5. Lot
#Blake
Jestem z moim skarbem już na parkingu lotniska. Wyszłem szybko pierwszy z samochodu i obeszłem go. Otworzyłem drzwi samochodu mojej księżniczce. Ta w podziękowaniu szeroko się uśmiechneła.
Podeszłem do bagażnika i wyciągłem nasze walizki.
Poszłem po specjalny wózek na bagaże i ludzi, którzy wezmą nasze bagaże do samolotu. Podeszłem do mojej księżniczki i delikatnie złapałem ją za lewą dłoń.
Razem weszliśmy do środka lotniska. Było w nim bardzo bardzo bardzo dużo ludzi, ale i też wilkołaki.
-Blake a czy twój znajomy też jest wilkołakiem? ~zapytała po chwili Moja Mała Księżniczka.
-Tak jest. ~odpowiedziałem krótko.
Poszliśmy na odprawę i usiedliśmy w poczekalni. Niestety musimy czekać na nasz prywatny samolot, bo muszą go przygotować.
30 MINUT PÓŹNIEJ...
"PASAŻEROWIE SĄ PROSZENI DO ODPRAWY I DO WEJŚCIA NA POKŁAD SAMOLOTU."~powiedziała jedna z stuardes.
Ja z moją Natalią wstaliśmy z krzeseł i wzięliśmy nasze podręczne bagaże. Ja wziełem mój czarny plecak, a ona swoją granatową torbę. Trzymając się za ręce wyszliśmy z poczekalni i ruszyliśmy w kierunku naszego samolotu.
Droga zajęła nam nie całe dziesięć minut. Weszliśmy do środka samolotu. Usiedliśmy na fotelach przy oknie. Natalia była bardzo zachwycona wystrojem samolotu w środku.
Tak wygląda samolot:
Tak wygląda salon w samolocie:
I tak wygląda sypialnia:
Jest jeszcze łazienka. A w niej jest prysznic, umywalka, lusterko i sedes.
Jest w kolorach pasująca do reszty pomieszczeń w samolocie.
-Wooow, ale tu ślicznie. ~powiedziała.
Zaśmiałem się cicho z jej reakcji na mój samolot.
-Widzę, że ci się podoba skarbie. ~powiedziałem.
-To mało powiedziane, że mi się tylko podoba tutaj jest bardzo przepięknie. A kogo jest ten samolot? ~zapytała się.
-Jest to mój samolot.~powiedziałem dumnie i się wyszczeżyłem.
-Ok.~odpowiedziała krótko i zamilkła podziwiając widok za oknem.
Przytuliłem mocno się do niej. I tak samo jak ona też podziwiałem widok za oknem. Kiedy się unosiliśmy poczułem jak się moja księżniczka cała spina i zaczyna przygryzać z nerwów dolną wargę.
-Moja Mała Księżniczko boisz się latać samolotem? ~zapytałem się jej.
-T...tak bo to jest mój pierwszy lot. ~powiedziała kiedy unieśliśmy się w powietrzu nastąpiła mała torbulencja co spowodowało, że mój skarb się bardzo mocno do mnie przytulił.
-Nie bój się to tylko mała torbulencja. Wszystko jest ok. Nie masz się czego bać kochanie.~powiedziałem i ją przytuliłem, aby ją uspokoić bo zaczeła się z strachu trząść.
Spojrzałem się na zegarek i była już dwudziesta.
Po dwóch godzinach Natalia zaczeła przysypiać. Więc wziełem ją na ręce i zaniosłem na łóżko w naszej tymczasowej sypialni.
Ściągłem jej buty i chustę z szyi. Przykryłem ją kołdrą. Zgasiłem światło, aby mogła sobie pospać w spokoju.
Usiadłem na poprzednim miejscu i wziełem mój telefon. Wybrałem numer telefonu mojego przyjaciela Samuela. Po trzech sygnałach odebrał.
(○Ja ,●Samuel )
ROZMOWA TELEFONICZNA:
○Siema Sam, mam pytanie wszystko jest już dla mnie i mojej mate przygotowane?
●Siema stary, pewnie, że tak.
○My będziemy za parę godzin w Rio De Janeiro. Byś mógł kogoś wysłać po nas?
●Pewnie. Nie ma problemu,tylko musisz dać mi znać kiedy.
○Moja Mała Księżniczka usneła i ją położyłem. Jestem taki bardzo szczęśliwy. Tyle czasu jej szukałem, aż ona sama do mnie przybiegła potrzebując pomocy.
●To ona musiała dużo cierpieć?
○Tak i to bardzo.
●Blake ja już muszę kończyć, bo mam klientów.
○Ok nie ma sprawy.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni moich spodni. Poszłem się napić wody. Kiedy się napiłem poszłem do mojej księżniczki. Rozebrałem się do bokserek i położyłem na łóżku. Przykryłem się kołdrą i wtuliłem się do mojego skarba.
5 GODZIN PÓŹNIEJ...
#Natalia
Obudziłam się wtulona w ramionach Blake. Spało mi się tak dobrze. On musiał mnie najwidoczniej przenieść do samolotowej sypialni.
Delikatnie zaczęłam budzić mojego wilczka.
-Mój wilczku, pobudka.~powiedziałam delikatnie bujakąc go w ramię. Lecz to na nic. Yhhh...
Musze znaleźć inny sposób, aby się on obudził. Hmmm... co tu by wymyślić?
Mam! Ale to jest genialne.
Przekręciłam się przodem do niego. Prawą ręką zatkałam mu nos.
Odrazu się obudził. Haha...
Wiem, jestem zła, ale w inny sposób się go nie da obudzić.
Odrazu usiadł i się rozejrzał po pomieszczeniu. Zaczęłam bardzo mocno się śmiać z niego. Spojrzał się na mnie najpierw zły, a potem sam też się zaśmiał ze mną.
-Myszko, czemu mi zatkałaś nos? Chciałaś mnie udusić czy co?~zapytał.
-Nie chciałam, ale nie mogłam ciebie obudzić bo bardzo mocno śpisz...~westchłam głośno.
-No dobrze skarbie, skoro już nie śpimy to może coś zjemy razem? ~zapytał się mnie.
-Dobrze mój wilczku. ~powiedziałam i wstałam z łóżka. Założyłam szybko moje buty i chustę wokół mojej szyi. Poszłam do mini kuchni, która jest z "salonem". Po chwili był już ubrany przy mnie Blake.
-Natalcia czemu mnie nazwałaś wilczkiem? ~zapytał.
-A co to nie prawda? Sam mówiłeś, że jesteś więc chyba mogę tak mówić do ciebie, czy raczej nie? ~zapytałam.
Wziełam szklankę i nalałam sobie wody. Wypiłam całą wodę i z mini lodówki wziełam kubeczek jogurtu naturalnego i z szuflady wziełam łyżeczkę. Z moim śniadaniem usiadłam i zaczęłam jeść. A Blake stanoł na przeciwko mnie.
-To prawda, jasne , że możesz tylko po prostu jestem zdziwiony tym.~powiedział.
Po chwili odezwał się pilot samolotu.
"DRODZY PASAŻEROWIE, PROSZĘ O ZAJĘCIE MIEJSCA I ZAPIĘCIE PASÓW ZA NIE CAŁE DZIESIĘĆ MINUT LĄDUJEMY."
Ja z Blake'm zrobiliśmy to o co prosił nas pilot samolotu. Po około dwudziestu minutach już byliśmy na lotnisku w Rio De Janeiro.
Wstaliśmy z swoich miejsc, wzięliśmy nasze wszystkie rzeczy i dziękując pilotowi za miły lot, wyszliśmy z samolotu trzymając się za ręce.
Razem poszliśmy po nasze wszystkie bagaże i wyszliśmy przed lotnisko.
Blake wyjął swój telefon i wybrał do kogoś numer dzwoniąc do tej osoby.
Rozmawiał z nią przez chwilę. Po czym się rozłaczył i schował telefon do kieszeni swoich spodni.
-Myszko za parę minut będzie po nas ktoś z pracowników hotelu mojego znajomego. ~powiedział.
-Ok. ~powiedziałam.
Przytuliłam się mocno do niego, a on mnie mocno przytulił.
Rozejrzałam się po okolicy. Jest tu bardzo ładnie.
Po piętnastu minutach po nas przyjechał samochód.
Czarny Mustang.
Z samochodu wyszedł młody mężczyzna, na oko ma 23 lata. Jest brunetem z niebieskimi oczami. Wysoki, wysportowany.
Podszedł do nas i się przywitał.
-Siema stary byku, witaj piękna! ! !
-Siema Sam , jednak sam po mnie i moją mate przyjechałeś.~powiedział Blake.
-No widzisz, nie mogłem tego tak zostawić i osobiście musiałem ciebie i twoją panienkę odebrać z lotniska. ~powiedział Sam.
-Hahahahah...~Blake z Sam'em się głośno zaśmiali.
Ja za to stałam z boku i się tylko wsłuchiwałam w ich rozmowę.
-Sam poznaj moją mate Natalię, Natalcia poznaj mojego dobrego znajomego Samuela. ~przedstawił nas sobie Blake.
-Miło mi. ~odpowiedziałam krótko.
-Mi też Cię miło poznać i mów mi Sam. ~powiedział uśmiechnięty.
Kiwłam głową na tak.
Chłopaki zapakowali nasze bagaże do bagażnika samochodu i wsiedliśmy do auta. Zapieliśmy pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy z pod lotniska.
Chłopaki gadali i się śmiali przez całą drogę, a ja się włączyłam słuchając playlisty z moimi piosenkami i wpatrywałam się w widoki ulic w Rio De Janeiro przez szybę pojazdu.
Cała droga do hotelu zajęła nam z pół godziny. Nie zwracałam uwagi na to o czym rozmawiali, po prostu nie chciałam się wtrącać w ich rozmowę, bo to jest nie ładnie tak.
Kiedy byliśmy pod hotelem w garażu, wysiedliśmy z auta. Ściągłam moje słuchawki z uchu i wyłączyłam muzykę. Schowałam mój iPhone i słuchawki do mojej torebki. Blake z Sam'em i jednym z pracowników hotelu wzięli nasze wszystkie rzeczy.
Windą wjechaliśmy na parter.
Poszliśmy do recepcji. Nasze walizki zostawiliśmy w poczekalni przy recepcji na dużym specjalnym wuzku. Pożegnaliśmy się z Sam'em. Podeszliśmy do recepcji. Za ladą siedziała dziewczyna z dużym dekoltem i się flirciarsko uśmiechała do mojego mate. Poczułam dużą zazdrość.
-Dobry wieczór proszę pana, słucham w czym mogę pomóc?~zapytała.
-Mam rezerwacje apartamentu na miesiąc z moją narzeczoną. ~powiedział i mnie objął w tali.
Ta suka patrzyła się na mnie z pogardą w oczach.
Z wyższością się uśmiechnełam i specjalnie pocałowałam mojego Blake'a w usta.
-Ummm.... Na jakie nazwisko? ~zapytała się.
-Na nazwisko Biersack. ~odpowiedział.
-A tak jest, apartament numer 98 piętro 9 , a tu są klucze od niego. ~powiedziała.
-Dziękujemy. ~odpowiedzieliśmy razem.
Blake zawołał jednego z bagażowych aby wziął nasze walizki.
Poszliśmy wszyscy razem do windy. Nacisnełam cyfrę 9 i ruszyliśmy na odpowiednie piętro. Wjechanie na odpowiednie piętro zajęło około pięciu minut. Kiedy wyszliśmy z windy poszliśmy do naszego apartamentu. Blake otworzył drzwi i mnie jako pierwszą wpuścił do środka. Był bardzo przepiękny.
Miał sypialnie z balkonem, łazienkę i małą kuchnie.
A wygląda tak ten apartament:
Jest bardzo przepiękny ten apartament.
-I jak się podoba moja księżniczko? ~zapytał się mnie.
-Jest bardzo przepiękny, zwłaszcza widok z okien. ~powiedziałam.
-To prawda. ~odpowiedział.
Kiedy weszliśmy my do środka apartamentu za nami weszedł bagażowy. Nasze walizki postawił przy łóżku. Za to , że nam pomógł chciałam dać mu napiwek. Wziełam moją torebkę i wyciągłam z niej mój portfel. Wyciągłam z niego dwadzieścia dolarów.
Podeszłam do niego i wyciągłam dłoń z pieniędzmi.
-Proszę to napiwek w podziękowaniu za pomoc. ~powiedziałam.
Kiedy już wystawił swoją dłoń odezwał się do niego Blake.
-Nie bierz tych pieniędzy bo to są jej, a masz tutaj swój napiwek. ~powiedział i sięgnął z kieszeni swój portfel.
Wyciągną dużą ilość pieniędzy i dał je bagażowemu.
-Dziękuję za napiwek i życzę miłego pobytu tutaj i dobranoc państwu. ~powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Czemu to zrobiłaś? ~zapytał.
-Ale co niby zrobiłam? Chciałam dać mu tylko napiwek za pomoc. ~powiedziałam.
Podeszłam do moich walizek i otworzyłam jedną z nich.
-Pójdziemy na spacer Blake? ~zapytałam.
-Dobrze tylko się odświerzymy. A co do tego twojego wcześniej zadanego pytania to mogłaś mi po prostu powiedzieć, ty nikomu nie dajesz tych pieniędzy bo one są twoje i możesz je na coś dla siebie przeznaczyć, a ja mam ich dużo wiec mogę je wydawać na Moją Małą Księżniczkę,którą jesteś ty.~podpowiedział i mnie objął w tali przytulając do swojej klatki piersiowej.Mocno się w niego wtuliłam.
-A pójdziemy później coś zjeść? ~zapytał się mnie.
-Tak skarbie. ~odpowiedziałam.
-No to się szykujmy do wyjścia. ~powiedział a ja kiwłam głową na tak.
Podeszłamdo mojej walizki i wziełam z niej moją czystą bieliznę i czyste ubrania. Wziełam jeszcze szybką kąpiel. Wytarłam się do sucha i założyłam wybraną przez siebie bieliznę. Wybrałam sobie z walizki taką zwiewną plażową sukienkę w kwiatki, a do tego srebrne szpilki.
Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i rozczesałam moje długie włosy.
I byłam już gotowa.
Wyszłam z łazienki gasząc za sobą światło.
Blake siedział na łóżku i był już gotowy. Był ubrany w białą koszule, czarne dżinsy,skarpetki i czarne sportowe buty. Włosy miał uczesane.
Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.
-Bardzo ładnie wyglądasz Natalcia. ~powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję, ty też.~powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
-To co idziemy? Najpierw coś zjemy, a później pójdziemy na spacer, na plaży i po mieście? ~zapytał.
-Pewnie.Wezme tylko mój telefon i możemy iść. ~odpowiedziałam.
Kiedy wziełam mój telefon to wyszliśmy razem trzymając się za ręce z naszego apartamentu. Blake zamknął go na klucz i schował go do kieszeni swoich spodni.
Poszliśmy do windy i weszliśmy do jej środka.Nacisnełam cyfrę 0,aby zjechać na parter. Po paru minutach byliśmy na parterze. Cały czas trzymając się za ręce wyszliśmy z naszego hotelu.
Kiedy wyszliśmy z hotelu było już ciemno, ale za to bardzo ładnie.
Jak na godzinę, która była to było bardzo ciepło.
Na ulicach było bardzo dużo ludzi. Śmiali się, tańczyli, śpiewali, rozmawiali, jedli i pili.
Była prze cudowna atmosfera tutaj.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤
1873 SŁÓW!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro