Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Mój kochany wujaszek zdążył się ulotnić, a chłopcy nadal patrzyli na mnie w niemym szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć i nie wiem co bym zrobiła, gdyby nagle nie pojawił się Cecil.
- Co tak stoicie? - spytał, czym chyba musiał wyrwać resztę z jakiegoś transu, bo zaczęli mnie zasypywać pytaniami.
- Co?!
- Ale jak to?
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?!
- Czemu nic nie wiedziałem?
- Spokój! - krzyknęłam,  bo szczerze to już zaczęli mnie trochę irytować. A to dopiero pierwszy dzień, westchnęłam. - To co słyszałeś. Normalnie.Nie było kiedy. Nie pytałeś. - odpowiedziałam na ich pytania i spojrzałam na nowo przybyłego. - Cześć, jestem Zumi. - przedstawiłam się z uśmiechem na twarzy.
Jakiś czas później wszyscy przyzwyczaili się do mojej obecności.
Jednak nagle przypomniałam sobie o tym, że przecież jeszcze nie przywitałam się z jedną osobą, bardzo ważną osobą.
- Chciałbyś się ze mną przejść, Natsuki? - zagadałam blondyna, a on od razu się zgodził. Wychodząc zarejestrowałam zdziwione spojrzenia reszty.
- Mam do ciebie małą prośbę. - spojrzałam na niego, kiedy zatrzymaliśmy się pod jednym z drzew, a on tylko uśmiechnął się do mnie. - Mógłbyś na chwilę zdjąć okulary. - chyba go trochę zaskoczyłam. - Pllloooossiiee. -  specjalnie ptzeciągnęłam sylaby i zrobiłam minę małego szczeniaczka.
- Oczywiście. - zgodził się. Wiedziałam jak go podejść. Już po chwili jego okulary znajdowały się w mojej dłoni, a z jego oczu zniknęła radosna iskierka. Teraz przede mną stała zupełnie inna osoba...
- Satsuki. - ucieszyłam się na jego widok i przytuliłam się na powitanie.
- Siema, Zumi. - jak zwykle ostry ton głosu. Zupełne przeciwieństwo Natsukiego.
Rozmawiałam z nim jakąś godzinę,  dopóki nie usłyszałam szelestu w krzakach. Postanowiłam to sprawdzić. 
Moment później zauważyłam, że ktoś tam jest. Blondyn. I już wiedziałam kto to. Podsłuchiwał. Oj nieładnie, nieładnie. Mnie się nie podsłuchuje. W tej chwili w mojej głowie zrodził się plan.
Postanowiłam zakraść się do niego od tyłu.
- Stalker! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego przez co obydwoje wyturlaliśmy się z krzaków w ten sposób, że teraz to on leżał na mnie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy zobaczyłam szok na jego twarzy. - Ładnie to tak szpiegować, Syo?
- Yyy... No ja... - zaczął się jąkać, a na jego twarzy pojawiły się dwa rumieńce. Jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. - Nie śmiej się! - oburzył się. Jak ja za nim tęskniłam. Niski wzrost, ale wysportowany sylwetka, słodki wygląd, ale męski charakter. Czekaj! Co?! Słodki wygląd? Teraz to ja się zarumieniłam i już chciałam coś powiedzieć, ale nagle Syo gwałtownie wstał, a raczej został podniesiony i zawisł w powietrzu.
Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale już po chwili zauważyłam, że to Satsuki trzyma go za kołnierz koszulki.
Oj nie jest dobrze. W tym wydaniu on nie specjalnie przepada za Syo.
Szybko zerwałam się z ziemi i z nadzwyczajną szybkością założyłam zielonooloemu okulary.
Westchnęłam z ulgi, kiedy znowu stał przede mną Natsuki.
Kryzys zażegnany. Powtarzam, kryzys zażegnany.

I jak?? Podoba się?? Może być??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro