z rozgwieżdżonych nocy.

To nie mógł być Pałac – ten runął zaraz po wszystkim i odtąd każdy Przeprowadzający mieszkał w Cytadeli. Nie marudzili zbyt dużo – okazało się że budowla wśród chmur nie była dla nikogo gościnnym domem, a najgorsze były milczące, wpatrzone w nich Posągi. Fragmenty tych ostatnich nadal leżały gdzieniegdzie, jako upiorne przypomnienie.

W takim razie cóż takiego?

Owego wieczoru zamknęła się u siebie i próbowała czytać książkę, lecz coś nie dawało jej spokoju.

Pogłaskała psa, po czym wstała i podeszła okna. Niby nic się nie zmieniło, a jednak... Usłyszała pukanie do drzwi.

- Kto to może być, piesku?

Po chwili wahania otworzyła i niemal przewróciła się z wrażenia, widząc, kto przyszedł. Lecz oni tam stali, trzymając się za ręce.

- Ależ... To niemożliwe! Czy to naprawdę wy?

- Wróciliśmy, Małgorzato – Klara ucałowała kobietę w policzeki przytuliła ją. – Wróciliśmy.



_____________

Teraz to już naprawdę koniec, w co sama dalej nie mogę uwierzyć.
W najbliższym czasie pojawia się jeszcze 2 opowiadania (warto byłoby wspomnieć, co też zadziało się z Klarą i Tristanem... choć może lepiej zostawić niedopowiedzenie? Co uważacie i jakie są Wasze teorie?)
Dajcie znać, co myślicie o te historii i samym zakończeniu <3 Mam nadzieję, że wybaczycie mi niektóre sceny!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro