Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 Szantaż

Tak, zdjęcie jest przerobione przeze mnie i polecam włączyć tą melodię, bo wtedy nadaje lepszego klimatu do tego rozdziału, a teraz przejdźmy do opowiadania X'D

Nadal stałam nieruchomo i wpatrywałam się na bruneta z wielkim strachem. Nagle poczułam jego dłoń na moim policzku. Zaczął mnie głaskać po nim, a następnie zbliżał nasze wargi.
- Donnie... J-ja nie chcę... Nawet nie umiem...
- Zawsze musi być ten pierwszy raz...
Oparłam się bliżej ściany i chciałam uciec, ale wyszło na gorsze. Wzięłam głęboki wdech.
- Donnie... Ja nie chcę, proszę zostaw mnie...
- Ale ja Ciebie kocham Karina...
- Ale ja Ciebie nie...
- To do kogo należy Twoje serce? - powiedział zdenerwowanym głosem
- Jeszcze nie wiem... Na miłość trzeba czekać.
Donnie zmarszczył brwi. Przykuł mnie do ściany trzymając nad moją głową moje malutkie nadgarstki, abym się nie wyrywała. Pocałował mnie namiętnie, a im dłużej mnie całował czułam się bardziej osłabiona i robiłam się blada. Po kilkunastu sekundach spojrzał na mnie i wydział moją przerażoną minę.
- Nie odwzajemniasz moich uczyć... Haha! Ty sama nie wiesz z kim igrasz! - Don zaczął się śmiać jak opętany, co mnie bardzo zaniepokoiło. Milczałam chwilę ledwo trzymając się na nogach.
- Pamiętasz może April? Jak w niej byłem jeszcze zakochany?
- No tak, ale przecież nie żyje... - powiedziałam smutnym głosem.
- No właśnie... Mówiłem Ci, że wracała późnym wieczorem i jakiś psychopata ją zamordował. Pamiętasz?
- No... Tak
- Heheh... Kłamałem.
- CO?! To co się z nią stało?!
- Nie odwzajemniała moich uczuć... Tak jak teraz ty robisz to dla mnie. Jeżeli będziesz mnie kochała, szanowała, całowała to nie zginiesz... - powiedział zadolowony Donnie.
- Nie mów mi, że będę musiała jeszcze się z Tobą pieprzyć!
- Aaa, a to, to nie koniecznie, ale no wiesz... Jak chłopak i dziewczyna są razem to to robią, bo się kochają i....
- Dobra dość...
Specjalnie zaczęłam milczeć i udawać uspokojoną, aby zebrać wszystkie siły.
Donnie jeszcze bardziej się do mnie zbliżył, aby ponownie mnie pocałować. A ja w tym momencie dałam mu prosto w pysk i uciekłam. Szybko poszłam w stronę drzwi wyjściowych, aby jak najszybciej wrócić do domu. Ale kiedy już dotarłam do korytarza i pociągnęłam za klamkę to drzwi były zamknięte. Wszystkie okna zostały zasłonięte przez rolety. Ledwo oddychałam ze strachu. Nagle w domu zastała cisza. Rozejrzałam się po korytarzach i cicho szłam. Ruszyłam do swojego pokoju, żeby się tam zamknąć. Szybko wbiegłam po schodach na górę, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Stałam tyłem do całego pokoju i odetchnęłam z ulgą. Ale jak się odwróciłam zobaczyłam Donniego bez koszulki, który leży na łóżku.
- Nie tak się mnie zostawia kochana... - powiedział Don idąc w moją stronę. Szybko znów chwyciłam za klucz i starałam się otworzyć drzwi, ale to nie było realne. Donnie objął mnie za biodra i rozwinął swoje skrzydła, aby się pewnie popisać. Moje serce waliło jak szalone, bo wiedziałam co chce zrobić.
- Nie dość, że kusisz mnie swoim ciałem, to jeszcze nakręca mnie twoje bicie serca - powiedział po czym mnie pocałował. Zjeżdżał rękoma w dół i poczułam jak trzyma mnie za tyłek. Chciałam coś zrobić, ale jak? Doszłam wtedy do wniosku, że kiedy mnie całuje wysysa ze mnie energię. Przynajmniej jak jest tym potworem.
- Donnie... Ja... Słabo mi... - powiedziałam.
- Właśnie o to chodzi. Nie zrobiłabyś tego teraz, więc czekam i zabieram Ci energię - powiedział chamskim głosem.
- Cała reszta prędzej czy później się... O tym dowie... Jak mnie traktujesz...
- Kochana... Przecież bardzo dobrze Ciebie traktuję. Robię Ci przyjemność. Inne laski ze szkoły jeszcze by się do mnie pchały...
Ze wszystkich sił uderzyłam go w policzek i zabrałam jego ręce z mojego tyłu.
- Zabieraj te łapska!
- No, no, no. Robi się coraz goręcej. Dobrze wiesz jakie lubię klimaty kotku.
Byłam taka zdenerwowana, przestraszona i osłabiona w jednym. Ale nie mogłam nic zrobić... Wiedziałam że stracę dziewictwo tak jak każda dziewczyna, ale nie spodziewałam się, że w tak młodym wieku... Popatrzyłam się na Donniego i pstryknął palcami, a w tym momencie zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie i zemdlałam.
- Jeżeli tak dalej będzie, to długo nie pożyjesz - szepnął trzymając mnie na rękach i kładąc na łóżko.
Godzinę później chłopcy wrócili z siłowni. Byli zdziwieni tym, że w całym domu zasłonięte są rolety.
- O! Moja pizza! - krzyknął Mikey.
- O nie! Karina!- krzyknął Leo biegnąc do pokoju dziewczyny. Za nim biegł Raph. Czarnowłosy chłopak słyszał z pokoju jak Donnie krzyczy, jakby był opętany. Starał się otworzyć drzwi, ale nie dał rady. Raph powiedział, żeby patrzeć przez dziurkę od klucza i tak też zrobił. Ujżał jak Donnie trzyma się za głowę krzycząc i trzęsąc się, ale mnie nie widział.
- Raph... Kariny tam Nie ma!
- No i to wszystko Twoja wina!
- Raph, proszę nie w takim momencie!
Leo nadal patrzył przez dziurkę, ale zobaczył, że bruneta nie ma już w pokoju.
- Nie ma go? - szepnął.
- No i co tam widzisz ?!
- Czekaj!
Leo w tym momencie mógł otworzyć drzwi. Wszedł do środka, a za nim Raph. Dwojga chłopców znaleźli mnie leżącą na łóżku pod kołdrą. Odkryli ją i zobaczyli mnie w samej bieliźnie.
- L-Leo... Chyba wiesz co to może oznaczać...?
- Nie spodziewałam się tego po nim... Ale trzeba będzie coś z tym zrobić...

Witam Wszystkich! Dziękuję bardzo za to, że czytasz nadal moją historyjkę! Jeśli Ci się spodoba nie zapomnij dać ☆ ! Niby drobna rzecz, a jednak bardzo motywuje.

UWAGA! Jeżeli macie pomysły na tak jakby dalszy ciąg tego opowiadania proszę pisać na priv lub w komentarzach.

Z góry sorka za błędy, ale pisałam to po 3 w nocy ;p

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro