Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐 👑

👑

Madeline wzięła kąpiel, umyła włosy, które także ucierpiały podczas upadku do błota, po czym wyszła z wanny, wycierając się jedwabnym, białym ręcznikiem. Następnie wytarła włosy, założyła różową, koronką bieliznę oraz rajstopy. Później rozczesała swoje długie włosy, wysuszyła, następnie ich połowę spięła w wysokiego kucyka, a drugą połowę pozostawiła rozpuszczoną. Założyła swoją suknię. Była oczywiście różowa, o dziwo złożona z jednej warstwy pastelowego różu, który zakrywał jasnoróżowy tiul. W talii przepasana była różową wstążką, a górę sukni pokrywały wyszycia z różowymi kwiatami. Suknia miała dekolt w kształcie serca, a rękawy również były zrobione z tiulu identycznego koloru co tiul na sukni. Zrobiła makijaż składający się z różowych cieni, podkładu, korektora, pudru, bronzera, różowego błyszczyka oraz sztucznych rzęs. Założyła wysokie szpilki (w których miała ze sto siedemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, jednak i tak nie była wyższa od Nicky'ego), po czym obejrzała się w lustrze. Zrobiła sobie kilka zdjęć swoim telefonem z różową obudową, po czym wyszła z łazienki.

Telefon odłożyła na szafkę nocną, po czym wyszła ze swojej komnaty. Zamknęła drzwi na klucz, który wsunęła do stanika (zawsze tak robiła), po czym ruszyła na dół. Wyszła z zamku, mijając pokojówki oraz gwardzistów, posyłając im serdeczne uśmiechy. Poszła do ogrodu z różowymi kwiatami, siadając w altance i czekając na królową, ponieważ wolała być wcześniej niż później.

— Dobry wieczór, Madeline.

Usłyszała głos Anne, która podeszła pod altanę. Blondynka natychmiast wstała, lekko jej się skłaniając.

— Mówiłam ci, że mnie masz się nie kłaniać.— Anne wywróciła oczami, siadając na krześle naprzeciwko niej.

— W porządku.— odpowiedziała Madeline, ponownie siadając i patrząc na królową.— O czym chciałaś ze mną rozmawiać?

— Cóż, zapewne wiesz, że jeżeli Nicky sam nie znajdzie sobie odpowiedniej wybranki, to my sami musimy ją wybrać?— spytała Anne, a Madeline lekko zasmuciła się, jednak skinęła głową.— Ty byłabyś idealna.

— Ja? Przecież jestem jego partyzanką...— wymamrotała Madeline, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.

— No niby tak, ale zobacz. Jesteś prawdziwą księżniczką, idealną dziewczyną pod względem wyglądu, masz cudowny charakter, który Nicky w tobie pokochał...— Anne zaczęła wymieniać, a po chwili napiła się herbaty.

— Ale on traktuje mnie jak przyjaciółkę.— westchnęła Madeline, wciąż jednak siedząc prosto i pijąc herbatę.

— Zawsze może przestać.— stwierdziła Anne, a blondynka mocno się zarumieniła, co próbowała ukryć.— Przecież wiem, że ci się podoba.

— A dokładniej od czterech lat.— oznajmiła cicho Madeline, a królowa pokiwała głową.

— Doskonale to rozumiem.— odpowiedziała.— To jak? Może wyznasz mu miłość i zobaczymy, jak zareaguje?

— W porządku, ale zrobię to po swojemu, dobrze? I tak do zostania królem zostało mu półtora roku.— stwierdziła Madeline.

— Jasne, oczywiście. W takim razie może przejdziemy się po ogrodzie?— zaproponowała z uśmiechem Anne, a Madeline skinęła głową, posłała jej uśmiech, po czym wstała, a następnie zaczęły przechadzać się po ogrodzie pełnym kwiatów.

2018 r.

— Zakochałaś się kiedyś?

Madeline usłyszała głos swojego najlepszego przyjaciela, kiedy leżeli na kocu na trawie w upalny dzień. Nicky leżał na kocu, patrząc w niebo, a Madeline splatała wianek z kwiatków, które znalazła na trawie.

— Nie miałam okazji.— odpowiedziała niby to obojętnie, całkiem skupiona na wianku. Skłamała. Już od jakiegoś roku była po uszy zakochana w brunecie, który zdawał się tego nie zauważać.— A ty, Nicky?

— Też nie miałem okazji.— odpowiedział szybko. Jemu tak naprawdę także podobała się Madeline, od kilku tygodni czuł się przy niej dziwnie, ale w dobrym sensie. Czuł motylki w brzuchu, kolana mu miękły na sam widok dziewczyny, a kiedy zaczynała śpiewać, już totalnie umierał z miłości do niej.— Jaki według ciebie musi być idealny chłopak?

— Nie ma ideałów, pamiętaj Nicky. Mimo wszystko chciałabym, aby mój przyszły mąż potrafił mnie zrozumieć. Żeby był moim najlepszym przyjacielem, któremu mogę powiedzieć wszystko...— wyjaśniła Madeline.

— Czyli... jak znajdziesz sobie męża, to o mnie zapomnisz?— spytał przerażony Nicky, czując okropne ukłucie w sercu. Za nic nie chciał jej stracić, ale właśnie w tym momencie tak pomyślał, a było to okropne wyobrażenie.

— Nie, nie. Zawsze będzie gdzieś tam przy tobie, zważając na to, że jestem twoją partyzanką i muszę być twoim cieniem... Może zostanę sama? Kto wie?— spytała i wzruszyła ramionami.

— Miałabyś się zmarnować?— spytał, marszcząc drzwi i patrząc na nią.

— Jak jakaś zupka chińska?— zauważyła, przekrzywiając delikatnie głowę i patrząc na niego.

— Nie, w sensie... Nieważne.— powiedział ze śmiechem, patrząc na jej zwinne palce splatające wianek.— A miałaś swój pierwszy pocałunek?

— Ta, jasne, ciekawe z kim.— powiedziała ze śmiechem, prychając. Nicky podniósł się do pozycji siedzącej.

— No nie wiem, na przykład z jakimś innym, umięśnionym partyzanem...— stwierdził, wzruszając ramionami.

— Oczywiście, że nie miałam swojego pierwszego pocałunku.— odpowiedziała Madeline i wywróciła oczami.— A ty?

— Też nie.— odparł i westchnął, a po chwili zerknął na nią, unosząc prawą brew. Madeline również zaczęła mu się przyglądać.— Myślisz o tym samym, co ja?

— Może.— odpowiedziała poważnym tonem, odwracając wzrok i wracając do splatania wianka.

— To jak?— spytał chłopak, czując ponowne motylki w brzuchu, który po chwili zaczął go boleć ze stresu.

— No możemy... Ale na pewno nie tutaj. Gwardziści patrzą. Później twój ojciec będzie miał całe sprawozdanie.— wymamrotała Madeline.

— Jasne, chodź.— powiedział szybko Nicky, ujął jej rękę, po czym wstał z koca i pobiegł w stronę zamku. Kiedy mieli już wbiegać do środka, zatrzymał ich jeden z gwardzistów.

— A wy gdzie? Jest spotkanie. Pewnie znowu będziecie rozrabiać.— powiedział rzeczowym tonem.

— My? Oczywiście, że nie będziemy rozrabiać. Spokojna głowa.— odpowiedziała od razu Madeline, po czym Nicky znów ją pociągnął. Prawie potknęła się przez bieganie w tych butach, ale zdecydowanie było warto.

Oboje wpadli do komnaty Nicky'ego, a cisza między nimi była bardzo krępująca. Siedzieli naprzeciwko siebie na łóżku, przyglądając się sobie.

— Jak powinniśmy to zrobić?— odezwał się w końcu Nicky, a Madeline wzruszyła ramionami.— Ale chyba nie zajdziesz przez to w ciążę, co?

Zapytał żartem, jednak utrzymywał poważną minę, przez co Madeline pomyślała, że mówi to naprawdę, dlatego uderzyła się otwartą ręką w czoło.

— Po prostu mnie pocałuj.— odpowiedziała po chwili, kiedy ogarnęła, że był to tylko żart. Ich policzki były czerwone, a serca mocno waliły, gotowe, aby wyskoczyć im z ich klatek piersiowych. W końcu Nicky odważył się pochylić, jednak ręce trzymał splecione, nie wiedząc, co z nimi zrobić.

Madeline przymknęła oczy, dokładnie tak samo, jak książę, przez co oboje tego pożałowali, kiedy uderzyli się nosami.

— Ała...— wymamrotał Nicky, pocierając swój nos. Madeline również to zabolało, jednak od kiedy uczyła się na partyzankę, nie okazywała bólu i emocji.

— To się chyba nie uda.— stwierdziła, wzruszając ramionami. Kiedy Nicky rozmasował nos, znów się pochylił.— Dalej chcesz to–

Przerwały jej miękkie i ciepłe wargi chłopaka na jej malinowych ustach. Zdziwiła się totalnie, ale właśnie wtedy poczuła się jak w niebie. Było to cudowne uczucie, szczególnie kiedy było podwójne poprzez zapach chłopaka i jego miękkie włosy, które dziewczyna dotknęła.

Nie trwało to więcej niż dziesięć sekund. Oboje, jak zsynchronizowani, się od siebie odsunęli, po czym spojrzeli sobie w oczy. Ich policzki zapłonęły rumieńcem, szaleńczo ich paląc.

— To było...— zaczęła Madeline, dotykając swoich warg, nawet nie wiedząc, jak dokończyć to zdanie.

— Cudowne.— stwierdził Nicky, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.

— Super, że oboje mamy to już za sobą.— powiedziała Madeline z szerokim uśmiechem, a Nicky skinął głową.

„Oczywiście, że nie będziemy rozrabiać. Spokojna głowa”.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro