17. Podła Suka!
Miesiąc później...
#Blake
Jestem cały czas przy mojej księżniczce. Nie opuściłem jej ani na krok. Tak bardzo bym chciał, aby się ona wreszcie obudziła. Jest już jedenasta, a ona wciąż jest nie przytomna od miesiąca. Tak bardzo za nią tęsknię... Chciałbym ją przytulić, pocałować, usłyszeć jej słodki głos i zobaczyć jej przepiękne oczy. Tak bardzo ją kocham, że ja bym wolał być na jej miejscu i za nią cierpieć, lecz się tak nie da. Niestety...
Lekarz mojej kochanej żony przyszedł do nas i zbadał ją ponownie. Po paru minutach chciał już wyjść z sali, ale ja go zatrzymałem. Szybko wstałem z krzesła i podeszłem do niego.
-I co z moją mate? Kiedy się ona obudzi? ~zadawałem jemu pytania.
-Nie stety nie mam pojęcia. Z tych badań co teraz Lunie zrobiłem wszystko jest dobrze. ~odpowiedział.
-Rozumiem. ~powiedziałem głosem Alfy do niego.
Wyszedł on bez żadnego problemu, a ja zostałem tylko z moją małą księżniczką i naszym maleństwem. Jestem taki bardzo szczęśliwy.
Siedzę tutaj już parę godzin i trzymam moją kochaną malutką mate za rękę oraz ją całuje. Nagle do sali weszła jakaś pielęgniarka podeszła do mojej Natalci i chciała coś wstrzyknąć do jej żył. Coś mi tu nie pasuje. Przyjrzałem się strzykawce. W środku był czarny jakiś płyn.
Cholera to jest trucizna!
Szybko się zerwałem z miejsca i podbiegłem do niej. Wyrwałem jej strzykawke i zaczęłem się bardzo głośno wydzierać.
-Co ty chciałaś zrobić?! To jest trucizna! Chciałaś zabić moją mate jebana podła suko! Pożałujesz tego i to bardzo mocno kurwa mać! ~wrzeszczałem na całe moje gardło.
Po chwili do sali wbiegli moi rodzice, moje rodzeństwo z swoimi mate, Carlis oraz dwie inne pielęgniarki.
-Co tu się dzieje?~zapytał się mój tata.
-Co się kurwa dzieje? Ta jebana suka chciała zabić moją mate wstrzykując jej jakąś truciznę! ~wrzasłem bardzo bardzo bardzo mocno wkurwiony.
Spojrzałem się wściekły na wszystkich po kolei. Coś mi tu nie pasuje. Carlis jakoś dziwnie się spiął oraz ta suka, która chciała zabić moją kochaną malutką mate.
-Carlis powiedz mi, masz coś może do powiedzenia. Coś ukrywasz? Jeśli tak, to wiedz, że ja się i tak wszystkiego dowiem. ~powiedziałem głosem Alfy.
-Jak ty dziewucho mogłaś chcieć coś takiego zrobić? ~zapytała się wściekła moja mama.
Oj coś czuje, że ona tym razem nie stanie w obronie tej dziewczyny tylko po mojej stronie. Z czego oczywiście się bardzo mocno ciesze.
-Bo... bo ona jest nikim! Jest nic wartym śmieciem! Jest głupią dziwką, która by się nadawała tylko do ruchania dla niesparowanych samców! Jest ona tylko jebanym, słabym, nic nie wartym człowiekiem! To ja powinnam być Luną tego stada i twoją mate, a nie ona do cholery jasnej!~zaczeła bardzo bardzo bardzo mocno się wydzierać na całe swoje gardło.
O nie... przegieła i to bardzo mocno kurwa mać!
-Pożałujesz tego i to bardzo mocno kurwa jebana mać kurwo! ~krzykłem bardzo mocno wkurwiony.
😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕😕
Przepraszam was za bardzo krótki ten rozdział. Nie stety nie mam teraz weny, aby pisać, bo jestem bardzo mocno zmęczona. Przez to, że całe dwa tygodnie wstawałam o 5 rano i wracałam o 18-19 wieczorem. 😕😞😩😥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro