Rozdział VIII
L: Przepraszam cię
Nieodebrane połączenie
L: Ola, ja nie chciałem, nie bądź na mnie zła
L: Co się stało?
L: Wiem, jestem idiotą, ale proszę. Porozmawiaj że mną
Westchnęłam i położyłam się spać. Jutro z nim pogadam.
Obudził mnie telefon.
-Halo?- spytałam ziewając.
- Olka?- głos Zacka - Czekamy na ciebie w kawiarni.
- Jasne. Będę za pół godziny.
- Uhr, jesteś niemożliwa.
- Nie ja, tylko budzik który nie dzwoni. Pa. - prychnęłam i się rozłączyłam.
Szybko rozczesałam włosy i umyłam zęby. Później podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jasne szorty, białą bluzkę i białą, bawełnianą narzutkę z długim rękawem. Na stopy wsunęłam białe conversy, a włosy, jak zwykle, zostawiłam rozpuszczone.
Spokojnym krokiem zeszłam na dół i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej wędlinę i ketchup. Szybko zrobiłam sobie kanapkę "na wynos" i zjadam wychodząc, po czym pojechałam motorem na próbę.
- Jeszcze jeden dzień. - emocjonowała się Anka.
- Tak, tak a teraz próba. Od czego zaczynamy? - spytałam.
- Lepsza połowa?- zaproponował Zack, a ja poczułam jak mój żołądek się kurczy.
- Okej. - szepnęłam i zaczęliśmy grać.
Niestety nie byłam w stanie śpiewać i myliłam się w akordach. Zack wypuścił pałeczki z rąk i stwierdził z westchnieniem.
- To bez sensu.
- Przepraszam was. - szepnęłam że spuszczoną głową, a kątem oka dostrzegłem znajome, czarne auto.
- Jak już wszystko ogarniesz - powiedziała Anka - to wróć. Pół godziny?-skinęłam głową - W takim razie przerwa.
Szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia z kawiarni. Skierowałam się w stronę czarnego auta, z którego właśnie wysiadał Luke.
Stanęłam przed nim i odezwałam się pierwsza.
- Musimy pogadać. - chłopak tylko skinął głową i skierowaliśmy się w stronę parku. Usiedliśmy na najbliższej ławce i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Między nami zapadło niezręcznie milczenie, które Luke postanowił przerwać jako pierwszy.
- Ola ja cię przepraszam. - szepnął - Nie chciałem...
- To nie twoja wina. - zapewniałam go.
- W takim razie o co chodzi?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - skinął głową, a ja westchnęłam zrezygnowana - A więc tak...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro