Rozdział 11 Szantaż
Tak, zdjęcie jest przerobione przeze mnie i polecam włączyć tą melodię, bo wtedy nadaje lepszego klimatu do tego rozdziału, a teraz przejdźmy do opowiadania X'D
Nadal stałam nieruchomo i wpatrywałam się na bruneta z wielkim strachem. Nagle poczułam jego dłoń na moim policzku. Zaczął mnie głaskać po nim, a następnie zbliżał nasze wargi.
- Donnie... J-ja nie chcę... Nawet nie umiem...
- Zawsze musi być ten pierwszy raz...
Oparłam się bliżej ściany i chciałam uciec, ale wyszło na gorsze. Wzięłam głęboki wdech.
- Donnie... Ja nie chcę, proszę zostaw mnie...
- Ale ja Ciebie kocham Karina...
- Ale ja Ciebie nie...
- To do kogo należy Twoje serce? - powiedział zdenerwowanym głosem
- Jeszcze nie wiem... Na miłość trzeba czekać.
Donnie zmarszczył brwi. Przykuł mnie do ściany trzymając nad moją głową moje malutkie nadgarstki, abym się nie wyrywała. Pocałował mnie namiętnie, a im dłużej mnie całował czułam się bardziej osłabiona i robiłam się blada. Po kilkunastu sekundach spojrzał na mnie i wydział moją przerażoną minę.
- Nie odwzajemniasz moich uczyć... Haha! Ty sama nie wiesz z kim igrasz! - Don zaczął się śmiać jak opętany, co mnie bardzo zaniepokoiło. Milczałam chwilę ledwo trzymając się na nogach.
- Pamiętasz może April? Jak w niej byłem jeszcze zakochany?
- No tak, ale przecież nie żyje... - powiedziałam smutnym głosem.
- No właśnie... Mówiłem Ci, że wracała późnym wieczorem i jakiś psychopata ją zamordował. Pamiętasz?
- No... Tak
- Heheh... Kłamałem.
- CO?! To co się z nią stało?!
- Nie odwzajemniała moich uczuć... Tak jak teraz ty robisz to dla mnie. Jeżeli będziesz mnie kochała, szanowała, całowała to nie zginiesz... - powiedział zadolowony Donnie.
- Nie mów mi, że będę musiała jeszcze się z Tobą pieprzyć!
- Aaa, a to, to nie koniecznie, ale no wiesz... Jak chłopak i dziewczyna są razem to to robią, bo się kochają i....
- Dobra dość...
Specjalnie zaczęłam milczeć i udawać uspokojoną, aby zebrać wszystkie siły.
Donnie jeszcze bardziej się do mnie zbliżył, aby ponownie mnie pocałować. A ja w tym momencie dałam mu prosto w pysk i uciekłam. Szybko poszłam w stronę drzwi wyjściowych, aby jak najszybciej wrócić do domu. Ale kiedy już dotarłam do korytarza i pociągnęłam za klamkę to drzwi były zamknięte. Wszystkie okna zostały zasłonięte przez rolety. Ledwo oddychałam ze strachu. Nagle w domu zastała cisza. Rozejrzałam się po korytarzach i cicho szłam. Ruszyłam do swojego pokoju, żeby się tam zamknąć. Szybko wbiegłam po schodach na górę, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Stałam tyłem do całego pokoju i odetchnęłam z ulgą. Ale jak się odwróciłam zobaczyłam Donniego bez koszulki, który leży na łóżku.
- Nie tak się mnie zostawia kochana... - powiedział Don idąc w moją stronę. Szybko znów chwyciłam za klucz i starałam się otworzyć drzwi, ale to nie było realne. Donnie objął mnie za biodra i rozwinął swoje skrzydła, aby się pewnie popisać. Moje serce waliło jak szalone, bo wiedziałam co chce zrobić.
- Nie dość, że kusisz mnie swoim ciałem, to jeszcze nakręca mnie twoje bicie serca - powiedział po czym mnie pocałował. Zjeżdżał rękoma w dół i poczułam jak trzyma mnie za tyłek. Chciałam coś zrobić, ale jak? Doszłam wtedy do wniosku, że kiedy mnie całuje wysysa ze mnie energię. Przynajmniej jak jest tym potworem.
- Donnie... Ja... Słabo mi... - powiedziałam.
- Właśnie o to chodzi. Nie zrobiłabyś tego teraz, więc czekam i zabieram Ci energię - powiedział chamskim głosem.
- Cała reszta prędzej czy później się... O tym dowie... Jak mnie traktujesz...
- Kochana... Przecież bardzo dobrze Ciebie traktuję. Robię Ci przyjemność. Inne laski ze szkoły jeszcze by się do mnie pchały...
Ze wszystkich sił uderzyłam go w policzek i zabrałam jego ręce z mojego tyłu.
- Zabieraj te łapska!
- No, no, no. Robi się coraz goręcej. Dobrze wiesz jakie lubię klimaty kotku.
Byłam taka zdenerwowana, przestraszona i osłabiona w jednym. Ale nie mogłam nic zrobić... Wiedziałam że stracę dziewictwo tak jak każda dziewczyna, ale nie spodziewałam się, że w tak młodym wieku... Popatrzyłam się na Donniego i pstryknął palcami, a w tym momencie zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie i zemdlałam.
- Jeżeli tak dalej będzie, to długo nie pożyjesz - szepnął trzymając mnie na rękach i kładąc na łóżko.
Godzinę później chłopcy wrócili z siłowni. Byli zdziwieni tym, że w całym domu zasłonięte są rolety.
- O! Moja pizza! - krzyknął Mikey.
- O nie! Karina!- krzyknął Leo biegnąc do pokoju dziewczyny. Za nim biegł Raph. Czarnowłosy chłopak słyszał z pokoju jak Donnie krzyczy, jakby był opętany. Starał się otworzyć drzwi, ale nie dał rady. Raph powiedział, żeby patrzeć przez dziurkę od klucza i tak też zrobił. Ujżał jak Donnie trzyma się za głowę krzycząc i trzęsąc się, ale mnie nie widział.
- Raph... Kariny tam Nie ma!
- No i to wszystko Twoja wina!
- Raph, proszę nie w takim momencie!
Leo nadal patrzył przez dziurkę, ale zobaczył, że bruneta nie ma już w pokoju.
- Nie ma go? - szepnął.
- No i co tam widzisz ?!
- Czekaj!
Leo w tym momencie mógł otworzyć drzwi. Wszedł do środka, a za nim Raph. Dwojga chłopców znaleźli mnie leżącą na łóżku pod kołdrą. Odkryli ją i zobaczyli mnie w samej bieliźnie.
- L-Leo... Chyba wiesz co to może oznaczać...?
- Nie spodziewałam się tego po nim... Ale trzeba będzie coś z tym zrobić...
Witam Wszystkich! Dziękuję bardzo za to, że czytasz nadal moją historyjkę! Jeśli Ci się spodoba nie zapomnij dać ☆ ! Niby drobna rzecz, a jednak bardzo motywuje.
UWAGA! Jeżeli macie pomysły na tak jakby dalszy ciąg tego opowiadania proszę pisać na priv lub w komentarzach.
Z góry sorka za błędy, ale pisałam to po 3 w nocy ;p
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro