Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 Decyzja

Obaj spanikowaliśmy. Zaczęliśmy się ogarniać. Leo po pstryknięciu palcem nas ubrał i mniej więcej zaścielił łóżko. Szybko się na nie położyłam, tak jak kilka minut temu. Niebieskooki usiadł przy biurku i odrabiał lekcje. Po chwili wszedł głośnym krokiem do pokoju Donnie. Widać, że szybciej oddychał i był wkurzony. Chyba pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
- Jesteś aż tak głupi Leo?! - zwrócił się do brata.
- Głupi? Niby dlaczego? Przecież jestem piątkowym uczniem.
Donnie jeszcze bardziej się wkurzył.
- Jeżeli chcesz wiedzieć, to nie poszłem z Mikey'm i Raphem na siłownię, bo Rapha nie ma jeszcze w domu, a niedawno Mikey poszedł do parku! Chciałem się przekonać, czy ty wtedy wykorzystasz ten moment! I miałem rację!
Ja i Leo strasznie się zaniepokoiliśmy.
- Przyszłem tu, bo już nie mogłem znieść tego jak jest wam dobrze! - coraz bardziej podnosił głos.
W tej sytuacji nie mieliśmy żadnego wytłumaczenia, bo miał rację. Donnie spojrzał na mnie.
- Karina... Nie wiem, czy mam się na Ciebie gniewać, bo on Cię uwiódł...  Ale w tej chwili się na Tobie zawiodłem... - Na twarzy bruneta pojawił się smutek i po chwili wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Szybko wstałam i chciałam za nim pójść, jakoś pocieszyć czy coś, ale zatrzymałam się. Nagle poczułam dotyk na moich biodrach, a potem jak "ktoś" ciągnie mnie tyłem do siebie. Był dość blisko.
- Powtórzymy to kiedyś? - zapytał Leo szeptem do mojego lewego ucha, a potem zaczął je delikatnie nadgryzać.
Położyłam ręce na jego dłoniach, złapałam i zdjęłam je z mojego ciała. Zmartwiłam się lekko tym co powiedział i było to widoczne na mojej twarzy. Zrobiłam krok do przodu, a wtedy Leo złapał mnie za rękę. Nadal stałam tyłem do niego.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Gdybyś nie pytał o to co przed chwilą zadałeś, to było by okej...
- Nie podobało Ci się?
- Podobało, ale...
- Ale?
- Jak już koniecznie musiałeś to zrobić, to mogliśmy pomyśleć i na jeden dzień zameldować się w jakimś hotelu czy coś...
- Dobra, następnym razem tak zrobię.
- Jakie następnym razem?! Czy ja się zgodziłam, żebyśmy ponownie współżyli?!
- To tylko seks, a erekcja jest silniejsza ode mnie.
Oburzyłam się jego słowami.
- Leo, rozumiem... [...] Może zrobiliśmy to o jeden raz za dużo?
- Jakie jeden raz za dużo?! Przecież to był tylko jeden raz!
- Właśnie... I może o ten jeden raz za dużo...
- Nie rozumiem dziewczyn...
Przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Zaczęłam szukać bruneta, ale nie było go w domu. Założyłam bluzę i wyszłam bez słowa z domu. Mój instynkt mi mówił, że poszedł się upić. Zamknęłam oczy i próbowałam go jakoś zlokalizować. Miałam rację. Jest w pobliskim barze przy parku. Zaczęłam dosłownie tam biec. Nagle usłyszałam jak Leo mnie woła. Obróciłam się i stał jakieś siedem metrów ode mnie.
- Gdzie idziesz? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Pytanie retoryczne?
Chłopak przewrócił oczami i podszedł do mnie.
- Po co do niego idziesz? Jeszcze po tym co Ci zrobił?
- Leo... Skrzywdziliśmy go...
- A ile razy on Ciebie skrzywdził?!
Miałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
- Fakt, postąpił źle... Wiele razy, ale to nie jego wina... Nie byłby w stanie tego zrobić. Znam go już za dobrze.
- Jak nie jego wina?! Przecież to on spowodował to wszystko, a ty jeszcze mówisz, że to nie jego wina?! Znam go lepiej i wiem, że jeżeli czegoś chce, to za wszelką cenę do tego dąży.
- Czuję, że to nie on. Stoi za tym najprawdopodobniej ktoś inny...
- Mam tego dosyć! Wybieraj. Albo ja, albo on.















Ostatnio chyba za często wrzucam nowe rozdziały... Prawda ;-; ?

Może powinnam trochę przyhamować?







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro