3. Nowy Dzień
♢TRZY DNI PÓŹNIEJ♢
☆Natalia
Obudziłam się ponieważ było mi bardzo gorąco i nie mogłam wytrzymać już tego. Rozejrzałam się po pokoju w którym byłam. Nic zwyczajnego. Ciemne odcienie barw i nie za dużo mebli, trzy pary drzwi znając życie są to drzwi do łazienki, garderoby i aby wejść i wyjść z tego pokoju. Duże okno z wyjściem na duży balkon na którym, są dwa czarne krzesła z małą poduszką i szklany mały stolik kawowy. Teraz zwróciłam uwagę na to, że czyjaś ręką mnie mocno do siebie tuli, przez co jest mi za gorąco. Lekko obruciłam się w drugą stronę z dużą trudnością, ale się udało. Zaczęłam wołać Blake, aby się obudził lecz nic się nie stało i spał wciąż jak kamień. Westchnełam i zaczęłam ruszać go po ramieniu. Też to nic nie dało. Jeśli czegoś zaraz nie wymyśle to się udusze bo ledwo co oddycham i jest mi strasznie gorąco, że nie mogę wytrzymać już. Nagle wpadł mi pewien pomysł. Zaczęłam bardzo bardzo bardzo mocno krzyczeć.
-A AAA RATUNKU CHCĄ MNIE ZABIĆ!!!~zaczęłam krzyczeć jak wariatka.
Bardzo szybko wstał i zaczoł wściekły bardzo bardzo bardzo głośno warczeć, że chyba go słychać na dole. Nie mogłam już wytrzymać i zaczęłam się śmiać. Blake po chwili zorientował się, że nikogo nie ma tutaj i w szoku spojrzał się na mnie. Próbowałam się uspokoić, ale udało mi się to zrobić po dwudziestu minutach a on sam się zaczoł śmiać z siebie. Kiedy przestaliśmy się już śmiać zapytał się mnie.
-Niunia czemu mnie obudziłaś w ten sposób?
-Próbowałam ciebie obudzić mówić do ciebie, lekko ciebie szarpać, ale to nie działało więc mi tylko to zostało. Jeszcze trochę, a bym się udusiła i ugotowała. ~powiedziałam spokojnym głosem.
-No dobrze skarbie, skoro już nie śpimy, a jest już ~ spojrzał się na zegarek, który jest na szawce nocnej~ dwunasta czterdzieści jeden pójdziemy coś zjeść. Tylko się najpierw ubierzemy. ~powiedział i delikatnie nosem przejechał mi po szyi. Aż mnie przeszły ciarki przyjemności. Odsunęłam się od niego i zapytam prosto z mostu.
-A w co mam się ubrać, skoro nie mam żadnych ubrań ?
[WYBUCHŁ BLAKE ŚMIECHEM]
-Oj misia, ależ masz ubrania, bieliznę i buty. O to nie musisz się martwić ~powiedział i mnie przytulił.
Po chwili złapał mnie za dłoń i skierował do jednych z par drzwi. Okazało się to być garderobą, jak oczywiście przypuszczałam. W niej jest tak bardzo dużo ubrań, że nie mogę w to wszystko uwierzyć.
-Księżniczko to jest nasza wspólna garderoba, ta po lewej stronie część to twoja, a ta po drugiej stronie to moja.
-WOOOW! Ile tu ubrań? Tyle to aż nie widziałam. I to są moje? ~zapytałam się go.
-Pewnie niunia. Wybierz sobie jakieś spodnie a ja Ci dam moją koszulkę i bluzę. ~ powiedział.
-Ok ~powiedziałam.
Podeszłam bliżej wszystkich ubrań i wybrałam luźne ubrania, czystą bieliznę, i skarpetki. Czarną bluzę z kapturem dostałam od Blake. Z tymi ciuchami poszłam do łazienki i wziełam szybką kąpiel, po kąpieli szybko się wytarłam i ubrałam w przygotowane rzeczy. Palcami przeczesałam włosy i umyłam czystą szczoteczką moje zęby. Po chwili wyszłam z łazienki i skierowałam się do garderoby po jakieś buty.
Tak wogule to dzisiaj założyłam to:
Skarpetki, czarną bluzę Blake i zwykłe białe trampki. Gotowa usiadłam na łóżku i czekałam na Blake kiedy wyjdzie z łazienki. Po dziesięciu minutach wyszedł już ubrany w biały t-shert, czyste bokserki, czarne rurki z dziurami, skarpetki i czarne sportowe buty. Kiedy byliśmy gotowi wyszliśmy razem z pokoju i zeszliśmy do kuchni. W niej byli rodzice Blake i jego siostra z swoim mate.
-Dzień dobry ~powiedziałam do nich.
-Witaj słonko, siadaj zaraz tobie i mojemu synowi zrobię jeść. Co chcecie zjeść? ~zapytała uśmiechnięta starsza kobieta.
-Hmmm...może byśmy zjedli płatki z mlekiem ~powiedział.
-Ok już się robi ~powiedziała.
Po pięciu minutach przede mną i Blake'm została postawiona miska z wspomnianym jedzeniem. Bleee... jak ja nie lubię płatków z mlekiem. Blake zaczoł tak to jeść swoją porcję, a ja wogule nic nie ruszyłam i nie zjadłam. Wszyscy się na mnie spojrzeli i odezwali.
-Natalcia czemu ty nic nie jesz?
-Bo bardzo nie lubię płatków z mlekiem. BLEEE...
-Czemu bleee, przecież są dobre?
-Bo są zmiękczone, jest w nich duża ilość cukru i nie mają smaku.
-Nie przekonam cie, abyś coś zjadłam?
-Yhm...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro