👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟎 👑
👑
Kiedy Madeline się obudziła, przetarła oczy, rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak dopiero chwilę później ogarnęła, że leży z Nickym pod kołdrą i to całkiem naga. Chłopak mocno ją obejmował, będąc bardzo wtulony w nią.
— Nicky…— szepnęła cicho Madeline, wsuwając dłonie w jego gęste włosy.
— Mhm?— wymamrotał chłopak, jednak jego powieki dalej były zamknięte, a on ani drgnął.
— Chyba powinniśmy już wstawać.— zauważyła dziewczyna, patrząc na zegar, który wskazywał godzinę dziesiątą.
— Nie możemy dzisiaj zostać w łóżku?— spytał słodkim głosem, wciąż wtulony w nią.— Jest mi tak dobrze i ciepło...
— Mi również, Nicky.— odpowiedziała, obejmując go ramionami.— Ale co powiedzą twoi rodzice?
— Mam to gdzieś.— odpowiedział Nicky, nie ruszając się ze swojego miejsca. Madeline zachichotała, całując jego czoło.
— W porządku. Może się chociaż ubierzemy, co?— zaproponowała ze śmiechem.
— Chyba że zrobimy drugą rundkę.— wymamrotał chłopak dla żartów, jednak w jego głosie nie można było rozpoznać rozbawienia.
— Oczywiście.— prychnęła Madeline, po czym wstała z łóżka, ukazując się Nicky'emu w całej okazałości.
— Jesteś śliczna.— powiedział z uśmiechem chłopak, w całości zakrywając się kołdrą, aż po samą szyję.
— Dziękuję, ty również.— szepnęła dziewczyna, schylając się i zakładając swoją różową suknię, poprawiając włosy.— Za niedługo wrócę.
— Jasne.— odpowiedział Nicky, przymykając oczy. Dziewczyna wzięła do rąk swoje szpilki, a następnie wyszła z pokoju. Nieszczęściem było to, że po drodze spotkała matkę Nicky'ego.
— Cześć, Madeline.— powiedziała kobieta z czułym uśmiechem, ukradkiem zerkając na malinki na całej szyi dziewczyny.
— Dzień dobry, Anne.— odpowiedziała, starając się zakryć szyję włosami.
— Wracasz od Nicky'ego?— spytała zaintrygowana, mierząc ją wzrokiem.— Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.
— Oczywiście, że nie.— odpowiedziała Madeline, kręcąc szybko głową.— Spałam u niego i tak jakoś wyszło...
— Więc spałaś u niego?— spytała ze śmiechem królowa, a Madeline przybiła sobie w duchu face palma.— W porządku. Leć się ogarnąć.
Dodała, a blondynka tylko skinęła głową i szybkim krokiem ruszyła do swojej komnaty. Kiedy weszła do środka, natychmiast podeszła do swojego lustra i się obejrzała. Naprawdę wyglądała okropnie. Włosy roztargane na wszystkie strony, szyja cała w malinkach, pogięta suknia i szpilki w dłoniach oraz rozmazany makijaż od potu i łez.
— Jejku…— wymamrotała, drapiąc się po głowie. Ruszyła do ogromnej szafy, wyciągając z niej swoją ulubioną, różową i satynową piżamę, ruszając do swojej łazienki.
— Nicky? Śpisz?— brunet usłyszał głos swojej matki oraz pukanie. Zajęty był spaniem, więc tylko burknął jej:
— Tak.
Królowa weszła do środka, natychmiast zamykając za sobą drzwi. W pokoju było bardzo gorąco, a ubrania Nicky'ego, wraz z bokserkami, walały się po podłodze.
— Nicholasie?— wymamrotała zdenerwowana królowa, zakładając ręce na krzyż.— Mógłbyś mi to wytłumaczyć?
— Tutaj nie ma co tłumaczyć.— stwierdził chłopak, podnosząc się do pozycji siedzącej, zakrywając swoje nagie ciało kołdrą.
— Spaliście ze sobą?!— krzyknęła półgłosem wściekła kobieta, rozkładając ręce i kręcąc głową z niedowierzaniem.
— Jaki znowu masz problem?!— krzyknął Nicky, patrząc na nią.— To wy aranżujecie mi małżeństwo bez mojej zgody.
— Nie zmieniaj tematu.— warknęła kobieta, chodząc po pokoju. Podeszła do okna i odsłoniła rolety.— Zabezpieczyliście się chociaż?
No i wpadka.
— Oczywiście, że tak.— odpowiedział cicho Nicky, jednak nic takiego sobie nie przypominał.
— Zabiję cię!— wrzasnęła, odwracając się w jego stronę.— Jeżeli Madeline będzie w ciąży–
— Nie będzie.— przerwał jej Nicky.— Nie zabezpieczyliśmy się, ale... ale moje nasienie nie dostało się do jej kobiecości. Jestem odpowiedzialny.
— Właśnie widzę.— prychnęła sarkastycznie kobieta.— Jeszcze mi powiedz, że dziewica nie może zaciążyć.
— A to nieprawda?— spytał dla żartów chłopak, a królowa uderzyła się w czoło.
— Nie chcę cię dzisiaj widzieć. Lepiej, żeby ojciec się nie dowiedział. Wtedy dopiero będziesz miał przesrane.— warknęła kobieta, wychodząc z pokoju i trzaskając drzwiami.
— Ach, te kobiety.— mruknął Nicky, wstając z łóżka i zakładając czyste bokserki. Przewietrzył w pokoju, swoje ubrania pozbierał i wrzucił do kosza na pranie, a łóżko zaścielił.
— Już jestem.— usłyszał radosny głos Madeline, kiedy skończył ścielić łóżko. Dziewczyna była po odprężającej kąpieli, ubrana w satynową piżamę. Jej włosy były związane w wysokiego koka (z którego jednak wypadały pojedyncze kosmyki włosów).— Twoja mama tu była?
— Mhm, była – był również opieprz, jaki to ja jestem nieodpowiedzialny.— powiedział ze śmiechem Nicky, wywracając oczami.
— Niby dlaczego?— spytała przestraszona, podchodząc do łóżka i siadając na nim.
— Słuchaj... Nie zabezpieczyliśmy się...— wymamrotał Nicky, drapiąc się po karku, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia.
— Naprawdę nie użyłeś cholernej gumki?!— spytała zdenerwowana, gwałtownie wstając z łóżka, łapiąc się za głowę.
— Nie możesz zaciążyć, bo wyciągnąłem na czas...— westchnął Nicky, wstając z łóżka, podchodząc do niej i łapiąc ją za ręce.
— Jesteś w stu procentach pewny?— spytała, patrząc mu głęboko w oczy.
— Oczywiście, że tak.— odpowiedział Nicky, a następnie pochylił się i ucałował mocno jej usta. Złapał ją za policzki, powoli całując jej usta, a ona położyła swoje ręce na jego karku, uśmiechając się w pocałunek.
— Może powinnam zrobić test ciążowy, czy coś...— westchnęła Madeline, powoli odsuwając się do chłopaka.
— Uwierz mi, nie ma takiej potrzeby.— wymamrotał chłopak, a blondynka skinęła głową.— Co chcesz robić?
— W sumie to nie wiem.— odparła dziewczyna, wzruszając ramionami.— Może po prostu się połóżmy i obejrzyjmy jakiś film?
— Doskonały pomysł.— odpowiedział Nicky z uśmiechem, a już po chwili oboje leżeli na łóżku, wtuleni w siebie, oglądając jakąś komedię romantyczną.
Ich spokój nie potrwał jednak długo. Po jakichś trzydziestu minutach usłyszeli głośny alarm, który rozległ się w praktycznie całym pałacu.
— Co się dzieje?— spytała zdenerwowana Madeline, wstając z łóżka i wychodząc z pokoju.
— Rebelianci.— wyszeptał Nicky, a dziewczyna popatrzyła na niego wielkimi oczami. W sali tronowej właśnie trwały bitwy gwardzistów wraz z rebeliantami, którzy już kilkukrotnie chcieli dostać się do zamku, lecz tym razem im się udało.
— Chodź.— powiedziała natychmiast dziewczyna, ciągnąc go za rękę, jednak ten stanął w miejscu, kręcąc głową.
— Nie. Zostajemy tutaj.— powiedział stanowczo Nicky, a Madeline odwróciła się w jego stronę z kamienną twarzą.
— Jestem twoją partyzanką i musisz się mnie słuchać.— warknęła dziewczyna, patrząc na niego poważnie.— Natychmiast za mną.
— Jeju, jaka ty jesteś uparta!— krzyknął zdenerwowany, a dziewczyna pociągnęła go w stronę najbliższego schronu.— Chodźmy w prawo.
— Nie, w lewo.— powiedziała roztargniona, próbując zatrzymać chłopaka, który się jej wyrwał i poszedł w stronę walk.— Nicky!
Krzyknęła, próbując złapać chłopaka, jednak ten nie dawał za wygraną. On od dawna wiedział, że trzeba po prostu porozmawiać z rebeliantami, a nie ich zabijać lub kaleczyć. Przecież to również byli ludzie, dokładnie tacy sami, jak on.
— Nicky!— wrzasnęła wściekła Madeline, łapiąc go za ramię i odwracając w swoją stronę.— Idziemy do schronu i jeszcze raz odwalisz taką akcję, a sama oddam cię w ręce rebeliantów!
I później bez żadnego słowa pociągnęła go w stronę najbliższego schronu. Kiedy byli już bardzo blisko, Madeline usłyszała kroki.
— Cholera.— wyszeptała Madeline, niemal przybijając się do ściany, jednak Nicky ze znacznie gorszym refleksem nie zdążył tego zrobić i rebeliant z pistoletem zdążył go zauważyć.
— Nicholasie, uważaj!— Madeline usłyszała głośny wrzask jego babki, która wychodziła zza korytarza.
Wtedy blondynka pomyślała tylko o jednym. Wyskoczyła zza ściany, a następnie wpadła na Nicky'ego, zakrywając go sobą.
Właśnie takim sposobem przyjęła na siebie strzał zadany przez rebelianta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro