Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 Nowe Niewyjaśnione Rzeczy

Kilka Dni Później

Wstałam rano i zaczęłam się szykować do szkoły. W końcu piątek! Na szczęście dzisiaj mam lekcje od 8.00 do 13.25. A no zapomniałam też, że po szkole każdy uczeń ma obowiązek sprzątać szkołę. Jak będę w klasie to uzgodnię z nimi co dzisiaj sprzątam, ale zapewne znów będę czyścić wanny. No cóż... Tak czy siak szybko założyłam mundurek, zjadłam śniadanie i wzięłam torbę. Dosłownie wybiegłam z domu jeszcze z tostem w buzi. Po 3 minutach biegania byłam już w sali nr 7. Przerwa jeszcze trwała 5 minut. Zauważyłam, że chłopcy siedzą w kółku i razem o czymś gadają. Postanowiłam się przyłączyć.
- Hej chłopaki! O czym tak gadacie?
- Karina! Dziś z okazji piątku organizuję imprezę w kręgielni i na dodatek będziemy mogli tam przenocować, więc impreza do samego rana! - krzyknął Mikey.
- O super! A kto będzie? - dodałam.
- Ty, nasza czwórka i ogólnie nasza klasa. Ewentualnie kogoś jeszcze zaprosimy - powiedział Raph.
- A będzie mogła przyjść Karai? - zapytał Leo.
- Im więcej tym lepiej! Ale, żeby byli też sami swoi - odpowiedział Mikey.
- Witajcie Klaso! Siadajcie już na swoje miejsca! - przerwał nauczyciel.
Zaczęłam iść do "mojej" ławki. A no tak... Zapomniałam już, że na tej lekcji Donnie siedzi za mną... Usiadłam i wyjęłam książki. Po chwili poczułam jak "ktoś" za mną złapał mnie za kucyk i ciągnie do siebie.
- Ała... Możesz przestać? - zapytałam cicho kierując rękę za głowę.
- Niby czemu? - szepnął Donnie.
- Po prostu przestań okej?
Jak wypowiedziałam te słowa, chłopak mocniej mnie pociągnął i odsłonił moje włosy z lewego ucha.
- A jeżeli nie przestanę to co? - szepnął, po czym zaczął lekko nadgryzać mi ucho.
- A! [...] - pisnęłam, a cała klasa spojrzała na mnie.
- Karina? Czy to ty wydałaś ten dźwięk? "A!" - zapytał nauczyciel naśladując moje piśnięcie.
- Nie istotne... - powiedziałam skrępowana.
- Dobrze. Więc paczcie jeżeli.... - zaczął coś pieprzyć nauczyciel.
Co to miało znaczyć?! Miałam tego dość. Traktuje mnie jak niewolnika! Teraz będzie zamiana ról...

Po lekcjach

Kierowałam się do pokoju woźnych, aby wziąć wiadro i mop. Weszłam do pokoju i wzięłam niezbędne mi rzeczy. Poszłam do męskiej łazienki zmyć podłogi. Nalałam do wiadra wody i płyn. Zamoczyłam mop i zaczęłam myć podłogi.
- Nie przerywaj pracy - usłyszałam znany mi głos.
Obróciłam się.
- Możesz przestać? To już nie jest śmieszne.
- Ale ja nie mówię, że to mnie śmieszy - zaśmiał się Donnie.
Wkurzyłam się. Rzuciłam z całej siły mop i szłam w stronę chłopaka. Złapałam go mocno z koszulę.
- Jeszcze trochę, a pożałujesz za wszystko co mi zrobiłeś.
- Co może mi zrobić taka słodka dziewczynka?
Przygotowałam moją zaciśniętą pięść i z całej siły uderzyłam go w oko. Aż się wyglebał! Leżał brzuchem do góry i wychylił trochę głowę ku górze. Po chwili przemienił się w czarny charakter i rzucił się na mnie wisząc nade mną. Złapał moje nadgarstki i mocno je trzymał. Zaczęłam się strasznie wyrywać. Nagle z moich pleców wyrosły ogromne, pierzaste skrzydła. Brunet lekko spanikował, a ja miałam już dość siły. Gwałtownie przyparłam go do najbliżej ściany i brutalnie pobiłam. Nagle poczułam jak unoszę się do góry i włosy zaczęły mi powiewać. Naprawdę starałam się nad rysunkiem ;-;

Chłopak nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Po chwili do okoła mnie pojawiła się "tarcza", z której wydostawało się światło i przechodziło przez całe pomieszczenie. Donnie zakrył się skrzydłem ochraniając się przed światłem, ale moja moc była silniejsza i tymczasowo pozbawiła go skrzydeł, koloru oczu i ogólnie mocy. Po chwili zniknęły mi również skrzydła i białe oczy. Czułam się strasznie osłabiona. Moje ciało wróciło na ziemię. Ledwo stałam na nogach. Moje ręce się trzęsły i byłam cała blada. Chłopak nie wiedział co robić. Położyłam się skulona na podłodze, a Donnie wybiegł wtedy z łazienki. Widziałam wszystko w odcieniach szarego i białego. Zauważyłam, że brunet wrócił z pielęgniarką.
- Ojej! Donnie! A co Ci się w oko stało? Wdarłeś się w jakąłś bójkę?
- Nic takiego, proszę się mną nie przejmować tylko tą dziewczyną!
Pielęgniarka podeszła do mnie.
- Halo? Słyszysz mnie?
Wszystko słyszałam, ale nie dałam rady się poruszyć i wydusić z siebie ani słowa.
- Donnie, co ona nawet jeśli robi w męskiej łazience? - zapytała z zainteresowaniem Pani.
- Emm... Chyba myła podłogi... - powiedział wskazując na wiadro wody i mop, który leżał w rogu.
- Jasne... - odparła.
Byłam tak słaba, że nie pamiętałam kiedy zasnęłam.











Obudziłam się w domu. Na szczęście w moim domu. Była 19:02. Na komodzie obok mojego łóżka była karteczka. Przeczytałam Ją:

                            Karina!
Jak już wstaniesz to w kuchni zostawiłem dla Ciebie parę gotowych tostów oraz energetyka. Jeżeli się spytasz dlaczego energetyk to dlatego, że o 20:00 zaczyna się impreza w kręgielni. Będzie nasza klasa, parę innych i nasi znajomi. Przyjadę po Ciebię samochodem o 19:50. Odpowiednio się ubierz (wiesz co mam na myśli).
                                              Donnie

Uhh! A myślałam, że to Leo! Ale chwila... Nie rozumiem chyba do końca z tym ubiorem, albo po prostu Don jest piepszonym zboczeńcem. No cóż. Miałam mało czasu, a zależało mi na tej imprezie. Otworzyłam szafę i ujrzałam suknię mamy, którą zakładała na specjalne okazje. Może dzisiaj też jest taka? Bardzo mi się podobała. Założyłam ją i zobaczyłam się w lustrze.

Chwilę pomyślałam, bo nie chciałam też z jednej strony, żeby Donnie potem mówił, że ubrałam się tak jak mnie prosił. Ale nie dałam rady się powstrzymać! Jest taka cudna! Chwilę potem zeszłam na dół i zjadłam te tosty oraz wypiłam energetyka. Posprzątałam po sobie i zaczęłam się malować. Lekko pomalowalam usta na mało widoczny brąz i tak naprawdę to wszystko, bo resztę dostałam od natury. Była już 19:53. Szybko wzięłam torbę, założyłam buty na koturnie i kurtkę. Natychmiast wyszłam z domu zamykając go na klucz, a przede mną stał już czarny samochód, w którym siedział Donnie. Otworzyłam drzwi samochodowe i się z nim przywitałam.
- Hej - powiedziałam lekko dysząc.
- Spóźniłaś się...Ale za taki wygląd to Ci daruję - powiedział pewnym głosem uważnie obserwując moje ciało.
Przewróciłam oczami i ruszyliśmy.
Wiedziałam, że to powie. Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Widziałam, że do środka wchodziły same pary. Domyśliłam się, że chyba tak tu ustalono... Ale skoro ja jestem w parze z Donnim... To jak z jego braćmi? Obróciłam się i ujrzałam Leonarda z dziewczyną ze snu, w którym byłam. Karai... Lekko zmarszczyłam brwi.
- Wszystko w porządku? - zapytał lekko zaniepokojony Don.
- Tak, tak - uśmiechnęłam się szeroko, po czym kierowaliśmy się do budynku.
Sala ogromna, kilkadziesiąt oddzielonych pokoi z łóżkami, około 12 stołów z kanapami oraz 7 torów do gry w kręgle. Kelnerki nosiły jedzenie, picie, alkohol i szampany. Chwila! Alkohol?!








































Przepraszam za tą długą nieaktywność, ale w zamian napisałam dłuższą część i mam nadzieję, że wam się spodobała. Pomysłów sporo, ale jak macie jeszcze jakiś to proszę pisać w prywatnych wiadomościach (pv) :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro