Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Ognisko

9 Część Maratonu i Nie Stety Ostatnia...

#Natalia
Dzisiaj jest bardzo duże zamieszanie w całej watasze, ponieważ dziś Alfa wraz ze mną organizujemy ognisko dla wszystkich. Mężczyźni przygotowują drewno do palenia, specjalne miejsce, gdzie się będzie podpalać, duże pnie jako ławki i krzesła do siedzenia dla wszystkich oraz stoły gdzie będzie całe jedzenie oraz picie. A także ostrzą patyki, aby upiec sobie kiełbaski lub pianki dla dzieci.

Natomiast połowa kobiet i dziewczyn szykuje jedzenie i picie dla wszystkich z stada. A druga połowa samic natomiast opiekuje się wszystkimi dziećmi z watahy. Ja też trzymając dzieci jedno na plecach, a dwoje na klatce piersiowej w specjalnych chustach szykuje jedzenie. A Blake pomaga z drewnem i tym podobne potrzebnym do ogniska na dzisiejszy wspólny wieczór.

5 Godzin Później...

Za godzinę zaczyna się wspólne ognisko watahy. Będzie muzyka grana na gitarach oraz śpiew, a także będą kiełbaski, pianki, picie na przykład: herbata, soki, woda oraz kawa i piwa dla mężczyzn samców z watahy. A także będzie karkówka i kaszanka z cebulką oraz chleb i bułki. Będą też gry i zabawy dla dzieci.

Z moimi i Blake'a dziećmi poszłam do garderoby po cieplejsze ubrania mnie. Wybrałam sobie to:

A do tego założyłam moje białe trampki conversy. Kiedy już byłam gotowa to poszłam ubrać cieplej moje trzy najważniejsze skarby. A potem zmieniłam pampersy i ich nakarmiłam mlekiem z moich piersi. Włożyłam je do wózka i przykryłam ciepłymi kocykami. Po prosiłam dwóch bet o pomoc w zniesieniu wózka z góry na dwór. Zgodzili się z miłą chęcią pomocy. Podziękowałam im i poszłam poszukać mojego męża mate. Znalazłam go jak niósł duży pień do siedzenia w stronę miejsca ogniska.

-Hej Blake! ~zawołałam radośnie.

Mój mate odłożył najpierw pień na odpowiednie miejsce przy ognisku i odwocił się z uśmiechem na swoich ustach w moim kierunku. Szybko podszedł do mnie i wózka, w którym śpią nasze dzieci.

-Cześć niunia! I jak się czujesz ty oraz nasze maleństwa? ~zapytał się mnie.

-Dobrze. Nakarmiłam, zmieniłam pampersy i teraz nasze skarby śpią jak widzisz. ~powiedziałam.

-Dobrze. A jak zeszłaś z wózkiem i nimi na dół? ~zapytał się mnie.

-Poprosiłam dwóch bet o pomoc w zniesieniu ostrożnie wózka z dziećmi na dwór. Zgodzili się bez żadnego problemu. Podziękowałam im i poszłam ciebie szukać. I znalazłam Cię. ~powiedziałam z uśmiechem na swoich ustach.

-Dobrze myszko. ~powiedział przytulając mnie do siebie, a potem pocałował mnie w czoło.

Staliśmy tak z parę długich minut wtuleni w siebie. Po chwili już wszyscy zaczęli się zbierać. Blake zajął dla nas miejsce, gdzie będziemy siedzieć. Ja oczywiście siedziałam na jego kolanach i on mnie obejmował w tali. Obok nas stał wózek z naszymi dziećmi wykrecony przodem do ogniska, aby mieli ciepło. Po chwili jeden z omeg podpalił ognisko rozpoczynając nasz miły wieczór. I tak właśnie siedzieliśmy, jedliśmy, piliśmy, tańczyliśmy oraz dobrze się bawiliśmy do trzeciej w nocy. A potem każdy poszedł do swoich pokoi spać.
Ja z Blake'm i naszymi dziećmi zrobiliśmy to samo. Już się dzisiaj nie myliśmy tylko położyliśmy się na naszym łóżku i wtuleni w siebie odpłyneliśmy do krainy Morfeusza myśląc o kolejnych naszych wspólnych dniach.

😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁 A o to mamy kolejny rozdział opowiadania! Mam nadzieję, że się podoba. Rozdział jest krótszy niż jak zawsze, ale właśnie taki go zaplanowałam. Do następnego! 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro