Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Rodzicielska Miłość I Smutna Kłótnia

7 Część Maratonu

#Natalia
Jestem bardzo mocno szczęśliwa. Mam już na świecie moją trójkę dzieci. Mają oni na imię Aggy, Sally i Ethan. Są cudowni!

No nic muszę się umyć i ubrać, a potem nakarmić moje trzy skarby. Wstałam powoli i ostrożnie z łóżka. A potem poszłam do mojej i Blake'a garderoby. Podeszłam do szuflady i sięgłam czystą bieliznę i skarpetki, a następnie z mojej szafy wyjełam moje ciuchy na dziś. Wypadło na to:

A do tego jak zwykle moje ulubione buty sportowe:

Muszę nadrobić zaległości dotyczące treningów. Spasłam się jak nie wiem co! Muszę schudnąć. Ja rozumiem, że byłam najpierw w śpiączce, a potem w ciąży i urodziłam troje dzieci no, ale nikt tak grubo nie wygląda jak ja!

Naszykuje się, nakarmię dzieci, a potem pójdę poćwiczyć. Może ten ból u dołu brzucha mi minie. No nic, koniec tego rozmyślania. Idę się szybko umyć i ubrać. Po dwudziestu pięciu minutach byłam gotowa. Wziełam każde po kolei dziecko nakarmiłam, zmieniłam pampersa i przebrałam w czyste ubranka. A potem poprosiłam o pomoc Bellę z Edwardem, aby przepilnowali swoje wnuczki i wnuka. Zgodzili się bez żadnego problemu. Wziełam butelkę wody mineralnej i poszłam na plac główny, gdzie jest trening prowadzony właśnie przez mojego kochanego mate Blake'a.

Butelkę postawiłam z boku na ławce i stanęłam pomiędzy innymi osobami. Zaczęłam ćwiczyć. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. Dopiero teraz Blake mnie zobaczył.

-Natalio, co tutaj robisz? ~zapytał się mnie.

-A nie widać? Ćwicze, bo jestem bardzo gruba i muszę schudnąć. Nie mogę pozwolić na to, żeby Luna tego stada była bardzo gruba! ~powiedziałam dalej się rozciągając.

-Ale powinnaś odpoczywać! Wczoraj urodziłaś nasze dzieci. Jesteś jeszcze z pewnością obolała. ~powiedział troskliwym głosem Alfy.

-Nie obchodzi mnie to, że powinnam odpoczywać. Ja rozumiem i się bardzo mocno cieszę, że urodziłam trójkę dzieci. Przez to, że byłam w tej cholernej śpiączce oraz przez to, że przez całą ciążę się obżerałam jestem teraz bardzo grubą świnią! Nawet w cholerne krótkie jeansowe spodenki się nie mieszcze! ~powiedziałam zła.

-Nie jesteś grubą świnią! Nie przytyłaś i nawet tak o sobie nie mów! ~powiedział stając przede mną.

-Yhm ta jasne! Sama do cholery widzę, że przytyłam. Nie mów mi, że nie! A tak po za tym to nie masz prawa mi zabraniać ćwiczyć. Dobrze wiesz, że ćwiczenia oraz czytanie książek i słuchanie muzyki mnie uspokaja. Więc teraz przepraszam Alfo, ale chcę kontynuować moje ćwiczenia. ~powiedziałam poważnym głosem.

-Natalia do cholery jasnej przestań! Idź się połóż w naszej sypialni, albo idź do biblioteki poczytać książki! ~powiedział zły głosem Alfy.

-Po pierwsze, nie krzycz na mnie. Po drugie nie ma mowy! Po trzecie też nie. A po czwarte jeśli myślisz, że twój głos Alfy na mnie zadziała to jesteś w będzie. Bardzo dużym błędzie! ~powiedziałam pewna siebie.

-Przestań! ~wargnął zły.

-Bo co? Bo zrobisz mi krzywdę? Uderzysz mnie? Dobrze wiem, że tego nie zrobisz. Nie potrafiłbyś tego zrobić! Ale coś ci powiem. Wiesz czemu to wszystko robię? Powiem Ci! Od dwóch tygodni tak naprawdę masz mnie gdzieś! Nie wspierałeś mnie przed porodem. Bałam się tego, bo nie miałam od ciebie wsparcia! Tylko wczoraj zainteresowałeś się mną, kiedy zaczęłam rodzić. Ale już dziś z powrotem masz mnie gdzieś! Już od trzeciej w nocy nie śpisz. Wyszłeś z sypialni zostawiając mnie i nasze dzieci same. Nawet na cholerne śniadanie kurwa nie przyszłeś! Ciągle tylko siedzisz w gabinecie i masz treningi. Przychodzisz o pierwszej lub drugiej w nocy i wychodzisz o trzeciej. Tak na prawdę to bardzo żadko ciebie widzę. Wszystko jest ważniejsze ode mnie. A ja co? Przed porodem wszystko się nie liczyło tylko ja byłam ważna dla ciebie! A po porodzie co? Traktujesz mnie jak śmiecia, który wogule nie powinien istnieć. Jesteś zadowolony, bo urodziłam ci potomstwo, a teraz możesz się mnie pozbyć. Co ja myślałam! W życiu nie ma szczęścia i miłości, a to wszystko było kłamstwo! Już mnie nie potrzebujesz wiec się mnie pozbąć. Zabij, rozszarp, uduś. Cokolwiek. Jestem teraz dla ciebie tylko cholernym wrzodem na tyłku. Jeśli nie chcesz tego zrobić to sama to zrobię. Powiedz tylko dziecią, że ich bardzo mocno kochałam i kocham. ~powiedziałam bardzo bardzo bardzo mocno płacząc.

Nie mogłam tego już dłużej wytrzymać. Na placu głównym byli wszyscy i wszystko słyszeli, a także widzieli. Nie mam sił już na to wszystko.

Szybko zaczęłam biec w głąb lasu. Kierowałam się do głębokiego jeziora. Właśnie tu w tym miejscu chce skończyć z sobą. To wszystko mnie dobija... Ta samotność... Ta tęsknota... To wszystko...

Owszem bardzo mocno kocham swoje dzieci, ale nie potrafię być dobrą matką. Najwidoczniej taki mój los...

Stanęłam na brzegu jeziora. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Jeszcze więcej ich teraz było. Nie mam już siły psychicznej. Czy moja i Blake'a miłość przetrwa jeszcze? Czy to koniec nas, naszej przyszłości i tym podobne?

Kiedy już miałam zrobić krok do przodu, usłyszałam krzyk Blake'a.

-Nie! Nie rób tego! Błagam księżniczko... Nie możesz mnie zostawić... Ja ciebie kocham ponad swoje życie! To nie jest tak jak powiedziałaś. Ja ciebie potrzebuje, bo jesteś wszystkim czego pragnę. Nie zabiję Cię, ani nie pozbęde się ciebie. Nie jesteś śmieciem i nikim. Jesteś wszystkim co dla mnie najważniejsze.  Błagam nie odbieraj sobie życia. Wiem zachowałem się jak dupek, bo nie poświęciłem ci dużo czasu, kiedy tego potrzebowałaś najbardziej. Przepraszam Cię za to moja mała księżniczko... Proszę nie zostawiaj mnie samego... Zawsze marzyłem o tym, żeby mieć mate. Bardzo długo na to czekałem, aż w końcu sama przyszłaś do mnie. Kocham Cię z całego swego serca. Błagam nie zostawiaj mnie oraz naszych dzieci. ~powiedział klękając przede mną, a po jego policzkach płynęły łzy bólu, cierpienia i strachu przed tym, że mnie straci na zawsze.

-Blake'a ja... Ja nie mam sił. Jestem samotna z tym wszystkim. Tak bardzo potrzebowałam i wciąż potrzebuje twojej obecności. Poczuć się kochaną. Potrzebuje choć na chwilę twojej uwagi. Lecz tego nie dostałam. Byłam ci tylko potrzebna do sparowania i urodzenia dzieci? Tylko po to? ~zapytałam się go z płaczem.

-Nie prawda skarbie. Nie po to, ale bym mógł wreszcie pokochać swoją jedyną połówkę już na zawsze. Mieć dzieci, wnuki i może prawnuki. Chcę być z tobą, bo cię bardzo mocno kocham. Jesteś dla mnie wszystkim myszko. Przepraszam za to wszystko. Błagam wybacz mi to! Wiem, że cierpisz przeze mnie. Jestem bardzo złym mate... Przepraszam cię Natalio. ~powiedział wciąż na kolanach z łzami w oczach.

-Wybaczam ci, ale błagam poświęć mi chociaż pięć minut dziennie. Pokaż mi, że wciąż mnie kochasz i ci zależy na mnie Blake. ~powiedziałam smutnym głosem.

-Dobrze, zrobię wszystko tylko nie odbieraj sobie życia. Nie zostawiaj mnie samego. Ja ciebie potrzebuje i kocham. Ciebie i nasze maleństwa. ~powiedział.

Ostrożnie chciałam się odsunąć od brzegu, lecz się poślizgnełam i wpadłam do wody z bardzo dużym piskiem. Blake się bardzo mocno przeraził i wskoczył do wody za mną. Próbowałam wyjść na powierzchnię wody, ale było to dla mnie bardzo trudne. Mój mąż szybko do mnie dopłyną i pomógł mi wyjść na brzeg jeziora, a następnie on sam wyszedł z wody i do mnie podbiegł. Cały czas dusiłam się nie mogąc oddychać, bo w pucach miałam trochę wody. Blake delikatnie klepał mnie w plecy po to, abym odkaszlała tą wodę. Po dwudziestu minutach jeszcze troszkę kaszląc wziął mnie całą mokrą na swoje ramiona i zaczął iść do naszej całej "wioski". Bardzo mocno się w niego wtuliłam. Potrzebowałam tego oraz było mi bardzo mocno zimno, a on swoim ciałem, po mimo tego, że był też cały mokry ogrzewał mnie. Bardzo mocno go kocham. Jego oraz nasze dzieci bardzo mocno kocham. Jestem głupia, że chciałam odebrać sobie życie, ale po prostu nie miałam siły na to, żeby dalej żyć.

🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑🍑Przepraszam was znowu za nie obecność, ale miałam ważne sprawy związane z wyjazdem moim i mojego kochanego chłopaka na nasz wspólny wyjazd na wakacje. 😯😕😟

Mam nadzieję, że się wam spodoba ten rozdział. Do kolejnego rozdziału! ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro