Rozdział 12 Nachalność
Uwaga! Ten rozdział zawiera niektóre sceny nie odpowiednie dla młodszych czytelników. Zalecany najmłodszy wiek 13+. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Wstałam z łóżka i zerknęłam, która jest godzina. Było po 21. Odkryłam kołdrę i ujrzałam, że nie mam na sobie piżamy. Wtedy przypomniało mi się to co dziś się stało. Założyłam pierwszą, lepsza sukienkę, usiadłam przy łóżku i zaczęłam płakać. Nagle do pokoju wszedł Leo. Spojrzałam na niego ocierając łzy, a w tym momencie zamknął za sobą drzwi, podszedł i usiadł koło mnie.
- Karina... Ja... Ja naprawdę przepraszam. Nie spodziewałem się tego po Donnim.
- Ehh... Leo ja już nie mogę. Jutro jest niedziela, więc dzisiaj się spakuję i w domu to wszystko sobie przemyśle.
- Rób tak, abyś czuła się dobrze... Uszanuję twój wybór, ale pamietaj też, że możesz nas codziennie odwiedzać. Jakby to był Twój dom.
- Dziękuję Leo - powiedziałam przytulając go - mógłbyś mi tylko pomóc z walizkami?
- Oczywiście! Jak się spakujesz, dzwonię po taxówkę.
Uśmiechnęłam się do czarnowłosego chłopaka i zaczęłam się pakować. Po 30 minutach byłam już gotowa. Leo zadzwonił po taxówkę i dał mi pieniądze, abym zapłaciła dla kierowcy. Chwilę później dotarłam już na miejsce. Wzięłam walizki i zapłaciłam dla taxówkarza. Gdy weszłam do domu odruchowo krzyknęłam "Już jestem mamo!", ale potem sobie przypomniałam, że jej już ze mną nie ma. Naprawdę ciężko mi z tym było. Rozpakowałam walizki i odłożyłam na miejsce. Poszłam do kuchni zobaczyć co mam do jedzenia. Były bułki, ser, pomidory i jakieś sosy, więc zrobiłam sobie kilka tostów. Poszłam na górę i szukałam jakiś filmów akcji. Pierwsze co mi wyskoczyło to film "Haker", więc włączyłam go. Po kilku godzinach spojrzałam na zegarek. Była już 2 w nocy. Zeszlam na dół do kuchni, żeby zmyć naczynia. Kiedy skończyłam zaczęłam się kierować w stronę pokoju. Ale nagle usłyszałam głos.
~ Naprawdę myślisz, że ode mnie jest droga ucieczki? ~
- K-kto tu jest?!
Zaczęłam słyszeć głośny śmiech.
~ Jesteś taka urocza, jak się boisz, kochana ~
- Uhh! Donnie wiem, że to Ty i to nie jest śmiesznie jak się tak chowasz!!
Nagle na podłodze ujżałam znany mi skrzydlaty cień.
~ Tęskniłaś kotku? ~ powiedział wychodząc zza jakiejś ściany i oczywiście znów był pół nagi.
Patrzyłam na niego i milczałam.
- Możesz mi coś powiedzieć?
- Dla Ciebie wszystko, skarbie.
- Czy... Czy ty naprawdę mnie zgwałciłeś?!
- Heh... Nie.
- To po co mi tak mówiłeś i wmawiałeś mi kłamstwa! I czemu byłam tylko w bieliźnie jak wstałam z łóżka?!
- Bo kocham patrzeć na Ciebie jak jesteś spanikowana i zdenerwowana... A i chciałem wiedzieć, czy nosisz puszap, czy jakiś gorset. Ale okazało się, że masz tą figurę naturalnie - brunet zaczął mnie obejmować.
- Uhh!! Jesteś totalnym zboczonym idiotą ! Zostaw mnie!
- Hej! Pamiętasz co Ci mówiłem?! No chyba, że chcesz umrzeć to proszę bardzo! Wyrywaj się dalej!
Spojrzałam w jego oczy, a w tym momencie poleciała mi łezka.
- Powiedz mi tylko... Jak ja mam pokochać kogoś takiego? - powiedziałam rozpaczonym głosem.
- Tak jak ja to zrobiłem. Zaakceptuj wszystkie moje wady - Donnie w tym momencie mnie pocałował. Nie czułam się z tym dobrze, ale jedyne co mogłam zrobić to odwzajemnić jego pocałunek i tak też zrobiłam. Brunet zaczął całować mnie namiętnie, co tym bardziej czułam się nie komfortowo i zaczął obejmować moją talię. Po chwili przerwał pocałunek i spojrzał na moje oczy.
- Widzę, że zaczyna Cię to kręcić.
Zarumieniłam się i starałam uniknąć jego wzroku. W tym momencie Don całował mnie w szyję, a z tej racji, że nigdy tak nie miałam, wywołałam z siebie ciche jęki.
- D-Donnie, dość. Zostaw mnie.
- Coś źle zrobiłem?
- Nie! Znaczy, tak! Znaczy nie! Po prostu źle się z tym czuję... Jestem już zmęczona... Powinieneś wracać do siebie...
- Nie mogę tu zostać na noc? Przecież jesteś moją dziewczyną i nic nie zaszkodzi spanie w jednym łóżku.
- Że co?! Twoją dziewczyną!? Nawet nie zapytałeś!
- Nie muszę pytać, jeżeli czegoś pragnę.
Wzięłam głęboki wdech i poszłam na górę, a za mną szedł Don. Wyjęłam z pod poduszki piżamę i spojrzałam na Donniego, który opierał się o ścianę.
- No i co się tak gapisz? Może trochę prywatności?
- Słońce, nie masz się czego wstydzić. Przecież już widziałem Ciebie w bieliźnie.
- Ale może chcę zdjąć jedną z nich? Więc może łaskawie pójdziesz do siebie?
- Po co jeżeli wiem, że zaraz będą niezłe widoki?
W tym momencie się strasznie wkurzyłam, ale nie mogłam tego pokazywać.
- Donnie, proszę Cię.
- No co? Nawet u mojej laski nie mogę nocować?
- Dobra. Możesz. Ale w pokoju na dole.
- Że co?!
- To co słyszałeś.
- O nie, nie, nie! Tak nie będzie kochana.
Donnie podszedł w moją stronę złapał mnie za nadgarstki i "NIECHCĄCY" spadliśmy na łóżko. Don leżał na mnie, zaczął mnie całować i trzymać za nadgarstki, abym się nie wyrywała. Po chwili poczułam jego ręce na moim tyle. Rękoma objęłam go, aby nic złego o mnie nie pomyślał. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam innego wyjścia. Po chwili poczułam jak wkłada rękę pod moją sukienkę i próbował mi zdjąć dolną część bielizny. A na to nie chciałam mu za nic pozwolić. Wstałam uderzając go w policzek.
- Co ty sobie myślisz?!
- Wiem, że tego chcesz.
- Że co proszę?!
- Okres masz? Ciągle jak prawie mi się udaje zawsze musisz to przerwać, a to mnie nie cieszy.
- A to, to już moja sprawa [...] Chcę już spać, późno jest.
- To śpij co za problem.
- Taki, że ty tu jesteś i nawet nie mogę się przebrać?
Donnie zmarszczył brwi i się obrócił.
- Lepiej?! - krzyknął tyłem do mnie.
- Umm... Jeszcze tylko wyjdź z pokoju to będzie dobrze.
I jak powiedziałam tak zrobił. Zamknęłam się w pokoju i się przebrałam. Poszłam otworzyć okno, aby się wywietrzyło, ale gdy się odwróciłam ujrzałam Donniego, który leży na moim łóżku tylko w bokserkach. Spojrzałam na niego z ogromnym zdziwieniem i przerażeniem.
- Mam patrzeć czy lepiej się odwrócić? - zapytałam zmieszana.
- Mówiłaś, że chcesz spać, więc śpij, ale w moich ramionach.
- Donnie... Po pierwsze nie chce spać z Tobą, a po drugie nie jestem przyzwyczajona.
- To co może jednak wolisz tego kochanego Raphaeala ?!
- Nie! Z nikim nie chcę! Źle mnie zrozumiałeś!
- Dobra... Przepraszam nie chcę się kłócić... No chodź skarbie, nic Ci nie zrobię.
Wiedziałam, że to może się tak skończyć. Ale powoli przekraczał swoją granicę tą swoją nachalnością.
- Pójdę spać no to na dole.
Szłam w stronę drzwi i szukałam kluczy, którymi je zamknęłam. Odwróciłam się i widziałam jak Don trzyma je w ręce.
- Donnie oddaj klucze... Naprawdę nie mam siły już na takie zabawy.
- Tam gdzie ty będziesz spała tam i ja - A w tym momencie wyrzucił klucze przez okno.
- NIE! - krzyknęłam biegnąc w stronę okna, a w tym momencie automatycznie się zamknęło - ... Czy jeżeli położę się spać obok Ciebie to czy dasz mi spokój?
- Nie do końca, ale obiecuję, że dziś rano jak się obudzisz mnie nie będzie i do niczego nie dojdzie. Po prostu chciałbym mieć do kogo się w nocy przytulić.
- Dać misia? - powiedziałam śmiejąc się.
- Ty jesteś moim misiakiem.
- Obiecasz to co przed chwilą powiedziałeś?
- Obiecuję.
Podeszłam do niego i położyłam się przykrywajac się kołdrą. Brunet przybliżył się do mnie obejmując talię.
- Kocham Cię - szepnął całując w czółko.
"A ja Ciebie nie" powiedziałam załamana sobie w myślach...
Witam Wszystkich! Dziękuję bardzo za to, że czytasz nadal moją historyjkę! Jeśli Ci się spodoba nie zapomnij dać ☆ ! Niby drobna rzecz, a jednak bardzo motywuje.
UWAGA! Jeżeli macie pomysły na tak jakby dalszy ciąg tego opowiadania proszę pisać na priv lub w komentarzach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro