4. Podróż
#Natalia
Blake mi zrobił na śniadanie jajecznice z kiełbasą i szczypiorkiem.
Zajęło mu to zrobienie z dziesięć minut. Ale warto było czekać na to bo jest to bardzo pyszne. Do tego nalał mi całą szklankę soku pomarańczowego.
Po bardzo pysznym śniadaniu poszłam do mojej łazienki.
Załatwiłam sprawy fizjologiczne i umyłam ręce, później wycierając je ręcznikiem. Wyszłam z łazienki gasząc światło za sobą.
Podeszłam do mojego i Blake'a łóżka. Poprawiłam całą pościel. Położyłam na środku poduszkę i kilka jaśków jakie były tutaj.
Położyłam się na łóżku, na plecach. Zamkłam oczy i zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądać moje życie i co było kiedyś.
Po moich policzkach po mimo zamkniętych oczu popłyneły mi łzy.
Nagle poczułam jak materac obok mnie się ugiął. Poczułam jak mój mate mnie do siebie mocno przytula. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Zaczęłam bardzo mocno płakać. Nie mogłam tego wytrzymać psychicznie. To dla mnie za dużo...
-Księżniczko czemu płaczesz? ~zapytał się mnie.
-To mnie już wykańcza, te wszystkie wspomnienia, ten ból to wszystko. To dla mnie za dużo... bym chciała gdzieś na chociaż parę dni wyjechać, odpocząć, uciec chociaż na chwilę od tych wszystkich wspomnień...~powiedziałam.
-Mam pomysł, może byśmy we dwoje gdzieś wyjechali? Co ty na to?~usiadł i się mnie z uśmiechem na ustach zapytał.
Starł moje łzy scałowując je z policzków.
-To dobry pomysł. Ale kiedy, gdzie i na ile czasu? ~zapytałam się go.
-Hmmm... może na miesiąc, dzisiaj wieczorem i nie wiem. Ty księżniczko decyduj. ~powiedział.
Wziął mnie na swoje kolana i mnie przytulił do swojej klatki piersiowej. Mocno się do niego przytuliłam.
Uśmiechnięta szeroko zastanawiałam się gdzie razem możemy wyjechać.
-Hm...może do Argentyny? Francji, a konkretnie do Paryża? Do Rio De Janeiro? Albo do Kanady? ~rzuciłam pomysłami, a Blake się zaśmiał.
-Może do Rio De Janeiro? Może być tam mam znajomego i ma własny hotel. A tak po za tym dawno nie byłem u niego. ~powiedział.
-To dobry pomysł. Razem spędzimy sami czas, ty odwiedzisz znajomego, a ja choć na trochę zapomnę o przeszłości i bólu jaki przeżyłam. ~powiedziałam.
-Ok to mamy niunia wszystko ustalone. Zadzwonię do niego i powiem mu o tym i zarezerwuje dla nas apartament. A także kupie bilety. Ty za to idź się pakować. Teraz ja pójdę porozmawiać z moimi rodzicami.~powiedział.~ To ja już będę iść. ~powiedział i mnie pocałował w usta. Odwzajemniłam pocałunek i kiwłam głową na tak.
Poszłam do mojej i Blake'a garderoby. Wyciągłam z niej moje walizki. Ja miałam trzy w kolorze fioletowym, a on trzy w kolorze czarnym. Swoje walizki postawiłam koło łóżka.
Poszłam z powrotem do garderoby. Wziełam wszystkie moje ubrania i położyłam na łóżku.
Wziełam pięć par jeansów w różnych kolorach, jedne czarne leginsy, dziesięć par krótkich spodenek, jedną bluzę, trzy cienkie bluzki z długim rękawem, sześć t-shertów, kilka topów i trzy sukienki. Trzy piżamy. Kilka kompletów bielizny i kilka par skarpetek. Z butów wziełam białe trampki, japonki, sandały, buty na nie za grubym obcasie i kapcie. Resztę ciuchów, które zostały schowałam spowrotem do garderoby. Te wszystkie rzeczy, które biorę złożyłam na łóżku. Buty położyłam na podłodze koło łóżka. Poszłam do łazienki i wziełam z niej moją kosmetyczkę z kosmetykami i przybory do mycia się. Wziełam jeszcze ręczniki. Mały, średni, duży i plażowy. Wszystkie oprócz plażowego były w kolorze bordowym, a plażowy był z czerwoną różą. Je też złożyłam i położyłam na łóżku.
-Teraz czas na kostiumy kąpielowe, koszmar...~westchłam pod nosem.
Poszłam z powrotem do garderoby i sięgnełam wszystkie stroje kąpielowe jakie miałam. A ich było aż osiem.
Pierwszy był taki
Drugi taki
Trzeci taki
Czwarty taki
Piąty taki
Szusty taki
Siódmy taki
A ósmy taki
Ja wybrałam kostiumy kąpielowe z numerami 1,2,3,4 i 8.
Wziełam jeszcze suszarkę i szczotkę do włosów. Wziełam czarną nie za wielką, ale nie za małą torbę i wszystko miałam już gotowe do spakowania. I wziełam jeszcze torbę plażową. Kiedy wszystko już miałam schowałam to do moich walizek. Do torby schowałam chusteczki higieniczne, pawerbank, portfel z pieniędzmi i kartą kredytową, którą dostałam od Blake, no i nowy telefon iPhone który dostałam od mojego mate. Kiedy się już całkowicie spakowałam poszłam do garderoby się przebrać w coś cieplejszego.
Wybrałam biały sweter, czarną spódniczkę, czarne cienkie rajstopy, bordową chustę i czarne buty na wyższym obcasie.
Włosy rozpuściłam i je rozczesałam. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. A wygląda on tak:
Byłam już spakowana i wyszykowana. I też spakowałam Blake'a odrazu. Zajęło mi to, aż dwie i pół godziny.
Wziełam mój iPhone i poszłam do Blake.
Ciekawe gdzie on jest?~pomyślałam.
《Jestem księżniczko w swoim gabinecie》~powiedział telepatycznie.
Wiec poszłam do miejsca gdzie on powiedział. Delikatnie zapukałam do drzwi jego gabinetu. Po chwili usłyszałam proszę.
Weszłam do środka nie pewnie.
Był on w swoim gabinecie jak mi w myślach powiedział i rozmawiał przez swój telefon. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
Usiadłam na krześle na przeciwko biórka i czekałam jak skończy rozmawiać. Po paru minutach skończył rozmowę. Podszedł do mnie i kucnął przede mną. Złapał mnie delikatnie za jedną z dłoni i pocałował jej grzbiet. Uśmiechnełam się lekko na ten gest i on tak samo.
-Już spakowana jesteś kochanie? ~zapytał się mnie.
-Tak, wszystko już spakowałam i się przebrałam. ~powiedziałam i wskazałam na mój strój.
-Ok. Niunia ja już wszystko załatwiłem za ponad półtorej godziny mamy samolot. Apartament w hotelu mojego znajomego jest już zarezerwowany. Pójdę i ja się szybko spakować. A podczas naszej nieobecności watahą będzie rządzić mój tata. ~powiedział i wziął mnie na swoje ręce.
-Blake nie musisz się pakować, bo ja ciebie spakowałam. Tylko musisz sprawdzić czy dobre rzeczy wziełam schowałam do twoich walizek. ~powiedziałam.
-Na prawdę? ~zapytał zdziwiony.
-Yhm. ~mrugnełam cicho w odpowiedzi.
-Dziękuję księżniczko. Bardzo mocno ciebie kocham wiesz o tym? ~zapytał.
-Wiem. ~odpowiedziałam i się mocno wtuliłam w jego klatkę piersiową.
Blake wyszedł z gabinetu ze mną na swoich rękach i poszedł do naszej sypialni.
Po drodze spotkaliśmy jego rodziców. Kiedy zobaczyli nas uśmiechneli się szeroko. Oni są bardzo cudowni.
Szeroko się do nich uśmiechnełam i miło przywitałam.
Kiedy już byliśmy w naszej sypialni, Blake mnie położył na naszym łóżku. Następnie namiętnie i z miłością mnie pocałował. Oczywiście odwzajemniłam jego pocałunek. Delikatnie położył mnie na plecy nie przestając całować. Mocno go złapałam za szyję. A on się na mnie położył. To jest tak bardzo cudowne uczucie, że nie da się go opisać słowami. Całowaliśmy się bez pamiętnie. Na moment się od siebie oderwaliśmy po to, aby złapać trochę powietrza. Teraz zrozumiałam, że ja go kocham i to bardzo mocno.
Jest on całym moim życiem. Nie chce innego. Chce tylko i wyłącznie JEGO. On jest dla mnie wszystkim, jest dla mnie powietrzem, sensem życia, szczęściem, radością, to dzięki niemu jeszcze żyje. Gdyby nie on to bym popełniła samobójstwo.
ON JEST MOIM CAŁYM SENSEM MOJEGO ŻYCIA...
Jestem gotowa na to, aby mu się oddać całkowicie. Chce, aby mnie oznaczył. Bardzo chce, abym była jego miłością na zawsze, jego żoną, matką jego dzieci...
Uśmiechnełam się w myślach do niego. Z moich oczu popłyneły łzy, ale szczęścia. Przerwałam nasz pocałunek i lekko go odsunęłam od siebie. Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem i szybko wstał ze mnie i łóżka.
-Natalcia j...ja przepraszam nie chciałem i nie chce Cię do niczego zmuszać, błagam wybacz mi i nie płacz! Jeśli nie chcesz abym ciebie całował powiedz mi proszę... ~powiedział przerażony.
-Nie przepraszaj, doskonale wiem, że nie chcesz mnie skrzywdzić w jaki kolwiek sposób. I nie zrobiłeś nic złego. Odsunęłam ciebie od siebie po to aby coś bardzo ważnego ci powiedzieć. ~powiedziałam.
-To czemu płaczesz księżniczko? ~zapytał się mnie i podszedł do mnie, wziął na swoje kolana siadając na naszym łóżku.
-Bo...bo to są łzy szczęścia, zrozumiałam coś bardzo ważnego i musze ci to powiedzieć. ~powiedziałam.
-Co chcesz mi powiedzieć myszko? Proszę powiedz mi, nie bój się.~powiedział błagalnym głosem.
-Bo...bo...ja...a..cc...Cię kocham...~powiedziałam jąkając się.
-Ty mnie kochasz? Na prawdę? ~zapytał się mnie szczęśliwy.
-T...tak. ~odpowiedziałam krótko.
Blake jak to usłyszł od razu mnie mocno przytulił i zaczoł całować po całej twarzy i szyi. A ja się zaczęłam śmiać z jego reakcji na to co mu wyznałam przed chwilą.
-KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM CIĘ MOJA MAŁA KSIĘŻNICZKO!!!~wziął mnie na swoje ręce, wstał z łóżka i zaczoł krzyczeć na całe gardło i się bardzo kręcić w kółko.
Po minucie do naszej sypialni wbiegli zmartwieni rodzice Blake i jego rodzeństwo z swoimi mate. Kiedy zobaczyli co się stało zaczeli się śmiać.
-Blake przestań się już kręcić w kółko, bo zaraz zwymiotuje. Ponieważ mi się kręci w głowie i jest mi nie dobrze. ~powiedziałam, a on od razu przestał to robić.
-Niunia powiec to jeszcze raz, proszę? ~powiedział błagalnym głosem.
Zaśmiałam się i zrobiłam o co prosił, ale tym razem pewniej.
-Kocham Cię Blake i to bardzo mocno.
-Ja ciebie jeszcze bardziej kocham mój aniołku. ~powiedział i mnie przytulił.
-Ohhh, ale to romantyczne!~piskła Lizzy z Katy, Melanie i Bellą.
Wszyscy się zaśmialiśmy.
-Ok. My zaraz musimy jechać na lotnisko, a jeszcze chciałbym sprawdzić moje walizki. ~powiedział i mnie postawił na podłodze.
Podszedł do swoich walizek i sprawdził je. Parę rzeczy dopakował i był już gotowy do podróży tak jak ja.
Założył skurzaną czarną kurtkę.
I odezwał się do swoich braci oraz Mate swojej siostry.
-Chłopaki pomożecie z walizkami? ~zapytał się ich.
-Pewnie. ~odpowiedzieli razem.
Blake wziął moje dwie walizki i każdy z jego braci wzięli po tyle samo. Zanieśli je do samochodu i włożyli do bagażnika.
Ja z Blake'm pożegnałam się z jego tatą, mamą, jego rodzeństwem i ich mate. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na lotnisko. Podróż trwała około godziny.
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
1575 SŁÓW!
I mamy kolejny rozdział opowiadania! Swoje opinie o tej części napiszcie w komentarzach. Pozdrawiam Olciaaa 💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro