Rozdział 9 Decyzja
Obaj spanikowaliśmy. Zaczęliśmy się ogarniać. Leo po pstryknięciu palcem nas ubrał i mniej więcej zaścielił łóżko. Szybko się na nie położyłam, tak jak kilka minut temu. Niebieskooki usiadł przy biurku i odrabiał lekcje. Po chwili wszedł głośnym krokiem do pokoju Donnie. Widać, że szybciej oddychał i był wkurzony. Chyba pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
- Jesteś aż tak głupi Leo?! - zwrócił się do brata.
- Głupi? Niby dlaczego? Przecież jestem piątkowym uczniem.
Donnie jeszcze bardziej się wkurzył.
- Jeżeli chcesz wiedzieć, to nie poszłem z Mikey'm i Raphem na siłownię, bo Rapha nie ma jeszcze w domu, a niedawno Mikey poszedł do parku! Chciałem się przekonać, czy ty wtedy wykorzystasz ten moment! I miałem rację!
Ja i Leo strasznie się zaniepokoiliśmy.
- Przyszłem tu, bo już nie mogłem znieść tego jak jest wam dobrze! - coraz bardziej podnosił głos.
W tej sytuacji nie mieliśmy żadnego wytłumaczenia, bo miał rację. Donnie spojrzał na mnie.
- Karina... Nie wiem, czy mam się na Ciebie gniewać, bo on Cię uwiódł... Ale w tej chwili się na Tobie zawiodłem... - Na twarzy bruneta pojawił się smutek i po chwili wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Szybko wstałam i chciałam za nim pójść, jakoś pocieszyć czy coś, ale zatrzymałam się. Nagle poczułam dotyk na moich biodrach, a potem jak "ktoś" ciągnie mnie tyłem do siebie. Był dość blisko.
- Powtórzymy to kiedyś? - zapytał Leo szeptem do mojego lewego ucha, a potem zaczął je delikatnie nadgryzać.
Położyłam ręce na jego dłoniach, złapałam i zdjęłam je z mojego ciała. Zmartwiłam się lekko tym co powiedział i było to widoczne na mojej twarzy. Zrobiłam krok do przodu, a wtedy Leo złapał mnie za rękę. Nadal stałam tyłem do niego.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Gdybyś nie pytał o to co przed chwilą zadałeś, to było by okej...
- Nie podobało Ci się?
- Podobało, ale...
- Ale?
- Jak już koniecznie musiałeś to zrobić, to mogliśmy pomyśleć i na jeden dzień zameldować się w jakimś hotelu czy coś...
- Dobra, następnym razem tak zrobię.
- Jakie następnym razem?! Czy ja się zgodziłam, żebyśmy ponownie współżyli?!
- To tylko seks, a erekcja jest silniejsza ode mnie.
Oburzyłam się jego słowami.
- Leo, rozumiem... [...] Może zrobiliśmy to o jeden raz za dużo?
- Jakie jeden raz za dużo?! Przecież to był tylko jeden raz!
- Właśnie... I może o ten jeden raz za dużo...
- Nie rozumiem dziewczyn...
Przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Zaczęłam szukać bruneta, ale nie było go w domu. Założyłam bluzę i wyszłam bez słowa z domu. Mój instynkt mi mówił, że poszedł się upić. Zamknęłam oczy i próbowałam go jakoś zlokalizować. Miałam rację. Jest w pobliskim barze przy parku. Zaczęłam dosłownie tam biec. Nagle usłyszałam jak Leo mnie woła. Obróciłam się i stał jakieś siedem metrów ode mnie.
- Gdzie idziesz? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Pytanie retoryczne?
Chłopak przewrócił oczami i podszedł do mnie.
- Po co do niego idziesz? Jeszcze po tym co Ci zrobił?
- Leo... Skrzywdziliśmy go...
- A ile razy on Ciebie skrzywdził?!
Miałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
- Fakt, postąpił źle... Wiele razy, ale to nie jego wina... Nie byłby w stanie tego zrobić. Znam go już za dobrze.
- Jak nie jego wina?! Przecież to on spowodował to wszystko, a ty jeszcze mówisz, że to nie jego wina?! Znam go lepiej i wiem, że jeżeli czegoś chce, to za wszelką cenę do tego dąży.
- Czuję, że to nie on. Stoi za tym najprawdopodobniej ktoś inny...
- Mam tego dosyć! Wybieraj. Albo ja, albo on.
Ostatnio chyba za często wrzucam nowe rozdziały... Prawda ;-; ?
Może powinnam trochę przyhamować?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro