Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21 Inna Twarz

Chwilę jeszcze nade mną wisiał patrząc ciągle w moją kobiecość. Miałam dość. Zaczęłam się wyrywać.   Donnie się strasznie wkurzył i uniemożliwił mi ruch rękoma. Uderzyłam go nogą w czułe miejsce i szybko biegłam w stronę drzwi, ale okazało się, że były zamknięte. Zaczęłam szarpać klamkę. Odwróciłam się, ponieważ usłyszałam krzyki. Był to Don. Trzymał się za głowę i upadł na kolana. Z jego oczu i ust ciekła krew. Krzyczał tak, jakby ktoś go torturował. Po chwili upadł na podłogę.
- Donnie...? - zaczęłam iść do niego.

(do niego = Do niego = Donniego iks de)

Cicho coś tam mamroczał pod nosem.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. Jego oczy... Były takie jak wcześniej. Normalna czerwień.
- K-Karina? Czemu jesteś owinięta w ręcznik? [...] Czemu ja jestem pół nagi...? Co ty masz na szyi i dekolcie?! Kto Ci to zrobił?! - szybko wstał i złapał mnie za barki.
- Tanie żarty! To nie jest zabawne Donnie! Teraz tak po prostu możesz ze mnie kpić tak?! - krzyknęłam, a przy tym tupnęlam nogą.
- Ale... Ale o co Ci chodzi?
- Nie udawaj głupiego! To ty mi zrobiłeś te malinki!
- Przecież to niemożliwe! - puścił mnie.
- Co się z Tobą dzieje?! Mam tego serdecznie dość!
Chłopak patrzył na mnie z przerażeniem. Wyciągnął swoje ręce i uważnie się nim przyglądał. Zamknął oczy i próbował nie panikować.
- O nie... Ja... Ja zrobiłem Ci dziecko...
Jak tylko usłyszałam to z jego ust od razu wybuchłam płaczem. Zakryłam moją twarz i robiłam kałuże wokół siebie.
- C-czekaj! Nie płacz! Proszę - obejmując mnie mocno.
- Jak mam nie płakać... Skoro do soku podałeś mi pigułkę gwałtu i mnie tak po prostu wykorzystałeś!? Jestem zwykłą szmatą masz rację!
- Nie mów tak... Ja... Ja nawet nie wiedziałem, że jestem do czegoś takiego zdolny!
Spojrzałam na niego z brakiem zaufania.
- Idę się przewietrzyć... - powiedziałam.
Wzięłam swoje ubrania, które były porozwalane w kątach pokoju i poszłam do łazienki je założyć. Jakiś czas później wyszłam z tego pomieszczenia. Jak szłam do kierunku wyjścia, zauważyłam jakiegoś chłopaka, który miał na sobie kurtkę, więc się zwróciłam po płaszcz, założyłam go, ale nie zapięłam i wyszłam na zewnątrz.
- Hej - powiedział chłopak.
Sporzałam na niego.
- O, cześć Leo.
- Jak tam impreza? Spodobała się?
- Mhm... Pewnie... - uciekałam od jego wzroku.
- Kłamiesz... - złapał mnie za barki i przyciągnął do siebie.
Uważnie mi się przyglądał.
- Co Ty...!? Kto co to zrobił?! - zaczął dotykać palcem mojej malinki na szyi.
- A nic... Dawno to miałam.
- Mów kto Cię dotykał, a zabiję skurwiela!
- Nie mów tak, bo i tak tego nie zrobisz...
- Donnie... - cicho szepnął.
W sumie nie było się trudno domyśleć. Szybkim krokiem wszedł do budynku ciągnąć mnie za rękę.
- Który pokój - "zapytał" bez uczuć.
- Nie ważne...
- Mów, który pokój!!! - zaczął się na mnie drzeć.
Przestraszyłam się go.
- N-numer... 21...
Bez pukania gwałtownie wywarzył drzwi.
- Co Ty sobie myślisz?! - krzyknął czarnowłosy.
- Ale o co Ci chodzi?
- Nie rób z siebie debila! Przecież wiem, że dotykałeś Karinę!
- Ja... Ja... Ja tego nie za dobrze pamiętam... - złapał się za głowę brunet.
- Yhym, Yhym...
- Pamiętam tylko jedno...
- No to słucham... Braciszku...
- Piepszyliśmy się bez zabezpieczeń...

























Mam nadzieję, że się rozdział spodobał  ^-^
Tak, tak... Wiem, że Donnie jest tak jakby z waszej perspektywy "zmienny", ale są tajemnice, które może się w krótce wyjaśnią :]

Miłego dnia/nocy/wieczoru ;D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro