Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Radość

#Blake
Jestem taki bardzo szczęśliwy, że wreszcie sparowałem się z moją kochaną mate, której tak długo szukałem.

Zabolało mnie to jak usłyszałem bardzo głośny krzyk mojej księżniczki. Jak najszybciej wybiegłem w samych bokserkach do naszej sypialni. Na podłodze nie daleko łóżka zwijała się z bardzo dużego bólu moja mate. Ukucłem koło niej i wziąłem ją na ręce. Co nie stety sprawiło jeszcze większy jej ból.

Położyłem delikatnie ją na łóżku. Ściągłem z niej podkoszulke i krótkie spodenki. Zostawiłem ją tylko w bieliźnie, przez co znowu stanął mi penis na baczność. Mam to w dubie. Jakoś to przeboleje. Ważna jest dla mnie moja księżniczka i aby już tak nie cierpiała.

Usiadłem obok niej.

Delikatnie pochyliłem się nad nią i zacząłem głaskać swoimi dłońmi, lizać językiem i całować ją po całym brzuchu, zwłaszcza dolną część brzucha.

Po trzech godzinach wreszcie udało się pozbyć tego bólu i moja kochana księżniczka już nie cierpiała.

Z zaskoczenia szybko usiadła i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem jej przytulas i pocałowałem ją w czubek głowy.

Razem z moją kochaną mate, położyłem się na łóżku i przykryłem nas kołdrą.

Nie wypuszczałem jej wogule z swoich ramion. I nawet tego ona nie chciała, abym to zrobił tylko odwrotnie. Chciała być cały czas w moich ramionach.

Jestem bardzo mocno szczęśliwy, że mam wreszcie moje największe szczęście, które tyle lat szukałem...

Tak rozmyślając z uśmiechem na ustach odpłynełem do krainy Morfeusza wraz z moją Natalią.

# SZEŚĆ GODZIN PÓŹNIEJ...

Obudziłem się pierwszy od mojej malutkiej mate. Ostrożnie i delikatnie wstałem z łóżka. Przykryłem ją bardziej kołdrą całując ją w czoło i wyszłem z naszej sypialni.

Poszłem do naszej łazienki i załatwiłem sprawy fizjologiczne i oczywiście umyłem ręce. Wyszłem z łazienki gasząc światło za sobą.

Poszłem do naszej sypialni z powrotem i podeszłem do szafy. Wyjełem białą czystą podkoszulke, czarne spodnie i skarpetki.
Wszystko szybko założyłem.

Spojrzałem się na zegarek i była już dwudziesta druga wieczorem.

Pora coś zjeść. Yhhh... mam wielką chęć na polowanie, lecz tutaj nie mogę tego zrobić.

Podeszłem do łóżka i spojrzałem się na moją księżniczkę. Spała spokojnie i wyglądała cudownie.

Zresztą jak zawsze...

Wziełem jakąś kartkę i długopis. Postanowiłem napisać krótki liścik informujący moją mate o tym, że wychodzę i aby się nie martwiła gdzie jestem. A treścią tego listu jest to;

"Moja kochana księżniczko, wyszłem coś zjeść mięsnego. Wrócę za około dwie godziny.

Kocham Cię Twój Blake. ♡"

Położyłem karteczkę na poduszkę obok i jeszcze raz pocałowałem ją w czoło.

Wziełem mój portfel i telefon schowałem do kieszeni moich spodni. Jeszcze wziełem moją skurzaną czarną kurtkę, bo jest dziś zimno niestety zwłaszcza o tej godzinie...

Wyszłem z apartamentu i poszłem do windy. Weszłem do jej środka i nacisnełem cyfrę zero. Zjechałem na parter. 

Na szczęście w recepcji był Samuel.
Szybko do niego podeszłem i się z nim przywitałem.

-Siema Sam! ~zawołałem.

-O siema Blake! Co cię do mnie sprowadza? ~zapytał się mnie.

-Choć na bok, bo nie chce mówić przy ludziach. ~powiedziałem.

-Okey. Już idę. ~odpowiedział.

Razem z Sam'em poszłem na bok, gdzie ludzie za bardzo nie będą słyszeć.

-To słucham Cię mój przyjacielu. ~powiedział.

-Słuchaj potrzebuje chociaż na chwilę zapolować. Dawno tego nie robiłem od kąd tu przyleciałem z moją kochaną mate. Chyba mnie rozumiesz sam, prawda? ~zapytałem się go.

-To prawda, wiem gdzie można zapolować i to na dzikie zwierzęta np. na pumy. Daj mi chwile, przebiore się i możemy iść zaraz. ~powiedział.

-Okey stary. ~powiedziałem i przybiłem z nim męskiego misia.

Usiadłem na jednym z foteli w holu hotelu i zaczełem czekać na mojego  przyjaciela, który poszedł się przebrać w luźniejsze ciuchy.

Po dwudziestu minutach wreszcie się zjawił. Obaj wyszliśmy z hotelu rozmawiając i się śmiejąc. Po prostu jak za dawnych lat.

Wyszliśmy z miasta i skierowaliśmy się do tutejszego lasu.

Było tu mi bardzo dobrze. Dawno w takim miejscu nie byłem.

-To co? Zaczynamy polować? ~zapytałem się jego z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Pewnie, tylko zostawmy gdzieś nasze ciuchy. ~powiedział Samuel.

-Okey. ~odpowiedziałem krótko.

Obaj rozebraliśmy się do naga i przybraliśmy naszą dziką naturę jako wilki.

Szybko zaczęliśmy biec w głąb lasu. Biegaliśmy od około godziny. Nagle poczułem przepiękny zapach różano-miętowy.

To przecież jest zapach mojej mate! Ale chwila, co ona tu robi?

Szłem z Sam'em za jej zapachem. Byliśmy na środku lasu, zobaczyłem jak moja księżniczka siedzi na przewalonym pniu. Jest ubrana w moją czarną bluzę, czarne rurki z dziurami na kolanach, białe trampki i ma włosy rozpuszczone.

Obaj schowaliśmy się za drzewami i słuchaliśmy i widzieliśmy co mówi.

Siedziała z podkulonymi nogami i przyciągniętymi do swoich piersi.
Patrzyła się w niebo i głęboko westchneła...

Po chwili odezwała się spokojnym głosem...

-Boże, tak bardzo bym chciała być z moim kochanym mate Blake'm. Bardzo mocno go kocham. Chciałabym być z nim na zawsze. Bardzo bym chciała być matką jego dzieci... Ale przez to, że jestem głupim człowiekiem to jest nie możliwe... Błagam spraw, abyśmy byli oboje razem już na zawsze. To dzięki niemu zawdzięczam to wszystko co do tej pory mam. To on nauczył mnie kochać, zaufać komu kolwiek...
To on jest moją jedyną miłością, jedynym przyjacielem, moją jedyną rodziną... On jest dla mnie po prostu wszystkim, moim życiem, powietrzem, sensem życia i nic więcej i nikogo więcej nie potrzebuje. Jestem mu bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo mocno wdzięczna. Błagam nie odbieraj mi go... Kiedy byłam uwięziona, każdego cholernego dnia marzyłam o tym, aby los dał mi tą jedyną szanse na ucieczkę z tego piekła i abym znalazła księcia o którym marzyłam, kiedy miałam z pięć lat... Nie chce i nie mogę stracić mojego księcia, którym jest Blake.
Troszkę moje życie przypomina bajkę w której są wilkołaki, źli ludzie, książę wilkołak, księżniczka która jest tak na prawdę nikim... Chciałabym być wreszcie szczęśliwa z moim księciem i mieć gromatkę dzieci...yhhh... Wiem, że może ciebie przynudzam, ale od tylu lat tylko tobie się wyspowiadam, mówię to co po prostu leży mi na sercu... Musze już wracać do hotelu, bo już z pewnością mój mate wrócił, albo lada moment wróci. Żegnaj Boże... ~powiedziała i wstała z pnia na którym siedziała. 

Szybko poszła w stronę gdzie jest wejście do lasu. I już jej nie było. Po mimo tego, że jest bardzo drobniutka i niziutka bardzo szybko biegnie.

Postanowiłem za nią biec. Dogoniłem ją jak już wyszła z lasu. Skoczyłem na nią, a ona pod wpływem mojego ciała upadła na ziemię.

Na początku się bardzo przestraszyła, a później jak rozpoznała kim jestem to rozluźniła się. 

-Mój wilczku! Zejdź ze mnie, jesteś bardzo ciężki. ~powiedziała.

~Dobrze moja księżniczko.~powiedziałem telepatycznie.

Wstałem z niej, a ona podniosła się z ziemi.

Nagle usłyszeliśmy krzyk jakiegoś mężczyzny.

-ZOSTAWCIE JĄ WY GUPIE PSY!!! UCIEKAJ OD NICH ONE ZROBIĄ CI KRZYWDĘ!

Zobaczyłem, że trzyma on broń i celuje w naszą stronę.

Stanąłem przed moją mate i groźnie zawarczałem na niego. On nic nie zrobił.

-Dziewczyno jesteś gupia i głucha czy co?!~zapytał złym tonem głosu.

Natalcia nic nie zrobiła i bardziej tylko się za mną schowała kucając.
Cała trzęsła się ze strachu, ponieważ ona nie lubi jak się na nią krzyczy.

Jeszcze bardziej zawarczałem wściekły i zakryłem ją swoim ciałem. Samuel też to zrobił. Zakrył ciałem mojego skarba, ale tylko z tyłu. Ja byłem z przodu, a on styłu tak dla bezpieczeństwa.

Ona siedziała na ziemi z podciągniętymi nogami do klatki piersiowej i rękami trzymała swoje nogi. Zaczeła się bujać w przód i w tył. Była bardzo mocno przerażona, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.

-GUPIA DZIWKO ODEJDŹ OD TYCH ZASRANYCH BASIORÓW! ~krzyknął i wyzwał moją księżniczkę.

Oczy mi na maksa z pewnością ściemniały. A pazury bardzo wbijałem w ziemie. Z wściekłością zawarczałem znowu. 

-Wrrrrrr...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

☀✴☀✴☀✴☀✴☀✴☀✴☀✴☀
1247 SŁÓW!!!
POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO CZYTANIA,KOMENTOWANIA I GWIAZDKOWANIA...
Olciaaa 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro