Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 Nachalność

Uwaga! Ten rozdział zawiera niektóre sceny nie odpowiednie dla młodszych czytelników. Zalecany najmłodszy wiek 13+. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Wstałam z łóżka i zerknęłam, która jest godzina. Było po 21. Odkryłam kołdrę i ujrzałam, że nie mam na sobie piżamy. Wtedy przypomniało mi się to co dziś się stało. Założyłam pierwszą, lepsza sukienkę, usiadłam przy łóżku i zaczęłam płakać. Nagle do pokoju wszedł Leo. Spojrzałam na niego ocierając łzy, a w tym momencie zamknął za sobą drzwi, podszedł i usiadł koło mnie.
- Karina... Ja... Ja naprawdę przepraszam. Nie spodziewałem się tego po Donnim.
- Ehh... Leo ja już nie mogę. Jutro jest niedziela, więc dzisiaj się spakuję i w domu to wszystko sobie przemyśle.
- Rób tak, abyś czuła się dobrze... Uszanuję twój wybór, ale pamietaj też, że możesz nas codziennie odwiedzać. Jakby to był Twój dom.
- Dziękuję Leo - powiedziałam przytulając go - mógłbyś mi tylko pomóc z walizkami?
- Oczywiście! Jak się spakujesz, dzwonię po taxówkę.
Uśmiechnęłam się do czarnowłosego chłopaka i zaczęłam się pakować. Po 30 minutach byłam już gotowa. Leo zadzwonił po taxówkę i dał mi pieniądze, abym zapłaciła dla kierowcy. Chwilę później dotarłam już na miejsce. Wzięłam walizki i zapłaciłam dla taxówkarza. Gdy weszłam do domu odruchowo krzyknęłam "Już jestem mamo!", ale potem sobie przypomniałam, że jej już ze mną nie ma. Naprawdę ciężko mi z tym było. Rozpakowałam walizki i odłożyłam na miejsce. Poszłam do kuchni zobaczyć co mam do jedzenia. Były bułki, ser, pomidory i jakieś sosy, więc zrobiłam sobie kilka tostów. Poszłam na górę i szukałam jakiś filmów akcji. Pierwsze co mi wyskoczyło to film "Haker", więc włączyłam go. Po kilku godzinach spojrzałam na zegarek. Była już 2 w nocy. Zeszlam na dół do kuchni, żeby zmyć naczynia. Kiedy skończyłam zaczęłam się kierować w stronę pokoju. Ale nagle usłyszałam głos.
~ Naprawdę myślisz, że ode mnie jest droga ucieczki? ~
- K-kto tu jest?!
Zaczęłam słyszeć głośny śmiech.
~ Jesteś taka urocza, jak się boisz, kochana ~
- Uhh! Donnie wiem, że to Ty i to nie jest śmiesznie jak się tak chowasz!!
Nagle na podłodze ujżałam znany mi skrzydlaty cień.
~ Tęskniłaś kotku? ~ powiedział wychodząc zza jakiejś ściany i oczywiście znów był pół nagi.
Patrzyłam na niego i milczałam.
- Możesz mi coś powiedzieć?
- Dla Ciebie wszystko, skarbie.
- Czy... Czy ty naprawdę mnie zgwałciłeś?!
- Heh... Nie.
- To po co mi tak mówiłeś i wmawiałeś mi kłamstwa! I czemu byłam tylko w bieliźnie jak wstałam z łóżka?!
- Bo kocham patrzeć na Ciebie jak jesteś spanikowana i zdenerwowana... A i chciałem wiedzieć, czy nosisz puszap, czy jakiś gorset. Ale okazało się, że masz tą figurę naturalnie - brunet zaczął mnie obejmować.
- Uhh!! Jesteś totalnym zboczonym idiotą ! Zostaw mnie!
- Hej! Pamiętasz co Ci mówiłem?! No chyba, że chcesz umrzeć to proszę bardzo! Wyrywaj się dalej!
Spojrzałam w jego oczy, a w tym momencie poleciała mi łezka.
- Powiedz mi tylko... Jak ja mam pokochać kogoś takiego? - powiedziałam rozpaczonym głosem.
- Tak jak ja to zrobiłem. Zaakceptuj wszystkie moje wady - Donnie w tym momencie mnie pocałował. Nie czułam się z tym dobrze, ale jedyne co mogłam zrobić to odwzajemnić jego pocałunek i tak też zrobiłam. Brunet zaczął całować mnie namiętnie, co tym bardziej czułam się nie komfortowo i zaczął obejmować moją talię. Po chwili przerwał pocałunek i spojrzał na moje oczy.
- Widzę, że zaczyna Cię to kręcić.
Zarumieniłam się i starałam uniknąć jego wzroku. W tym momencie Don całował mnie w szyję, a z tej racji, że nigdy tak nie miałam, wywołałam z siebie ciche jęki.
- D-Donnie, dość. Zostaw mnie.
- Coś źle zrobiłem?
- Nie! Znaczy, tak! Znaczy nie! Po prostu źle się z tym czuję... Jestem już zmęczona... Powinieneś wracać do siebie...
- Nie mogę tu zostać na noc? Przecież jesteś moją dziewczyną i nic nie zaszkodzi spanie w jednym łóżku.
- Że co?! Twoją dziewczyną!? Nawet nie zapytałeś!
- Nie muszę pytać, jeżeli czegoś pragnę.
Wzięłam głęboki wdech i poszłam na górę, a za mną szedł Don. Wyjęłam z pod poduszki piżamę i spojrzałam na Donniego, który opierał się o ścianę.
- No i co się tak gapisz? Może trochę prywatności?
- Słońce, nie masz się czego wstydzić. Przecież już widziałem Ciebie w bieliźnie.
- Ale może chcę zdjąć jedną z nich? Więc może łaskawie pójdziesz do siebie?
- Po co jeżeli wiem, że zaraz będą niezłe widoki?
W tym momencie się strasznie wkurzyłam, ale nie mogłam tego pokazywać.
- Donnie, proszę Cię.
- No co? Nawet u mojej laski nie mogę nocować?
- Dobra. Możesz. Ale w pokoju na dole.
- Że co?!
- To co słyszałeś.
- O nie, nie, nie! Tak nie będzie kochana.
Donnie podszedł w moją stronę złapał mnie za nadgarstki i "NIECHCĄCY" spadliśmy na łóżko. Don leżał na mnie, zaczął mnie całować i trzymać za nadgarstki, abym się nie wyrywała. Po chwili poczułam jego ręce na moim tyle. Rękoma objęłam go, aby nic złego o mnie nie pomyślał. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam innego wyjścia. Po chwili poczułam jak wkłada rękę pod moją sukienkę i próbował mi zdjąć dolną część bielizny. A na to nie chciałam mu za nic pozwolić. Wstałam uderzając go w policzek.
- Co ty sobie myślisz?!
- Wiem, że tego chcesz.
- Że co proszę?!
- Okres masz? Ciągle jak prawie mi się udaje zawsze musisz to przerwać, a to mnie nie cieszy.
- A to, to już moja sprawa [...] Chcę już spać, późno jest.
- To śpij co za problem.
- Taki, że ty tu jesteś i nawet nie mogę się przebrać?
Donnie zmarszczył brwi i się obrócił.
- Lepiej?! - krzyknął tyłem do mnie.
- Umm... Jeszcze tylko wyjdź z pokoju to będzie dobrze.
I jak powiedziałam tak zrobił. Zamknęłam się w pokoju i się przebrałam. Poszłam otworzyć okno, aby się wywietrzyło, ale gdy się odwróciłam ujrzałam Donniego, który leży na moim łóżku tylko w bokserkach. Spojrzałam na niego z ogromnym zdziwieniem i przerażeniem.
- Mam patrzeć czy lepiej się odwrócić? - zapytałam zmieszana.
- Mówiłaś, że chcesz spać, więc śpij, ale w moich ramionach.
- Donnie... Po pierwsze nie chce spać z Tobą, a po drugie nie jestem przyzwyczajona.
- To co może jednak wolisz tego kochanego Raphaeala ?!
- Nie! Z nikim nie chcę! Źle mnie zrozumiałeś!
- Dobra... Przepraszam nie chcę się kłócić... No chodź skarbie, nic Ci nie zrobię.
Wiedziałam, że to może się tak skończyć. Ale powoli przekraczał swoją granicę tą swoją nachalnością.
- Pójdę spać no to na dole.
Szłam w stronę drzwi i szukałam kluczy, którymi je zamknęłam. Odwróciłam się i widziałam jak Don trzyma je w ręce.
- Donnie oddaj klucze... Naprawdę nie mam siły już na takie zabawy.
- Tam gdzie ty będziesz spała tam i ja - A w tym momencie wyrzucił klucze przez okno.
- NIE! - krzyknęłam biegnąc w stronę okna, a w tym momencie automatycznie się zamknęło - ... Czy jeżeli położę się spać obok Ciebie to czy dasz mi spokój?
- Nie do końca, ale obiecuję, że dziś rano jak się obudzisz mnie nie będzie i do niczego nie dojdzie. Po prostu chciałbym mieć do kogo się w nocy przytulić.
- Dać misia? - powiedziałam śmiejąc się.
- Ty jesteś moim misiakiem.
- Obiecasz to co przed chwilą powiedziałeś?
- Obiecuję.
Podeszłam do niego i położyłam się przykrywajac się kołdrą. Brunet przybliżył się do mnie obejmując talię.
- Kocham Cię - szepnął całując w czółko.
"A ja Ciebie nie" powiedziałam załamana sobie w myślach...


Witam Wszystkich! Dziękuję bardzo za to, że czytasz nadal moją historyjkę! Jeśli Ci się spodoba nie zapomnij dać ☆ ! Niby drobna rzecz, a jednak bardzo motywuje.

UWAGA! Jeżeli macie pomysły na tak jakby dalszy ciąg tego opowiadania proszę pisać na priv lub w komentarzach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro