Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟎 👑

👑

Kiedy Madeline się obudziła, przetarła oczy, rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak dopiero chwilę później ogarnęła, że leży z Nickym pod kołdrą i to całkiem naga. Chłopak mocno ją obejmował, będąc bardzo wtulony w nią.

— Nicky…— szepnęła cicho Madeline, wsuwając dłonie w jego gęste włosy.

— Mhm?— wymamrotał chłopak, jednak jego powieki dalej były zamknięte, a on ani drgnął.

— Chyba powinniśmy już wstawać.— zauważyła dziewczyna, patrząc na zegar, który wskazywał godzinę dziesiątą.

— Nie możemy dzisiaj zostać w łóżku?— spytał słodkim głosem, wciąż wtulony w nią.— Jest mi tak dobrze i ciepło...

— Mi również, Nicky.— odpowiedziała, obejmując go ramionami.— Ale co powiedzą twoi rodzice?

— Mam to gdzieś.— odpowiedział Nicky, nie ruszając się ze swojego miejsca. Madeline zachichotała, całując jego czoło.

— W porządku. Może się chociaż ubierzemy, co?— zaproponowała ze śmiechem.

— Chyba że zrobimy drugą rundkę.— wymamrotał chłopak dla żartów, jednak w jego głosie nie można było rozpoznać rozbawienia.

— Oczywiście.— prychnęła Madeline, po czym wstała z łóżka, ukazując się Nicky'emu w całej okazałości.

— Jesteś śliczna.— powiedział z uśmiechem chłopak, w całości zakrywając się kołdrą, aż po samą szyję.

— Dziękuję, ty również.— szepnęła dziewczyna, schylając się i zakładając swoją różową suknię, poprawiając włosy.— Za niedługo wrócę.

— Jasne.— odpowiedział Nicky, przymykając oczy. Dziewczyna wzięła do rąk swoje szpilki, a następnie wyszła z pokoju. Nieszczęściem było to, że po drodze spotkała matkę Nicky'ego.

— Cześć, Madeline.— powiedziała kobieta z czułym uśmiechem, ukradkiem zerkając na malinki na całej szyi dziewczyny.

— Dzień dobry, Anne.— odpowiedziała, starając się zakryć szyję włosami.

— Wracasz od Nicky'ego?— spytała zaintrygowana, mierząc ją wzrokiem.— Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.

— Oczywiście, że nie.— odpowiedziała Madeline, kręcąc szybko głową.— Spałam u niego i tak jakoś wyszło...

— Więc spałaś u niego?— spytała ze śmiechem królowa, a Madeline przybiła sobie w duchu face palma.— W porządku. Leć się ogarnąć.

Dodała, a blondynka tylko skinęła głową i szybkim krokiem ruszyła do swojej komnaty. Kiedy weszła do środka, natychmiast podeszła do swojego lustra i się obejrzała. Naprawdę wyglądała okropnie. Włosy roztargane na wszystkie strony, szyja cała w malinkach, pogięta suknia i szpilki w dłoniach oraz rozmazany makijaż od potu i łez.

— Jejku…— wymamrotała, drapiąc się po głowie. Ruszyła do ogromnej szafy, wyciągając z niej swoją ulubioną, różową i satynową piżamę, ruszając do swojej łazienki.

— Nicky? Śpisz?— brunet usłyszał głos swojej matki oraz pukanie. Zajęty był spaniem, więc tylko burknął jej:

— Tak.

Królowa weszła do środka, natychmiast zamykając za sobą drzwi. W pokoju było bardzo gorąco, a ubrania Nicky'ego, wraz z bokserkami, walały się po podłodze.

— Nicholasie?— wymamrotała zdenerwowana królowa, zakładając ręce na krzyż.— Mógłbyś mi to wytłumaczyć?

— Tutaj nie ma co tłumaczyć.— stwierdził chłopak, podnosząc się do pozycji siedzącej, zakrywając swoje nagie ciało kołdrą.

— Spaliście ze sobą?!— krzyknęła półgłosem wściekła kobieta, rozkładając ręce i kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Jaki znowu masz problem?!— krzyknął Nicky, patrząc na nią.— To wy aranżujecie mi małżeństwo bez mojej zgody.

— Nie zmieniaj tematu.— warknęła kobieta, chodząc po pokoju. Podeszła do okna i odsłoniła rolety.— Zabezpieczyliście się chociaż?

No i wpadka.

— Oczywiście, że tak.— odpowiedział cicho Nicky, jednak nic takiego sobie nie przypominał.

— Zabiję cię!— wrzasnęła, odwracając się w jego stronę.— Jeżeli Madeline będzie w ciąży–

— Nie będzie.— przerwał jej Nicky.— Nie zabezpieczyliśmy się, ale... ale moje nasienie nie dostało się do jej kobiecości. Jestem odpowiedzialny.

— Właśnie widzę.— prychnęła sarkastycznie kobieta.— Jeszcze mi powiedz, że dziewica nie może zaciążyć.

— A to nieprawda?— spytał dla żartów chłopak, a królowa uderzyła się w czoło.

— Nie chcę cię dzisiaj widzieć. Lepiej, żeby ojciec się nie dowiedział. Wtedy dopiero będziesz miał przesrane.— warknęła kobieta, wychodząc z pokoju i trzaskając drzwiami.

— Ach, te kobiety.— mruknął Nicky, wstając z łóżka i zakładając czyste bokserki. Przewietrzył w pokoju, swoje ubrania pozbierał i wrzucił do kosza na pranie, a łóżko zaścielił.

— Już jestem.— usłyszał radosny głos Madeline, kiedy skończył ścielić łóżko. Dziewczyna była po odprężającej kąpieli, ubrana w satynową piżamę. Jej włosy były związane w wysokiego koka (z którego jednak wypadały pojedyncze kosmyki włosów).— Twoja mama tu była?

— Mhm, była – był również opieprz, jaki to ja jestem nieodpowiedzialny.— powiedział ze śmiechem Nicky, wywracając oczami.

— Niby dlaczego?— spytała przestraszona, podchodząc do łóżka i siadając na nim.

— Słuchaj... Nie zabezpieczyliśmy się...— wymamrotał Nicky, drapiąc się po karku, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia.

— Naprawdę nie użyłeś cholernej gumki?!— spytała zdenerwowana, gwałtownie wstając z łóżka, łapiąc się za głowę.

— Nie możesz zaciążyć, bo wyciągnąłem na czas...— westchnął Nicky, wstając z łóżka, podchodząc do niej i łapiąc ją za ręce.

— Jesteś w stu procentach pewny?— spytała, patrząc mu głęboko w oczy.

— Oczywiście, że tak.— odpowiedział Nicky, a następnie pochylił się i ucałował mocno jej usta. Złapał ją za policzki, powoli całując jej usta, a ona położyła swoje ręce na jego karku, uśmiechając się w pocałunek.

— Może powinnam zrobić test ciążowy, czy coś...— westchnęła Madeline, powoli odsuwając się do chłopaka.

— Uwierz mi, nie ma takiej potrzeby.— wymamrotał chłopak, a blondynka skinęła głową.— Co chcesz robić?

— W sumie to nie wiem.— odparła dziewczyna, wzruszając ramionami.— Może po prostu się połóżmy i obejrzyjmy jakiś film?

— Doskonały pomysł.— odpowiedział Nicky z uśmiechem, a już po chwili oboje leżeli na łóżku, wtuleni w siebie, oglądając jakąś komedię romantyczną.

Ich spokój nie potrwał jednak długo. Po jakichś trzydziestu minutach usłyszeli głośny alarm, który rozległ się w praktycznie całym pałacu.

— Co się dzieje?— spytała zdenerwowana Madeline, wstając z łóżka i wychodząc z pokoju.

— Rebelianci.— wyszeptał Nicky, a dziewczyna popatrzyła na niego wielkimi oczami. W sali tronowej właśnie trwały bitwy gwardzistów wraz z rebeliantami, którzy już kilkukrotnie chcieli dostać się do zamku, lecz tym razem im się udało.

— Chodź.— powiedziała natychmiast dziewczyna, ciągnąc go za rękę, jednak ten stanął w miejscu, kręcąc głową.

— Nie. Zostajemy tutaj.— powiedział stanowczo Nicky, a Madeline odwróciła się w jego stronę z kamienną twarzą.

— Jestem twoją partyzanką i musisz się mnie słuchać.— warknęła dziewczyna, patrząc na niego poważnie.— Natychmiast za mną.

— Jeju, jaka ty jesteś uparta!— krzyknął zdenerwowany, a dziewczyna pociągnęła go w stronę najbliższego schronu.— Chodźmy w prawo.

— Nie, w lewo.— powiedziała roztargniona, próbując zatrzymać chłopaka, który się jej wyrwał i poszedł w stronę walk.— Nicky!

Krzyknęła, próbując złapać chłopaka, jednak ten nie dawał za wygraną. On od dawna wiedział, że trzeba po prostu porozmawiać z rebeliantami, a nie ich zabijać lub kaleczyć. Przecież to również byli ludzie, dokładnie tacy sami, jak on.

— Nicky!— wrzasnęła wściekła Madeline, łapiąc go za ramię i odwracając w swoją stronę.— Idziemy do schronu i jeszcze raz odwalisz taką akcję, a sama oddam cię w ręce rebeliantów!

I później bez żadnego słowa pociągnęła go w stronę najbliższego schronu. Kiedy byli już bardzo blisko, Madeline usłyszała kroki.

— Cholera.— wyszeptała Madeline, niemal przybijając się do ściany, jednak Nicky ze znacznie gorszym refleksem nie zdążył tego zrobić i rebeliant z pistoletem zdążył go zauważyć.

— Nicholasie, uważaj!— Madeline usłyszała głośny wrzask jego babki, która wychodziła zza korytarza.

Wtedy blondynka pomyślała tylko o jednym. Wyskoczyła zza ściany, a następnie wpadła na Nicky'ego, zakrywając go sobą.

Właśnie takim sposobem przyjęła na siebie strzał zadany przez rebelianta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro